„Oddał
ducha" mówią ludzie o tym spośród nich, który skonał. Jak
może „oddać ducha", jeżeli nigdy go nie miał, albowiem
nigdy nie pozwolił duchowi się urodzić, albowiem nigdy nie
umiłował prawdziwie dydymusa swego, czyli bliźniego swego, czyli
bezwyjątkowo każdego drugiego człowieka? Więc jak może „oddać
ducha"?
Ale coś
oddał. Co oddał i komu/czemu oddał?
A on
sam, komu oddał się? Nikomu? Nie, nie nikomu. Ach, gdybyż nikomu.
Ale tak łatwo nie umiera się. I nie tak ciężko. Całkowicie wręcz
inaczej.
Stachura, Oto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.