piątek, 14 listopada 2014

Pragnienie, dzięki słodyczy rozkoszy zmysłów, odciąga umysł od boskiego postrzegania


Patologia człowieka upadłego
2.Patologia pragnienia i przyjemności
a) Zmiana kierunku pragnienia i skażenie przyjemności

  Człowiek został stworzony, aby zjednoczyć się z Bogiem. Siła pożądliwa została zawarta w jego naturze po to, aby mógł on pragnąć Boga, dążyć i wznosić się ku Niemu i z Nim się zjednoczyć [Warto zauważyć, w ramach naszego objaśnienia, iż większość greckich Ojców nie rezerwuje terminu: ini6vpia dla pragnień zmysłowych i nie waha się go użyć do określenia odczuwanego przez człowieka pragnienia Boga (poza Maksymem Wyznawcą, zobacz m.in.: Teodoret z Cyru, Leczenie chorób hellenizmu, V, 77). Na tej samej zasadzie nie wahają się oni stosować słowa: epcoc do opisa­nia miłości człowieka do Boga (por. Dionizy Areopagita, Imiona Boskie, IV, 12). Posługują się oni również słowem: hedone zarówno do opisania radości duchowej, jak i przyjemności sensualnej. Szcze­gólnie widoczne jest to u Maksyma Wyznawcy (patrz m.in.: Piętnaście rozdziałów, 14; Pytania do Talasjusza, 1; 55; 58). Patrz też: Izaak Syryjczyk, Mowy ascetyczne, 23; Nicetas Stethatos, Centurie, I, 68; Ewagriusz, O praktyce ascetycznej, 24]. Dla niego jest to normalne użycie tej siły, zgodne z jej natu­rą i stanowiące o jej zdrowiu. „Oko zostało stworzone dla światła, ucho dla dźwięków, wszelka rzecz dla swojego celu, a pragnienie duszy dla wznoszenia się ku Chrystusowi" - twierdzi Mikołaj Kabasilas. Podobnie głosi święty Sy­meon Nowy Teolog: „Chrystus, nasz Bóg, jest celem wszelkiego pragnienia". Zjednoczenie z Bogiem jest dla człowieka, zgodnie z celem samej jego natury, czymś najbardziej upragnionym: „Kraniec wszystkich pragnień - pisze Bazyli Wielki - [polega na tym], aby stać się Bogiem".

  Z każdym pożądaniem związana jest przyjemność: z naturalnego ukierun­kowania pożądania ku Bogu człowiek zyskuje ogromną radość duchową [Por. Atanazy Aleksandryjski, Przeciw poganom, 2; Maksym Wyznawca, Pytania do Talasju­sza, 55. Psalmista mówi: Niech Jahwe będzie twą rozkoszą" (Ps 36,4). Grzegorz z Nyssy przypomi­na, że Eden oznacza radość" (O stworzeniu człowieka, XIX, PG 44, 196D).]. „Kształtując ludzką naturę - naucza święty Maksym - Bóg obdarzył jego ducha siłą rozkoszy, która czyniła go zdolnym do nieopisanego cieszenia się Nim [Pytania do Talasjusza, 61. Mówiąc o dobroci Słowa Bożego, wcielającego się i odnawiającego ludzką naturę, święty Makary Egipski pisze: „to tak jakby nakazywała ona duszy żyć w jej osiągnąć życie nieśmiertelne, korzystać z nieskazitelnej przyjemności i niewysłowionej chwały”]. Ta „przyjemność boska i błogosławiona" stanowi dla człowieka najwyższą radość, albowiem z uczestnictwa w życiu nieskończenie wielkiego Boga człowiek czerpie niekończącą się radość, którą Chrystus nazywa „radością doskonałą" (J 15,11), a której nie mógłby osiągnąć w żaden inny sposób, ponieważ oprócz Boga każdy przedmiot jest ograniczony, więc mógłby dostarczyć tylko radości częściowej i ograniczonej. Również święty Maksym zauważa: „Jest tylko jedno szczęście - wspólne życie duszy ze Słowem"; jedyną przyjemnością jest dostęp do rzeczy boskich".

