Poruszamy
tutaj najważniejszy aspekt życia monastycznego - samotność.
Chodzi o to, żeby żyć samemu po to, żeby żyć z Bogiem.
Mnich chroni się w samotność, ponieważ pomaga mu ona do
znalezienia Boga, do życia z Bogiem sam na sam. Iluż to mnichów,
wśród prawdziwych mnichów, mówiło i powtarzało: kto
ma upodobanie w samotności, ma upodobanie w Bogu.
Często
pytałem Dom Winady'ego, dlaczego mnich udaje się na pustynię. Jego
odpowiedź prawie zawsze była taka sama:
„mnisi udają się
tam, gdzie nie ma nic, aby w sposób
pewniejszy praktykować
całkowite wyrzeczenie. Mnisi nie
zostali mnichami dla samych siebie, lecz dla Boga i będą
musieli zdać
rachunek ze wszystkiego, co w ich
życiu nie zgadzało się z logiką
ich początkowego wyrzeczenia".
Pierwsi mnisi, chcąc
zaznaczyć, że naprawdę opuścili wszystko, udawali się na
pustynię, to znaczy tam, gdzie nie ma nic, jak to widzieliśmy
w rozdziale 3.
Ważne
więc jest, żeby nauczyć się żyć samemu nawet we wspólnocie,
gdyż życie wspólnoty jest ostatecznie ukierunkowane ku
samotności, która z kolei ukierunkowana jest ku nieustannej
modlitwie. Nikt nie wytłumaczył tego lepiej niż Wilhelm z Saint
Thierry w Złotym liście. Wyjaśnił on, jak należy
zabrać się do tego, by żyć w samotności i jak dalece
samotność ma moc, siłę przybliżania stopniowo Boga,
który powoli zajmuje jej miejsce. W
rzeczywistości bowiem to samotność
uświęca mnicha; odrywa go od jego
„ja"
i przywiązuje do Boga. Czyni wokół
niego pustkę
i wypełnia ją. Jest to droga
właściwa dla mnicha, specyficzna, szczególna, wyróżniająca
go. Jego celem jest bycie jedno z Bogiem. Lecz tego nie osiąga
się w
ciągu jednego dnia.
Za:
Mnich Benedyktyński, Misterium życia monastycznego, Kraków
- Tyniec 1996, (16 tomik serii: Z tradycji mniszej), Przekład
Ewa Czerny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.