Spośród
wszystkich trudów najtrudniejszy jest trud troski o własne
uświęcenie. Zawiera on w sobie dwa aspekty: negatywny - oczyścić
duszę z dawnej skazy, i pozytywny - utrwalić w niej lekcję cnoty.
Na tym polega prawdziwa ludzka mądrość, czyli filozofia. Nie jest
ona możliwa bez jedynego prawdziwego jej nauczyciela - Chrystusa. To
On wytyczył jej drogę i sam pierwszy nią przeszedł. W Nim
spełniają się zatem postulaty dawnych filozofów co do
przezwyciężenia namiętności i osiągnięcia wolności duszy.
Monastyczne pisma Nila naznaczone są ascetycznym pragmatyzmem; mają
na celu przede wszystkim ukazanie tego, co człowiek powinien
uczynić, by dostąpić wewnętrznego oczyszczenia. W klimacie takich
pouczeń Nil nie gubi celu nadrzędnego ascezy. Chodzi w gruncie
rzeczy o to, by Chrystus był bardziej niż wszystko inne miłowany -
Ten, z którym się złączyłeś.
Ubóstwianie materii własnych namiętności stanowi pewną formę
bałwochwalstwa. Takim rzeczom jak na przykład bogactwo, chwała,
które same w sobie są bez kształtu, amorfon,
czyli, jak można by rzec, nie mają wartości same w sobie, nadajemy
użyteczność wymyśloną ludzkim rozumowaniem. W naszej wewnętrznej
ocenie oderwanej od rzeczywistości podnosimy je do rangi bożków.
Nie ubiegamy się o wieczne dobro, ale o zniszczalną materię,
ukazującą bezsens pożądania. Dlatego walka o wewnętrzną
czystość jest równocześnie walką o czystość religii, o miejsce
Zbawiciela w życiu zmagającego się chrześcijanina. Dopiero po
takim oczyszczeniu człowiek jest zdolny do autentycznej
kontemplacji.
Idąc
śladami ascetycznych pouczeń naszego pisarza nie możemy stracić z
pola widzenia celu, do którego prowadzi wskazywana droga. Choć stan
takiej doskonałości znajduje się dopiero przed nami - i może
jeszcze daleko przed nami - to wszakże ile łaski i pokoju
doświadczy podążający w tym kierunku człowiek już wcześniej!
Najdobitniej świadczy o tym ta bardziej osobista część twórczości
Nila, czyli listy. Spójrzmy na istotniejsze rysy tego ładu, do
którego ma zdążać czytelnik: nienaganne postępowanie, opanowane
namiętności, poddanie ciała duchowi, wyrobiony nawyk ascezy i
dobrych postaw, zwanych cnotami, który sprawia, że postęp w dobru
staje się coraz łatwiejszy i szybszy, głęboki pokój po
stoczonych walkach, subtelna więź z Bogiem na modlitwie, radość z
lektury Pisma Świętego, kontemplacji i wszelkiej modlitwy,
przysłaniająca inne doczesne radości, wdzięczność Bogu za
wszystko, poczucie szczęścia i zadowolenia. Nil jest świadom, że
w tym przygodnym życiu nikt na stałe nie może doznawać takiego
stanu, nawet święci. Im bardziej zdaje się zbliżać człowiek do
takiej mety, tym bardziej widzi, że cel jakby go przerastał, jakby
się ciągle wymykał. Opis, tego twórczego napięcia w ascetycznych
dążeniach, nieskończonych wprost rozmiarów miłości, którą
pragnie posiąść człowiek, stanowi jedną z najpiękniejszych kart
Nilowej twórczości. To, że taki cel możliwy jest do osiągnięcia,
aczkolwiek jedynie w pewnym stopniu, dla Nila nie ulega wątpliwości.
Odnosimy nieodparte wrażenie, że przekonanie to opiera na swoim
własnym doświadczeniu.
Nie
wszystko z tego idealnego ładu jest naraz dostępne człowiekowi,
nawet gorliwie podążającemu do celu. Gdy chodzi o samo opanowanie
namiętności, to mnich z Ancyry, idąc za pewną ukształtowaną już
tradycją ascetyczną, reprezentowaną między innymi przez
Ewagriusza, jest przekonany o możliwości wyzwolenia się z
namiętności. Taki stan jest owocem łaski Bożej i Nil nazywa go
charyzmatem najdoskonalszej beznamiętności (apateias).
