Aby
wyzdrowieć z choroby Duszy, co znaczy wyzdrowieć z absolutnie
wszelkiej choroby —jest oczywiście nieodzowne najpierw na chorobę
Duszy zachorować. Kto tej oczywistej kolejności nie widzi, znaczy,
jest zmęczony i temu się radzi, najdelikatniej jak to tylko
możliwe, by odpoczął, zdrzemnął się lub wyszedł przewietrzyć
się; po czym, ewentualnie, niechaj pochyli się nad tym tekstem.
Zachorowawszy
na chorobę Duszy, najzdrowszą rzeczą, jaką można zrobić, jest
poczuć, że jest się chorym i co za tym idzie dźwigać swoją
chorą Duszę, chodzić z nią, tu, tam, wszędzie, także zachodząc
do baru, gdzie, jeżeli topić Duszę w wódce, to ją nazajutrz
wyłowić, to znaczy zdać sobie sprawę, że utopić jej w wódce
nie dało się. Można próbować pozbyć się tego garbu, tego noża
w plecach, na wielorakie sposoby, których w niezliczonej mnogości
dostarcza cały dookolny świat „homo sapiens", strojący
bardzo rozrywkową minę do bardzo rozpaczliwej gry. Można jechać
do Meksyku, do Indii, dookoła świata; można czytać książki,
pisać książki, grać w szachy, w brydża, na loterii; można
chodzić do kina, do teatru, zwiedzać muzea; można zbierać znaczki
pocztowe, obrazy, ceramikę, samowary, stare lampy naftowe; można
zajmować się astrologią, tak zwanymi naukami tajemnymi, wierzyć w
to, wierzyć w tamto, mieć nadzieję, marzyć, czekać na księcia
lub księżniczkę z bajki dla dorosłych; można, ach, czegóż to
nie można. I można też zaobserwować ponad tym wszystkim, że te
wszystkie poczynania nie wyzwalają Duszy raz na zawsze, raz na
trwałe z jej własnej choroby.
Zachorowawszy
na chorobę Duszy, najzdrowszą rzeczą, jaką można zrobić, jest
poczuć, że jest się chorym i nie udawać, że chorym nie jest się;
i nie projektować „przyszłego wyzdrowienia", a jeżeli
projektować, to uświadomić sobie, zdać sobie sprawę, że ta
projekcja „przyszłego wyzdrowienia"— będąca przecież
projekcją osoby chorej — może być, co najwyżej, zmodyfikowaną
odmianą choroby; prawdziwym zdrowiem w żadnym razie.
Czy
trudno jest na chorobę Duszy zachorować? Zaprawdę nie ma w tym
świecie nic łatwiejszego. Co znaczy zachorować na Duszę? Znaczy
poczuć w sobie wewnętrzną niewygodę, rozdarcie jakieś,
przerwanie, przełamanie, niepełność, brak jakiś; znaczy poczuć
kamień na sercu, szpilkę w głowie; znaczy zauważyć to wszystko,
co w nas i dookoła nas skacze nam do oczu, uszu, gardła, a to:
rozterki, niepokoje, lęki, udręki, żal, niesmak, żałość,
nędza, rozpacz, gniew, wściekłość, kłótnie, bójki, pijaństwo,
jeszcze pijaństwo, i jeszcze pijaństwo, nieustające zagłuszanie
się, nieustające udawanie, nieustająca gonitwa za pieniędzmi,
których nieustająco mało i mało; chciwość, że jeden by
drugiego w łyżce wody utopił; bezwstyd, bezczelność, brutalność,
chaos, okrucieństwo, wojna za wojną, a pomiędzy wojnami tak zwana
walka o pokój, i nieuchronnie, i nieodmiennie w perspektywie tej
straszliwej męczarni: — do dołu sterczący grób. Zaprawdę w tej
piekielnej nienormalności nie ma
nic normalniejszego jak na chorobę Duszy zachorować.
Posiadać
Duszę i na nią nie zachorować —jest najpokraczniejszą ze
wszystkich pokraczności Duszy. Posiadać Duszę i na nią nie
zachorować jest najstraszliwszą chorobą Duszy, albowiem z tej
choroby wyjścia nie ma. Ale czy jest to w ogóle możliwie? Wszystko
jest możliwe; tak w jedną, jak w drugą stronę; tak w stronę
cudowności, jak w stronę piekielności. Są ludzie, i tych jest
najwięcej, tak nieuważni, tak niepoważni, bo udający tak zwanych
dorosłych; tak bezwrażliwi, tak ślepi, tak głusi, tak
nie-przytomni sobie i światu, tak martwi, że tę wielką,
cudotwórczą, zbawienną szansę, jaką jest zachorować na Duszę —
zaprzepaszczają. To się nazywa zmarnować, doszczętnie
zmarnotrawić pobyt w najpiękniejszej, najniezwyklejszej krainie
materialnego świata, co nią jest cielesna postać człowiecza.
Puści przychodzą, ale puści odchodzą. A po drodze — od pustki
do pustki — ileż nahałasują, nawymyślają, nadziałają,
narozrabiają. Spędzają „życie" na wypędzaniu życia. I
gdyby tylko sobie. Ale jeszcze wielu, wielu innym.
Zachorować
na Duszę jest błogosławieństwem. Albowiem znaczy poczuć Piekło.
A poczuć Piekło znaczy być jedną nogą w raju.
Stachura, Oto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.