piątek, 28 listopada 2014

Aby wyzdrowieć z choroby Duszy


Aby wyzdrowieć z choroby Duszy, co znaczy wyzdrowieć z absolutnie wszelkiej choroby —jest oczywiście nieodzowne najpierw na chorobę Duszy zachorować. Kto tej oczywistej kolejności nie widzi, znaczy, jest zmęczony i temu się radzi, najdelikatniej jak to tylko możliwe, by odpoczął, zdrzemnął się lub wyszedł przewietrzyć się; po czym, ewentualnie, niechaj pochyli się nad tym tekstem.

Zachorowawszy na chorobę Duszy, najzdrowszą rzeczą, jaką można zrobić, jest poczuć, że jest się chorym i co za tym idzie dźwigać swoją chorą Duszę, chodzić z nią, tu, tam, wszędzie, także zachodząc do baru, gdzie, jeżeli topić Duszę w wódce, to ją nazajutrz wyłowić, to znaczy zdać sobie sprawę, że utopić jej w wódce nie dało się. Można próbować pozbyć się tego garbu, tego noża w plecach, na wielorakie sposoby, których w niezliczonej mnogości dostarcza cały dookolny świat „homo sapiens", strojący bardzo rozrywkową minę do bardzo rozpaczliwej gry. Można jechać do Meksyku, do Indii, dookoła świata; można czytać książki, pisać książki, grać w szachy, w brydża, na loterii; można chodzić do kina, do teatru, zwiedzać muzea; można zbierać znaczki pocztowe, obrazy, ceramikę, samowary, stare lampy naftowe; można zajmować się astrologią, tak zwanymi naukami tajemnymi, wierzyć w to, wierzyć w tamto, mieć nadzieję, marzyć, czekać na księcia lub księżniczkę z bajki dla dorosłych; można, ach, czegóż to nie można. I można też zaobserwować ponad tym wszystkim, że te wszystkie poczynania nie wyzwalają Duszy raz na zawsze, raz na trwałe z jej własnej choroby.

Zachorowawszy na chorobę Duszy, najzdrowszą rzeczą, jaką można zrobić, jest poczuć, że jest się chorym i nie udawać, że chorym nie jest się; i nie projektować „przyszłego wyzdrowienia", a jeżeli projektować, to uświadomić sobie, zdać sobie sprawę, że ta projekcja „przyszłego wyzdrowienia"— będąca przecież projekcją osoby chorej — może być, co najwyżej, zmodyfikowaną odmianą choroby; prawdziwym zdrowiem w żadnym razie.

Czy trudno jest na chorobę Duszy zachorować? Zaprawdę nie ma w tym świecie nic łatwiejszego. Co znaczy zachorować na Duszę? Znaczy poczuć w sobie wewnętrzną niewygodę, rozdarcie jakieś, przerwanie, przełamanie, niepełność, brak jakiś; znaczy poczuć kamień na sercu, szpilkę w głowie; znaczy zauważyć to wszystko, co w nas i dookoła nas skacze nam do oczu, uszu, gardła, a to: rozterki, niepokoje, lęki, udręki, żal, niesmak, żałość, nędza, rozpacz, gniew, wściekłość, kłótnie, bójki, pijaństwo, jeszcze pijaństwo, i jeszcze pijaństwo, nieustające zagłuszanie się, nieustające udawanie, nieustająca gonitwa za pieniędzmi, których nieustająco mało i mało; chciwość, że jeden by drugiego w łyżce wody utopił; bezwstyd, bezczelność, brutalność, chaos, okrucieństwo, wojna za wojną, a pomiędzy wojnami tak zwana walka o pokój, i nieuchronnie, i nieodmiennie w perspektywie tej straszliwej męczarni: — do dołu sterczący grób. Zaprawdę w tej piekielnej nienormalności nie ma nic normalniejszego jak na chorobę Duszy zachorować.

Posiadać Duszę i na nią nie zachorować —jest najpokraczniejszą ze wszystkich pokraczności Duszy. Posiadać Duszę i na nią nie zachorować jest najstraszliwszą chorobą Duszy, albowiem z tej choroby wyjścia nie ma. Ale czy jest to w ogóle możliwie? Wszystko jest możliwe; tak w jedną, jak w drugą stronę; tak w stronę cudowności, jak w stronę piekielności. Są ludzie, i tych jest najwięcej, tak nieuważni, tak niepoważni, bo udający tak zwanych dorosłych; tak bezwrażliwi, tak ślepi, tak głusi, tak nie-przytomni sobie i światu, tak martwi, że tę wielką, cudotwórczą, zbawienną szansę, jaką jest zachorować na Duszę — zaprzepaszczają. To się nazywa zmarnować, doszczętnie zmarnotrawić pobyt w najpiękniejszej, najniezwyklejszej krainie materialnego świata, co nią jest cielesna postać człowiecza. Puści przychodzą, ale puści odchodzą. A po drodze — od pustki do pustki — ileż nahałasują, nawymyślają, nadziałają, narozrabiają. Spędzają „życie" na wypędzaniu życia. I gdyby tylko sobie. Ale jeszcze wielu, wielu innym.

Zachorować na Duszę jest błogosławieństwem. Albowiem znaczy poczuć Piekło. A poczuć Piekło znaczy być jedną nogą w raju.

Stachura, Oto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.