   Adam w swym pierwotnym stanie, który, przypomnijmy, jest dla całej ludz­ki stanem normalnym, nie pragnął niczego innego, jak tylko Boga - „kierował  ku Niemu całą swą moc kochania" i od Niego tylko otrzymywał wszelką rozkosz, wszelką radość, wszelkie szczęście. Bóg był dla człowieka jedynym źródłem przyjemności: „znajdował on rozkosz w jednym tylko Panu" - mówi święty Grzegorz z Nyssy; nie korzystał w raju z dóbr pomieszanych, precyzuje on w innym miejscu, ale z „prawdziwego Dobra jedynego daru jednorodnej radości". Innymi słowy, człowiek w pierwotnym stanie nie znał żadnej sensualnej rozkoszy. „Bóg Słowo, który stworzył naturę ludzi, nie ustanowił wraz z nią przyjemności zmysłowej" - zauważa święty Maksym. Diabeł, zazdroszcząc duchowej rozkoszy, do której człowiek został przeznaczony, zasugerował mu wtedy odwrócenie od Boga jego pragnienia, a zwrócenie się w kierunku, przed którym Bóg, w danym przez siebie przykazaniu, go ostrzegł. „Kłamstwem - wyjaśnia święty Maksym - diabeł przekonał człowieka do przesunięcia pragnienia jego duszy od tego, co było dozwolone, ku temu, co zostało zabronione i do naruszenia Bożego przykazania". Wąż skusił człowieka, aby korzystał z innych przyjemności, jeszcze mu nieznanych, ale bardziej bezpośrednio i łatwo dostępnych niż rozkosze duchowe, ku którym jego natura go skłaniała, ale do których miał on tylko częściowy dostęp, jako że ich doskonałe posiadanie miało zostać osiągnięte dopiero po zakończeniu wzrostu duchowego. Rozkosze proponowane człowiekowi przez złego związane były z pragnieniem realiów sensualnych, o których człowiek w stanie pierwotnym nie wiedział.

  Adamowi przeznaczone było korzystać z realiów sensualnych (por. Rdz 2,16), ale korzystać z nich duchowo, to znaczy w Bogu, za pośrednictwem ich „rozumów" duchowych, ich logosów. Święty Maksym naucza, że Bóg, two­rząc Adama jako „istotę ostatnią, wyprowadza z laboratorium, gdzie wszystko się koncentruje", wprowadza go „opatrznościowo pomiędzy istoty jako natu­ralną więź pomiędzy skrajnościami" stworzenia, dając mu w posiadanie „na­turalnie, w jego sytuacji środkowej, wszelką moc zjednoczenia poprzez stosu­nek jego części ze wszystkimi skrajnościami". Bóg dał mu wtedy za zadanie „uczynić jawną wielką tajemnicę Bożego planu, harmonijnie doprowadzając do pomyślnego zakończenia wzajemne zjednoczenie skrajności wśród istot, od najbliższych do najodleglejszych i od najmniejszych do najbardziej wspa­niałych, przez napięcie, którego zakończenie osiągnęłoby punkt kulminacyjny w Bogu". Miał on dokładnie za zadanie, dzięki znajomości i kontemplowa­niu logosów stworzeń i dzięki miłości, zjednoczyć stworzenie sensualne i zjed­noczyć sensualne z inteligibilnym.

