Ideałem byłoby utracić w sposób
bezbolesny upodobanie do istot i rzeczy. Powinniśmy co dnia wyrzekać
się czegoś lub kogoś, tym sposobem oddając mu cześć. Taką
metodą, dokonując przeglądu pozorów i odprawiając je kolejno,
jeden po drugim, osiągnęlibyśmy stan wiecznego i całkowitego
wyrzeczenia, samo sedno tajemnicy radości. Wszystko, co zawłaszczamy
– wszelka wiedza nawet bardziej niż nabytki materialne – tylko
karmi nasz niepokój. Za to jakież uspokojenie, jakaż jasność,
gdy ustaje owa frenetyczna pogoń za dobrami, nawet duchowymi!
Powiedzieć „ja” - to sprawa poważna, „moje” - jeszcze
poważniejsza, bo świadczy o upadku naprawdę zbyt głębokim, o
zwiększeniu się naszej niewoli w świecie. Pocieszeniem jest myśl,
że nie posiadamy nic, że jesteśmy niczym; pociecha zaś najwyższa
kryje się w zwycięstwie nawet nad tą myślą.
Niepokój tak ściśle przylgnął do
bytu, że jeśli chce się zwyciężyć siebie, musi się odeń
oderwać. Może tęskni do spoczynku w Bogu? Cel ten osiąga o tyle,
o ile On przewyższa byt albo przynajmniej zawiera strefę, w której
byt rozcieńcza się, rzednie. Tam właśnie niepokój, pozbawiony
już punktu zaczepienia, wyzwala się i zbliża do owych rubieży,
gdzie Bóg, likwidując ostatecznie resztki swego bytu, otwiera się
na pokusę pustki.
Cioran, Zły demiurg
tłumaczenie: Ireneusz Kania
s. 110
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.