Kopuła niebios błękitna,
milcząca,
Noc swój gwiaździsty rozświeca diadem.
Chmurki żeglują w dal srebrzystym stadem,
Zza boru tarcza wypływa miesiąca.
Światłość się leje rzeką, wodospadem,
Śród ciemnych liści cicho się roztrąca
I spada ku mnie jasna, zimna, drżąca,
Snów, arabesek i mar świetlnym gradem.
I wyobraźnia wnet rozwija skrzydła:
Las cały żyje, mgły jakieś, mamidła,
Widma i czary, podaniowe cuda…
Zda mi się, widzę bajeczny wiek złoty,
Gdzie miłość, szczęście – bez żalu, tęsknoty…
Wiatr powiał… Czemuż, o czemuż to złuda?
Zenon Przesmycki
Noc swój gwiaździsty rozświeca diadem.
Chmurki żeglują w dal srebrzystym stadem,
Zza boru tarcza wypływa miesiąca.
Światłość się leje rzeką, wodospadem,
Śród ciemnych liści cicho się roztrąca
I spada ku mnie jasna, zimna, drżąca,
Snów, arabesek i mar świetlnym gradem.
I wyobraźnia wnet rozwija skrzydła:
Las cały żyje, mgły jakieś, mamidła,
Widma i czary, podaniowe cuda…
Zda mi się, widzę bajeczny wiek złoty,
Gdzie miłość, szczęście – bez żalu, tęsknoty…
Wiatr powiał… Czemuż, o czemuż to złuda?
Zenon Przesmycki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.