W miarę upływu lat coraz trudniej
wierzyć w to, co się robi, coraz trudniej wierzyć, że robi się to coraz lepiej, w końcu coraz
trudniej wierzyć, że warto. Napisaliśmy z Edwardem Żebrowskim
scenariusz „Dotknięcia ręki” właśnie o tym. Stary kompozytor
przestał tworzyć, bo już nie wierzy, że wobec całej
potworności świata muzyka może coś znaczyć. W ostatniej scenie filmu mówimy, że się mylił –
że to wszystko, co możemy zrobić w życiu, ta cała nasza
zupełnie nieważna twórczość,
odrobina piękna, którą czasem uda nam się przywołać, to jest właśnie ta mała kropelka, która
czasami przeważa szalę dobra we wszechświecie. Trzeba było dziesięciu lat, by znalazły się
wreszcie fundusze i powstał taki film. Przez te dziesięć lat
problem stał się dla mnie jeszcze bardziej dotkliwy. Ale chcę
wierzyć, że happy end „Dotknięcia
ręki” sprawdzi się nie tylko w
filmie, ale i w moim życiu. Że nie zwątpię już bardziej. I nie stracę wiary w to, co robię.
Zanussi, Pora umierać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.