Wcale, ale to wcale nie mam pojęcia,
po co mamy cokolwiek robić na tym świecie, po co musimy mieć
przyjaciół i aspiracje, nadzieje i marzenia. Przecież po
tysiąckroć byłoby chyba lepiej wycofać się do jakiegoś
odległego zakątka, gdzie nie docierałby najmniejszy nawet odgłos
wszystkiego tego, co składa się na zgiełk i komplikacje świata!
Zrezygnowalibyśmy wtedy z kultury i ambicji, stracilibyśmy
wszystko, nie zyskalibyśmy zaś nic. Bo i cóż można zyskać w tym
świecie? Istnieją ludzie, dla których żaden zysk nie ma
znaczenia, którzy są nieuleczalnie nieszczęśliwi i samotni. Tak
jesteśmy zamknięci jeden dla drugiego! A gdybyśmy byli na tyle
otwarci, żeby przyjąć wszystko od drugiego lub czytać w głębi
jego duszy – czy potrafilibyśmy rozświetlić jego los? Człowiek
jest w życiu tak bardzo samotny, że zadaje sobie pytanie, czy
samotność agonii nie jest symbolem ludzkiej egzystencji. Wola życia
i umierania w społeczności to znak wielkiego niedostatku. Czy w
ostatnich chwilach możliwa jest pociecha? Tysiąc razy wolałbym
umierać samotny i porzucony w miejscu, gdzie nikt by mnie nie
widział i gdzie mógłbym skonać bez pozy, nie urządzając
widowiska. Wstręt budzą we mnie ludzie, którzy konając, panują
nad sobą i przybierają pozy, aby zaimponować otoczeniu. Łzy palą
jak ogniem tylko w samotności. Ci, co pragną mieć w chwili agonii
przyjaciół wokół siebie, pragną tego ze strachu i z niezdolności
do stawienia czoła chwilom ostatnim. Chcą się zapomnieć w
rozstrzygającym momencie umierania. Dlaczego nie zdobędą się na
nieskończony heroinizm, dlaczego nie zaryglują drzwi, aby znieść
całe to szaleństwo śmierci z zupełną przytomnością, wśród
trwogi, co przekracza wszelkie granice?
Tak bardzo jesteśmy oddaleni od
wszystkiego! A czyż wszystko, co istnieje, nie jest niedostępne?
Najgłębszą, najbardziej organiczną śmiercią jest śmierć z
samotności, gdy nawet samo światło staje się esencją śmierci. W
takich chwilach człowiek oddziela się od życia, miłości,
uśmiechów, przyjaciół, a nawet od samej śmierci. I zadaje sobie
paradoksalne pytanie, czy istnieje coś więcej poza nicością
świata i jego własną.
Cioran, Na szczytach rozpaczy
s. 11-12
tłumaczenie: Ireneusz Kania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.