Hopkins
od samego początku postrzegany był jako poeta ekscentryczny i
dziwaczny, zwłaszcza że erudycyjne przypisy autorstwa przyjaciela
Hopkinsa, Roberta Bridgesa, podkreślały niejasność tych utworów.
Jednak trudności, jakie nasuwa język, nie oznaczają trudnych myśli
i kiedy czytelnik zrozumie już technikę Hopkinsa, wiersze zaczynają
brzmieć czysto, prosto i pięknie, szczególnie gdy czyta się je na
głos, co było zamierzeniem poety.
Jego
wizja jest głęboka, język zaś dostosowuje się do tej głębi i
sonduje ją.
Żaden
poeta angielski nie mówił o życiu mistycznym tak wymownie i z taką
mocą, jak Hopkins, począwszy od jego wspaniałego wybuchu
poetyckiego, wiersza Katastrofa statku „Deutschland". Sztorm,
który unicestwił pięć zakonnic, stał się obrazem burzy we
wnętrzu Hopkinsa, gdy zmaga się on z pierwszą, druzgocącą wizją
Boga, o której pisze w tym wierszu z 1877 roku. Burza na zewnątrz
zapowiada sztorm we wnętrzu, walkę z pytaniem, gdzie jest Bóg, gdy
w naszym wnętrzu i na zewnątrz szaleją burze, oraz z pytaniem, kim
ten Bóg jest.
Ci,
którzy nie rozumieją tej głębokiej, religijnej wrażliwości,
nie potrafią pojąć wierszy Hopkinsa, szczególnie Katastrofy
statku „Deutschland" i „ciemnych sonetów". Te ostatnie
postrzegają oni jako poezje będące wyrazem pogrążonej w depresji
psychiki księdza-poety, którego wrażliwość kapłańska i
poetycka pozostają ze sobą w konflikcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.