Przymus gadania dla
większości ludzi jest jednoznaczny z prawem
życia; gadają, póki żyją; dopóki gadają, żyją; nie myślą,
lecz gadają, a więc, tak im się wydaje, są. W rzeczywistości
jednak nie ma ich, w tym sensie, w jakim jest ten, kto myśli;
jedynie gadają; a ten, kto gada, nie myśli. Człowiek myślący,
gdy tylko może, milczy; a gdy już nie może dłużej milczeć,
wówczas mówi lub pisze. Ale czyni to tylko w ostatecznej potrzebie.
Dla gaduły natomiast wartkie mówienie, za pomocą którego wysyła
w świat mnóstwo niezbornych informacji, alkaliczne tęsknoty,
niezgrabne spostrzeżenia, powierzchowne uwagi, jakie zmysły
dostarczają do jego świadomości — jest życiową potrzebą.
Możliwe, że pękłby, gdyby nie gadał. Nie przetrawia materii
świata; natychmiast ją wypluwa, wyrzuca z siebie w stanie równie
surowym, w jakim ją przyjął. Nie ma takiej prośby ni groźby,
która mogłaby mu zamknąć usta. Zagada cały świat, który potem
będzie nie do wytrzymania — bo kiedy przemówi gaduła, znikną
pojęcia, a świat napełni się słowami.
Sandor Marai, Księga Ziół
przekład —
Feliks Netz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.