Wyszedłem z kopalni i ruszyłem w stronę morza. Otwarłem książkę, którą
niosłem, zapomniałem o głodzie. “Umysł też jest kopalnią” - myślałem idąc. I
zagłębiłem się w niezmierzonych pokładach mózgu.
Pasjonująca książka - o pokrytych śniegiem górach Tybetu, tajemniczych
klasztorach, milczących mnichach w żółtych szatach, którzy poprzez koncentrację
woli zmuszają eter, aby przyjął upragniony przez nich kształt.
Wysokie szczyty, powietrze pełne duchów. Nie dociera tu zgiełk ludzkiego
życia. Oto doskonały asceta gromadzi swych uczniów - chłopców od szesnastu do
osiemnastu lat - i wiedzie ich o północy do zamarzniętego jeziora górskiego.
Rozbierają się, wyrąbują przerębel, zanurzają szaty w lodowatej wodzie, potem
zakładają je, by wysuszyć ciepłem własnego ciała. Powtarzają to siedmiokroć.
Wreszcie wracają do klasztoru na jutrznię.
Wspinają się na szczyt górski, wysoki na pięć do sześciu tysięcy stóp. Siadają
spokojnie, oddychają głęboko i rytmicznie i mimo iż są półnadzy, nie marzną.
Trzymają w dłoniach puchar z zamarzniętą wodą, wpatrzeni weń koncentrują wolę na
kryształowej powierzchni lodu - i woda zaczyna wrzeć. Wtedy przygotowują herbatę.
Asceta doskonały gromadzi wokół siebie uczniów i rzecze:
“Biada temu, kto nie ma w sobie źródła szczęścia!
Biada temu, kto pragnie przypodobać się innym!
Biada temu, kto nie czuje, że obecne i przyszłe życie stanowi jedność!”
Nikos Kazantzakis, Grek Zorba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.