  Adam, niewłaściwie używając swojej wolności, odwrócił się od za­dania, które powinno było ostatecznie zjednoczyć go z Bogiem, a w nim całe stworzenie; w ten sposób zdeprawował on własną naturę. Jak mówi święty Maksym: „wprowadził się w ruch przeciwny jego naturze, z własnej inicjatywy i głupio, źle wykorzystując naturalną zdolność, która została mu powierzona dla ukształtowania go w celu zjednoczenia oddzielonych, aby ra­czej doprowadzić do oddzielenia zjednoczonych". Właściwie Adam zaczął traktować i pragnąć stworzeń i korzystania z nich jako takich i dla siebie same­go, egoistycznie, to znaczy poza Bogiem, inaczej mówiąc, pragnąć, jak powie­dział to święty Maksym: „zawładnąć rzeczami Bożymi bez Boga i przed Bo­giem, a nie według Boga". Tak oto zastąpił on pragnienie i rozkosz duchową, zgodną z jego naturą, pragnieniem i rozkoszą cielesną, przeciwną naturze. „Rozkosz wprowadzona oszustwem stała się początkiem upadku" – pisze święty Grzegorz z Nyssy. Natomiast święty Cyryl ze Scytopolis mówi: „Od piękna inteligibilnego Adam wolał to, co wydało się upajające jego cielesnym oczom'. Wyjaśniając ten proces, święty Maksym konstatuje: „Pragnienie, dzięki słodyczy rozkoszy zmysłów, odciąga umysł od boskiego postrzegania iteligibilnych, które jest mu współnaturalne" [Wykład Modlitwy Pańskiej, PG 90,888C. Zobacz też: Symeon Nowy Teolog, Katechezy, XV, 18-19. Należy zauważyć wraz z Janem Damasceńskim, że przyjemność sensualna albo cielesna nie jest tylko cielesną: „Rozkosze, jedne dotyczą duszy, inne ciała. Z tych pierwszych są takie, które dotyczą samej duszy (...). Rozkosze ciała nazywane są takimi, ale w rzeczywistości są nimi tylko przez połączenie duszy-ciała, jak w przypadku pokarmu, seksualności itp. I nie znajdzie się rozkoszy, która byłaby jedynie cielesna" (Wykład wiary prawdziwej, II, 13). Maksym Wyznawca tak oto tłumaczy sensualna i jej stosunek do pragnienia sensualnego: „Rozkosz [sensualna] nie jest niczym innym, jak tylko rodzajem doznania wytworzonego w świadomości przez obiekt zmysłowy, innymi słowy sposób działania zmysłowego odpowiadającego pragnieniu irracjonalnemu, a świadomość wprawiona w ruch po linii pragnienia wytwarza rozkosz, kiedy postrzega zmysłowe" (Ambigua do I. PG9I, 1112C).].

  Przestawszy pragnąć i kochać Boga, człowiek zakochał się wówczas miłością cielesną w samym sobie (co Ojcowie, a zwłaszcza święty Maksym, nazywają zakochaniem w samym sobie [filautia), jak również w rzeczywistości sensualnej, czerpiąc odtąd z siebie i z niej, zasadniczo za pośrednictwem zmysłów, a więc i swego ciała, wszelką przyjemność i wszelką rozkosz. „Ludzie jednak - pisze święty Atanazy - zlekceważywszy lepsze [rzeczy] i uchyliwszy się od ich postrzegania, raczej czegoś bliższego siebie szukali, a bliższe im było ciało i jego wrażenia zmysłowe. Dlatego od umysłowych [doznań] odwrócili swój umysł i siebie zaczęli postrzegać; siebie zaś postrzegając i ciała oraz innych umysłów w zamian się chwyciwszy, jakby tym, co własne, łudząc się, w pożądanie samych siebie popadli, co własne bardziej ceniąc niż oglądanie boskości".

   Ta dewiacja wrodzonego pragnienia Boga, ta konwersja pożądliwej siły człowieka, która oddaliła go od Boga, ku któremu był on naturalnie zwrócony, by zwrócić go przeciwko naturze albo „przeciw rozumowi" ku rzeczywistości sensualnej, pojmowanej jako takiej, stanowi deprawację, wynaturzenie albo chorobę tej zdolności, która wpływa, jak to zobaczymy, na całą naturę człowieka. W rzeczywistości, przypomina święty Maksym, „zło to nieskierowanie działania wrodzonych zdolności ku ich celowi. I absolutnie nic innego. Albo jeszcze: zło jest nierozumnym ruchem naturalnych zdolności ku innej rzeczy niż cel, w oparciu o mylny osąd. Nazywam celem naturalne pragnienie". W związku z tym rozkosz zmysłowa jawi się jako „energia duszy przeciwna naturze", która, jak mówi święty Maksym, „nie może mieć innego źródła, aby się ukształtować, jak tylko naturę". Dlatego Ojcowie często mówią o „chorobie przyjemności" i uważają umiłowanie rozkoszy za jedną z pierwszych i najważniejszych chorób duchowych upadłego człowieka.

