poniedziałek, 10 listopada 2014

Tylko ciąg aktów bez agensa, tylko bezimienny pochód doznań, czyli Cioran o Cioranie


Gorliwy w osłabianiu, w redukowaniu do zera swych pożądliwości, zdołał tylko je popsuć, odrzeć ze wszystkiego, co było w nich zdrowe i stymulujące; ot, sfrustrowane i wykoślawione drapieżne zwierzę żałujące swych dawnych instynktów. Stępiały mu pazury, ale nie chęć ich użycia, toteż cała jego gwałtowność przekształciła się w rozpacz (ponieważ rozpacz to nic innego niż stłamszona, upokorzona agresywność pozbawiona możności wykazania się).

Zaczął od sabotowania swych namiętności; potem przyszła kolej na wyrzeczenia. Proces ten był nieuchronny. Możliwe, że głęboko zasadna była objawiona mu prawda, która stała się dla niego dewizą: przylgnięcie do czegokolwiek zakrawa na dziecinadę albo obłęd – maksyma, w którą może jeszcze wierzy, ale która przecież jest okrutna i nie do zniesienia. Umożliwia trwanie, ale nie istnienie, wchodzi w skład owych pewników, z których człowiek nigdy nie może się podźwignąć.

Z natury wojowniczy i kłótliwy, nie wadzi się już ani nie kłóci z nikim, przynajmniej nie z innymi. Przeznaczone im ciosy wymierza samemu sobie, sam je przyjmuje. Celem stało się dlań jego Ja. Ja? Jakie Ja? Nie ma już w kogo bić, nie ma ofiary ani podmiotu, jest tylko ciąg aktów bez agensa, tylko bezimienny pochód doznań.

Wyzwolony? Zjawa? Łachman?

Cioran, Zły demiurg
tłumaczenie: Ireneusz Kania
s. 102-103

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.