Posiadał go św. Paweł, który mówi o sobie: Teraz zaś już nie
ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Doznając wewnętrznego
pokoju człowiek nie tylko pozostaje niewzruszony wobec zewnętrznych
czynników zdolnych obudzić namiętności, ale i pozbywa się,
czasami nawet we śnie, wspomnień i wyobrażeń tego, co przedtem je
wzniecało. Ów stan można opisywać w kategoriach psychologicznych,
ale najpełniej da się zrozumieć w perspektywie nadprzyrodzonej.
Następuje w człowieku przywrócenie pierwotnego ładu, w którym
dzięki łasce Bożej ciało i duch, chcąc tego samego, doznają
doskonałej harmonii i uczestniczą w komunii z Bogiem.
Charakterystyka
namiętności
Zagraża
nam, niestety, odwrotność omawianego ładu, czyli zniewolenie
namiętnościami. Z przyczyn praktycznych Nil poświęca temu dużo
uwagi. Większość przecież ludzi ulega różnym namiętnościom.
Namiętność jest, co wyraża już bogata etymologia słowa patos,
chorobą duszy polegającą na odstąpieniu od prawej myśli, tak iż
następuje pewne zachwianie równowagi i zła myśl bierze trwałą
przewagę nad dobrą. Wskutek tego człowiek pozwala odcisnąć na
sobie raczej ślady zła aniżeli dobra, przedkładając rzeczy
szkodliwe nad pożyteczne. Kształtuje się zły nawyk, nawet jeśli
przejawia się tylko w myśleniu. Nabywa się złego przyzwyczajenia,
które staje się drugą naturą, a zatem ulega się pewnej wadzie.
Warto wskazać na tę werbalną subtelność, że wada wyraża
bardziej nawyk złego postępowania, gdy tymczasem namiętność -
wewnętrzne nastawienie, z którego tamto wynika. Namiętność jest
zniewoleniem, stąd Nil, jak inni, często używa obrazu więzów
krępujących człowieka dla ukazania tego chorobliwego stanu. Na
uwięzi trzyma człowieka jego własna myśl. Owo zniewolenie
dokonuje się z czasem, gdy podczas wewnętrznych zmagań coraz
bardziej aprobuje się złe myśli. Przychodzi moment kulminacyjny,
porównywany do wzniecenia ognia, gdy kształtowana namiętność
zajmuje już trwałe miejsce w myśleniu czy działaniu. Zaczyna się
nieraz od niewielkiego braku czuwania nad swoimi zmysłami, a kończy
się na grzechu uczynkowym. U Dawida na przykład miał on charakter
dramatycznego upadku, bo od niepowściągliwego spojrzenia przeszedł
król do aktu cudzołóstwa, a potem nawet i zabójstwa. Człowiek
traci duchowe rozeznanie, obojętnieje na dobro i przestaje słuchać
napomnień pochodzących ze swego sumienia czy z zewnątrz. Ulegając
afektowi nie jest w stanie rozpoznać podstępu myśli. Nachodzące
po sobie obrazy, gdy umysł znajduje się w stanie rozproszenia na
skutek gmatwaniny myśli, nie pozwalają rozpoznać drzemiącej głębi
namiętności, są niczym nurt strumienia, który uniemożliwia
zobaczenie piasku na dnie. Gaśnie światło umysłu ukazujące nam
powinności naszego sumienia. Poddając się ciągle szkodliwemu
działaniu myśli człowiek przestaje dostrzegać ich szkodliwość.
Jest jakby w stanie chronicznej gorączki, która bezboleśnie i
niepostrzeżenie prowadzi do wycieńczenia. Zaczyna działać na
własną szkodę i zgubę, tracąc instynkt samozachowawczy swojego
sumienia, a również na szkodę innych. Namiętności wywołują w
nim wielką udrękę przez wewnętrzne rozdarcie i ciągły głód
niezaspokojenia. Przestają interesować go inne rzeczy zewnętrzne,
natomiast pochłaniają wyobrażenia czy wspomnienia przedmiotu
afektu, na przykład osoby, która wzbudza jego gniew czy pożądanie,
rzeczy przynoszącej materialny zysk, uznania i sławy, do której
dąży. Taki ktoś rodzi wielokrotny plon złości. Do gry włączają
się złe duchy. Po wstępnej diagnozie, w jaki sposób i na ile ktoś
da się skusić, podsuwają i rozniecają podniety, aby taką drogą
zniewolić te władze, do których nie mają bezpośredniego dostępu
- rozum i wolę.
Za:
Nil z Ancyry, Pisma ascetyczne, przekład, wstęp i opracowanie: Leon
Nieścior OMI, seria: źródła ascetyczne t. 46, starożytność t.
31, Tyniec- Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.