Fumy
Fum turystyczny, czyli inaczej
Fum-turysta, a w zdrobnieniu Fumik lub Fumek, rzadziej Fumak - należy
do odmiany podróżujących (animal transportera). Największe
okazy spotyka się w okolicach dogodnych lub pozornie dogodnych do
wycieczek i wczasów.
Fumy chodzą parami albo całymi
rodzinami wydając przy tym charakterystyczne fumkanie i cipienie.
Fumkanie jest oznaką niezadowolenia, natomiast w przypadku
zadowolenia zwierzę cipieje.)
Fuma łatwo poznać po tym, że z
dziewięciu rąk, jakie posiada, każdą ma czymś zajętą:
trzymaniem torby, koca, materaca, ręcznej katarynki, olejku do
opalania, plecaka albo liczeniem pieniędzy.
Wszystkie Fumy uważają, że głównym
ich zajęciem jest wypoczywanie, w związku z czym usiłują
wypoczywać z całych sił i bardzo je to meczy, ale ponieważ jedyną
formą działania po zmęczeniu powinno być wypoczywanie, więc znów
wypoczywają, co je bardzo męczy, i tak w kółko.
Jednak żaden Fum nie weźmie się do
pracy w czasie odpoczynku, bo uważałby to za coś najbardziej
niezdrowego.
Fumy nie posiadają specjalnie
skomplikowanych obyczajów, czasem śpiewają jednak taką piosenkę:
Fum, fum, fum, fum, fum,
fum, fum, fum, fum, fum!
Do czego to podobne!
Do czego to podobne!
Jesteśmy zawiedzione,
jesteśmy złe i głodne!
Fum, fum, fum, fum, fum!
Fum, fum, fum, fum, fum!
Do czego to podobne!
Do czego to podobne!
Ach, kiedyż wypoczniemy łagodne
i wygodne!
Wcale nie są jednak takie łagodne,
ponieważ ciągłe wypoczywanie bardzo je rozdrażnia i niepokoi.
Fumy żywią się wyłącznie
konserwami i jajkami na twardo. Na drodze ewolucji przednie zęby
wysunęły im się do przodu i służą jako klucz do otwierania
konserw. Niestety, jednak do dziś nie wyrobił im się odruch
zbierania rozrzuconych skorupek. Na ogół Fumy wędrują utartymi
szlakami turystycznymi, ale zdarzyło się raz, że pewna fumia para
zawędrowała przez pomyłkę nad jezioro zwane Jeziorem Bobrów.
- Mężu, mężu - zawołała Fumica -
popatrz, jakie dziwne stworzenia.
- Nudne stworzenia - odpowiedział Fum
- zupełnie nie rozumiem, co one robią.
Bobry piłowały drzewo na Wielką
Tamę.
- Mój dobry zwierzaku - zwróciła się
Fumica do Bobra, który pracował najbliżej – jak się nazywacie?
- Bóbr - mruknął Bóbr i dalej
podcinał drzewo.
- Mój dobry Bobrze! Drzewa są
niejadalne - powiedziała strofująco Fumica.
- Ja je podgryzam, ponieważ posłużą
mi jako budulec na Wielką Tamę – odpowiedział już nieco
uprzejmiej Bóbr, bo zrobiło mu się przykro, że ktoś może tak
całkowicie nie rozumieć jego pracy.
- Ale to męczy - zauważył Fum.
- To dobrze - oświadczył Bóbr.
- Co wy też mówicie, mój Bobrze, to
bardzo niedobrze - powiedziała Fumica.
- Trzeba wypoczywać.
- Po co? - zapytał zdziwiony Bóbr.
- Żeby się nie zmęczyć.
- Ja się lubię męczyć! - oświadczył
Bóbr i przyjrzał im się podejrzliwie. - Nie lubię odpoczywać, a
wy?
- My - Fumy popatrzyły na siebie - my
wyłącznie odpoczywamy!
Bóbr wybałuszył oczy. Nie powiedział
ani słowa. Tylko szybko pobiegł w kierunku swojej kolonii. Za
chwilę wszystkie Bobry zebrały się na Polanie wokół Fumów, a
najstarszy z nich zapytał:
- Czy to prawda, że wy wyłącznie
wypoczywacie?
- Oczywiście, mój dobry zwierzaku -
odpowiedziała Fumica.
- I nawet nie próbowaliście pracować?
- upewnił się najstarszy.
- Przecież praca męczy - oświadczył
urażony Fum.
A wtedy wszystkie Bobry zaczęły
rozpaczliwie szlochać i załamywać łapki.
- Przestańcie, dlaczego tak
zawodzicie? - wrzasnął zdenerwowany Fum.
- Bo nam was żal - oświadczył przez
łzy najstarszy - nigdy nie pracujecie.
- A nam was żal - obraził się Fum -
nigdy nie odpoczywacie.
Jeszcze długo obłe strony
przekonywały się wzajemnie, że są nieszczęśliwe, ale nikt
nikogo nie przekonał.
Pozostało tylko to przysłowie:
„Płacze jak Bóbr nad Fumem”.
Maciej Wojtyszko, Bromba i inni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.