Koestler zakłada, że zarówno Nauka Buddy jak i Filozofia
Egzystencjalna są dziełami sztuki, i to obejmuje rozliczne
założenia o naturze egzystencji. Koestler sam będąc artystą, nie
potrafi wyobrazić sobie niczego wychodzącego poza sztukę - w
rzeczy samej, prawdopodobnie można powiedzieć, że założenie, iż
nie ma nic ponad sztuką jest dokładnie założeniem o naturze
egzystencji, które to założenie jest inherentne w pracach
Koestlera. Koestler jest zaangażowany, zgodnie ze swą własną
definicją - ale jest zaangażowany ponieważ zakłada
samoistność idei zaangażowania. A to określa go czasowo. Jest
człowiekiem XX wieku, uległym obsesji obiektywności; dla artysty
obiektywność - odmowa głoszenia twego zaangażowania i ledwie
opisywanie go, jako jednego z nieskończenie wielu możliwych
zaangażowań - jest bratem naukowej obiektywności - co jest odmową
uznania twojego punktu widzenia, a zaledwie zwolnienie go jako
jednego z nieskończonej możliwości punktów widzenia - co pochodzi
z lęku przed byciem (słowami Kierkegaarda) nieskończenie
zainteresowanym. Kiedy jesteś nieskończenie zainteresowany,
albo siedzisz cicho (do czego skłaniał się Budda bezpośrednio po
Oświeceniu) albo nauczasz (co zrobił Budda, po przekonaniu go przez
Brahmę Sahampati). Oczywiście Egzystencjaliści są (są?) enragés
a nie prosto engagés,
i nigdy nie udawali, że są
czymś więcej. Koestler może i nie jest wrogo nastawiony wobec
Nauki Buddy czy Egzystencjalizmu, ale to dlatego, że żadnej z tych
rzeczy nie zrozumiał. Gdyby zrozumiał byłby albo buddystą (czy
egzystencjalistą) albo też otwarcie wrogi. Tak jak zneutralizował
Dhammę i Egzystencjalizm - czy raczej mając taką nadzieję -
współczesnym artystycznym brakiem-punktu-widzenia, takie i jest
jego zrozumienie "zaangażowania". Zgadzasz się?
Nanavira Thera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.