wtorek, 11 marca 2014

Testament mój


Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
 Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień — z duchami —
 A jak gdyby tu szczęście było — idę smętny.

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
 Ani dla mojej lutni, ani dla imienia; —
Imię moje tak przeszło jako błyskawica
 I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
 Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył — siedziałem na maszcie,
 A gdy tonął — z okrętem poszedłem pod wodę...

Ale kiedyś o smętnych losach zadumany
 Mojej biednej ojczyzny — przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
 Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.

Niech przyjaciele moi się zgromadzą
 I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą —
 Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...

Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
 I zapiją mój pogrzeb — oraz własną biedę:
Jeśli będę duchem, to się im pokażę,
 Jeśli Bóg [mię] uwolni od męki — nie przyjdę...

Lecz zaklinam — niech żywi nie tracą nadziei
 I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
 Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...

Co do mnie — ja zostawiam maleńką tu drużbę
 Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę
 I zgodziłem się tu mieć — niepłakaną trumnę.

Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
 Iść... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,
 I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
 Co mi, żywemu, na nic... tylko czoło zdobi;

Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,

 Aż was, zjadacze chleba — w aniołów przerobi.
Słowacki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.