Jedną z kluczowych przeszkód w
realizacji bezgraniczności, jest stały twórca kłopotów, pogląd
na "ja". Na szczęście, możemy użyć wewnętrznego
dźwięku, nada, by wspomóc wysiłek przejrzenia przez ten
ego-twórczy nawyk umysłu i przymus stałej jego regeneracji.
Jedną z praktyk, która może uwolnić
serce z takich kompulsji, jest medytacja nad własnym imieniem.
Zacznij od chwili słuchania wewnętrznego dźwięku. Skup się na
tym, aż do czasu gdy umysł stanie się czysty i otwarty, pusty, i
wtedy po prostu wewnętrznie powiedz swoje imię, jakiekolwiek ono
jest. Słuchasz dźwięku ciszy, przedtem, jako tła dla dźwięku
twego imienia i na końcu, po tym jak je wypowiedziałeś. "Amaro",
"Susan", "John". Zobacz, poczuj jakie cechy wnosi
ten dźwięk. To tylko dźwięk twego własnego imienia, tak znany,
tak zwyczajny, zobacz co się dzieje, gdy ginie w ciszy umysłu, gdy
rzeczywiście odczuty i poznany jako zmienność. Widzimy jakie cechy
wnosi, jak otwiera nawyk widzenie nas samych w pewien szczególny
sposób. Nada poluźnia granice. Ku naszemu zdziwieniu, to
imię, te znajome sylaby, mogą być nagle odbierane jako coś w
najwyższym stopniu dziwacznego, chora kreacja w świecie. Coś w
sercu ulega poruszeniu, pojawia się intuicja: "Cóż to może
mieć wspólnego z czymś rzeczywistym?" W tym momencie
realizujemy, że to za co słowo formujące nasze imię jest zwykle
brane, odnosi się do cechy będącej całkowicie niepersonalną.
Wygłaszając nasze imię, w czystej, otwartej przestrzeni mądrości,
może być odczuwane jak próba pisania promieniem światła na
wodospadzie. Nie ma niczego, by uczynić znaki, a i powierzchnia nie
daje takich możliwości.
Ten rodzaj praktyki, może być zarówno
jednoznacznie zakłócającym jak i chwalebnie uwalniającym, i
jeżeli zezwolimy temu by nas uwolniła, wszystko to co pozostanie,
to smakowanie wolności i dźwięk wodospadu.
Ajahn Amaro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.