środa, 12 listopada 2014

O ludzkiej pospolitości


Tłum, jako siła społeczna, rozpanoszył się za mojego życia w takim stopniu, że nie ma takiej jaskini, postawy, światopoglądu, dokąd jeszcze moglibyśmy się przed nim schronić. Naturalnie, nierozumny, głupi jest ten, kto się obraża na sam fakt istnienia tłumu i szuka schronienia, przyjmując postawę wybrednego i skwaszonego indywidualizmu. Tłum po prostu jest, jak deszcz, wiatr, ziemia. Trzeba się z nim liczyć. Jednakże powiada Arystoteles — wielki tłum ma duszę niewolnika i postępuje jak bydło. Dwa i pół tysiąca lat mija, jak padło to stwierdzenie; nigdy nie było tak aktualne, jak dzisiaj.

Ludzka pospolitość przybrała w naszych czasach rozmiary tak beznadziejne, że nie ma już systemu pedagogicznego, który by umiał skutecznie z nią walczyć. Odruchy tłumu nie są już odruchami ludzkimi w tym rozumieniu, w jakim poznawaliśmy to, co ludzkie, a więc w rozumieniu chrześcijańskiej kultury oraz klasycznego i starożytnego wychowania. Nie można polemizować z masami; to tak, jakbyś polemizował z pijakiem albo z głupcem, którzy w odpowiedzi wyjąkują wyłącznie swoje urojenia. Nie można wpłynąć na ich uczucia; czują inaczej, niż człowiek czuł do tej pory. W ich duszach litość, poczucie wspólnoty uległy wypaczeniu; chciwość, żądza krwi panują w ich nerwach, nieograniczona i zachłanna, żarłoczna i smutna pogoń za rozkoszą. Jeden powód więcej, aby każdy prawdziwie ludzki osobnik uporczywie i dzielnie trwał na swoim miejscu, aby myślał, czuł tak, jak przystało człowiekowi.


Sandor Marai, Księga Ziół
przekład — Feliks Netz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.