niedziela, 6 kwietnia 2014

Nil: Siedząc pośrodku swej celi, widzę światłość nie z tego świata


Nil był raczej wiernym wyrazicielem i skromnym rzecznikiem swoich duchowych mistrzów. Należeli do nich przede wszystkim Jan Klimak, Jan Kasjan zwany Rzymianinem, Izaak Syryjczyk, Szymon Nowy Teolog oraz Grzegorz z Synaju. Dzieła tych autorów Nil własnoręcznie przepisywał, podobnie jak jego naśladowca i korespondent Gurij Tuszin z Biełoziera (ok. 1452-1526). Dzieła, które Nil podpisał własnym imieniem, noszą pewne piętno jego osobowości. Pokrywająca je patyna stanowi świadectwo wnikliwości, doświadczenia i roztropności autora.

Nil rozpoczął życie zakonne w monasterze św. Cyryla w Biełozierze, dokąd też powrócił ze swych zagranicznych podróży. Podróże owe najwyraźniej pozwoliły mu nabrać przekonania, że duży, ludny i cieszący się dostatkiem klasztor (jakim był monaster św. Cyryla) niedostatecznie sprzyja wewnętrznemu wyciszeniu, a zatem i modlitwie. Wtedy to postanowił przenieść się w niegościnną okolicę kilka mil dalej, „trudno dostępną dla ludzi świeckich", a w latach 1470-1480 założył tam skit. Nieopodal płynęła rzeka Sora - stąd jego przydomek: Sorski. Do swego skitu Nil przyjął zaledwie kilku naśladowców; licznym odmówił. Przyjęci mieli żyć w luźno zorganizowanej wspólnocie, w obrębie której podstawową, niezależną jednostkę tworzyło dwóch lub trzech mnichów. Każda grupa wybierała spośród siebie starszego, lecz nie było mowy o funkcji opata lub o jakiejkolwiek hierarchii. Nil wolał określać swoich towarzyszy mianem „braci". „Nazywam was tak, nie zaś «uczniami» - pisał - gdyż mamy tylko jednego nauczyciela, Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego"5, którego woli należy szukać w świętych Pismach, nawet - a może zwłaszcza - wówczas, gdy nie ma w pobliżu duchowego przewodnika. (…)

Życie w skicie z konieczności obejmowało ścieranie się z grzechem; w tym celu Nil spisał podręcznik walki duchowej. Wylicza w nim osiem głównych pokus: obżarstwa, cudzołóstwa, chciwości, gniewu, smutku, ospałości (śmiertelnego przygnębienia lub rozpaczy), chełpliwości oraz pychy, po czym udziela szczegółowych rad, jak przezwyciężać każdą z nich. We wszystkich wypadkach wymagana jest nieustanna czujność, wspomagana konsekwentną, choć umiarkowaną ascezą. Czujność taka powinna obejmować odwracanie myśli, które mogą przekształcić się w pokusy, a w każdym razie rozpraszają uwagę. Ponadto należy oczyścić serce ze wszelkich myśli, zarówno dobrych, jak i złych. Taka eliminacja myśli, jakkolwiek niedoskonała, jest koniecznym warunkiem osiągnięcia wyciszenia (hesychia), z którego, i tylko z którego, wypływa autentyczna modlitwa. Praktyce autentycznej modlitwy może towarzyszyć „dar łez": Boży dar, który -jak zaznacza Nil - nie jest jedynie wynikiem wyrzutów sumienia; dar ten „uwzniośla umysł, napełniając go wewnętrzną pociechą i radością". (...)

Możemy jedynie spekulować, czy Nilowi dane było zakosztować przedsmaku thedsis. Nie chodzi o to, że uchylał się od odpowiedzi na to pytanie. W tym wypadku jednak, jak w wielu innych, wolał skryć się za swoimi zwykłymi źródłami, a stosowanie przez niego form pierwszej osoby liczby pojedynczej należy starannie badać, dodając tu i ówdzie znak cudzysłowu. A jednak, starając się wyrazić to, co niewysłowione („Jakiż język zdoła to wypowiedzieć? Jakiż umysł zdoła to pojąć"?), czy nie mógł zapożyczyć gotowych zdań od innych, zwłaszcza jeżeli sam doświadczył podobnych doznań? Odważne czerpanie przez niego z cudzych słów, pochodzących niemal wyłącznie od Szymona Nowego Teologa, pozwala uznać tę hipotezę za prawdopodobną. Tak czy inaczej, Szymonowa wizja światłości musiała ściśle odpowiadać najgłębszym aspiracjom Nila:

Siedząc pośrodku swej celi, widzę światłość nie z tego świata. Wewnątrz doświadczam obecności Stwórcy świata. Rozmawiam z Nim, miłuję Go i doznaję ogromnego odżywienia za sprawą tej jednej wizji. Jednoczę się z Nim i unoszę się ponad niebiosa. Wiem to z całą wyrazistością i pewnością. Nie wiem jednak, gdzie w tym czasie przebywa ciało. [...] Gdyż Bóg miłuje mnie, przyjmuje do swej istoty i chroni w swych ramionach [...]. W takim stanie nie tylko nie odczuwa się pragnienia wyjścia z celi; czuje się wręcz tęsknotę za tym, by ukryć się w jakiejś norze, głęboko pod ziemią i tam, z dala od znanych światów, wpatrywać się w nieśmiertelnego Pana i Stwórcę".

Wewnętrzne ukierunkowanie Nila nie zostawiło mu wiele miejsca na misję publiczną. W rzadkich przypadkach (, jeżeli jakiś brat pragnie usłyszeć od nas poselstwo, jeżeli szczerze domaga się słowa Bożego, a my je mamy") mnich może pełnić rolę nauczyciela; „powinien ofiarować wówczas nie tylko słowo Boże [...], ale i własną duszę". Na ogół jednak rola mnicha poświęcającego się kontemplacji polega na tym, by tylko przypominać, dawać przykład i wskazywać. Nawet wobec heretyków mnich taki powinien zasadniczo wykazywać bierność. Skoro bowiem nie należy utrzymywać kontaktów z posiadaczami, „zwykłymi przyjaciółmi, świeckimi mężami i tymi, którzy zajmują się próżną dbałością o pomnażanie dóbr monasteru lub majątków ziemskich", i skoro nie powinno się nawet ganić ani upominać tak błądzących współbraci, o ileż mniej godni uwagi mnicha są heretycy. W żadnym wypadku nie wolno ich ścigać ani prześladować. Wręcz przeciwnie, jak pisze o nich bliski współtowarzysz Nila, Wasjan Patrykiejew: „Zaprawdę znamy miłosierdzie Boże i wiemy, że Bóg pragnie zbawić wszystkich i przez pokutę przywieść każdego grzesznika do zrozumienia prawdy".

Za: Duchowość chrześcijańska. Późne średniowiecze i reformacja; redakcja: Jill Raitt, współpraca: Bernard McGinn i John Meyendorff, tytuł oryginału: Christian Spirituality, Vol. 2: High Middle Ages and Reformation (Word Spirituality, Vol 17), przekład: Piotr Blumczyński, Seria MYSTERION, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.