 Można by zapytać, jaka jest pierwsza przyczyna upadku człowieka: czy to dlatego, że człowiek skierował swe pragnienie ku rzeczywistości sensualnej i zignorował Boga, czy że zignorowawszy Boga, zwrócił się ku niej. Ojcowie zwykle faworyzują pierwsze rozwiązanie, podkreślając niedojrzałość i dziecię­cy stan człowieka w raju, który uległ podszeptom złego i przyswoił sobie „dobra" łatwiej i bezpośrednio mu dostępne. Widzieliśmy właśnie, w jaki sposób wyraził to święty Atanazy. Święty Maksym wyznaje podobny pogląd: „Złu, które pokryło zazdrość maską przychylności i podstępnie przekonało człowie­ka, by skierował swe pragnienie ku innej rzeczy niż Przyczyna istnień, udało się wytworzyć nieznajomość Przyczyny".

  Ale równie dobrze można zaakcentować inny punkt widzenia. Między tymi dwoma przypadkami zachodzi pewna interakcja, dialektyka, którą święty Maksym przywołuje w innym fragmencie opisującym proces upadku, gdzie widać, że pragnienie zmysłowego i korzystania zeń z jednej strony, zaś z dru­giej nieznajomość Boga, ale również to samo pragnienie i zakochanie w samym sobie powiększają się współzależnie, wzajemnie się warunkują: „Im bardziej człowiek skłaniał się ku rzeczom sensualnym wyłącznie poprzez zmysły, tym bardziej przytłaczała go niewiedza Boga. Im bardziej był zniewolony niewie­dzą Boga, tym bardziej oddawał się korzystaniu z rzeczy materialnych znanych empirycznie. Im bardziej przesiąkał tym korzystaniem, tym bardziej pobudzał zakochanie w samym sobie, które było tego konsekwencją. Im bardziej kulty­wował zakochanie w samym sobie, tym bardziej wynajdywał liczne środki do osiągnięcia przyjemności - owocu i celu miłości do siebie".

  Liczne formy pragnienia, z powodu których upadły człowiek dąży na roz­maite sposoby do osiągnięcia zmysłowej przyjemności, której odtąd poświęca swą egzystencję, ale również środki, które stosuje psychologicznie i fizycznie, aby oddalić ból zarówno fizyczny, jak i psychiczny, który - jak zobaczymy to później - z tym się wiąże, stanowią namiętności, które jawią się jako wynalazki człowieka w odpowiedzi na jego nowe potrzeby. „Dążąc do osiągnięcia przyjemności i uniknięcia cierpienia, popychany przez miłość do siebie samego, człowiek wymyśla mnogie i niezliczone formy niszczycielskich namiętności" – pisze święty Maksym, a dalej mówi: „Wady jawią się w licznych i rozmaitych formach, w zależności od każdej więzi z ludzką naturą (...). Zmuszają one człowieka, podległego pragnieniu przyjemności i strachowi cierpienia, do służenia im i wynajdywania licznych form namiętności, zależnie od możliwości dostarczanych przez okoliczności i środki".


Za: Jean Claude Larchet, Terapia chorób duchowych. Wstęp do tradycji ascetycznej Kościoła prawosławnego, tytuł oryginału: Therapeutique des maladies spirituelles, przekład: mniszka Nikołaja (Aleksiejuk), konsultacja teologiczna: ks. dr Henryk Paprocki ks. dr Andrzej Kuźma, Wydawnictwo „Bratczyk" Hajnówka 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.