wtorek, 10 grudnia 2013

Wolna wola u Schopenhauera i Dostojewskiego



Podejmując temat współczucia, Dostojewski pragnął ukazać granice nihilizmu swego stirnerowskiego bohatera. Granice te staną się szczególnie widoczne, gdy się porówna, co na ten temat miał do powiedzenia Człowiek z podziemia i jeden z najbardziej pesymistycznych filozofów wieku XIX, natchnienie "cynicznych dekadentów" z końca stulecia - A. Schopenhauer.
Istnieje, zdaniem Schopenhauera, kilka głównych pobudek ludzkiego działania. Jedną z nich jest współczucie (Mitleid). Współczucie jest etycznym prazjawiskiem (etisches Ur-Phanomen), które prowadzi człowieka instynktownie, niezależnie od jego woli, ku dobrym uczynkom. Uczy szacunku dla bliźniego i jednocześnie ogranicza egoizm jednostki. Jest tedy podstawą prawdziwej etyki "opisowej", liczącej się z rzeczywistą sytuacją człowieka we wszechświecie i w społeczeństwie. Kiedy więc człowieka ogarnia współczucie, może on chcieć tylko dobra. Wola jego jest w pewnym sensie zdeterminowana.
Schopenhauer był zdania, że nie wolno nam pytać: dlaczego chcę? Pytanie takie uważał za absurdalne. Ale nie twierdził, że działanie człowieka wynikające z jego chcenia ma za przyczynę tylko wolną i nieprzymuszoną wolę. Był bowiem przekonany, że przyczyny działania świadczą o istnieniu przymusu i konieczności. Quidquid fit, necessario fit.
Schopenhauer pytał ponadto, skąd w ogóle wzięło się pojęcie wolnej woli. W przygotowaniu odpowiedzi pomógł mu Spinoza. "Wolną wolą nazywa się rzecz - czytamy u Spinozy - która istnieje jedynie z konieczności własnej natury i sama siebie tylko determinuje do działania; konieczną zaś lub raczej przymuszoną - taka, którą inna determinuje do istnienia i oddziaływania w sposób ściśle określony." Jeżeli tedy - kontynuował rozmyślania Schopenhauer - uczynek wypływa z natury człowieka, czyli z wrodzonego mu ustroju, to wina za złe uczynki ludzkie powinna spaść na sprawcę tej natury. Dlatego wynaleziono wolną wolę. Aby - dodajmy - nie obarczać Boga złymi czynami dokonywanymi przez człowieka, aby uchronić Go przed zarzutem sprawcy wszelkiego zła. I rzeczywiście św. Augustyn był głęboko przekonany, że tylko "wolna wola jest pierwszą i jedyną przyczyną grzechu". Wolność dla chrześcijanina równa się z wszelkim brakiem przymusu, nawet ze strony prawa bożego. Stary termin liberum arbitrium oznaczał zawsze, iż człowiek jest panem samego siebie. Panem tak doskonałym, że może sam siebie skazać na wieczne potępienie.
Schopenhauer nie mógł przyjąć poglądu, który nie uznawał zależności między sytuacją człowieka a jego chceniem. Był przekonany, że gdyby istotnie wola ludzka była wolna, to rozum nasz nie miałby nic do powiedzenia. U podstaw ludzkiego chcenia musi więc tkwić konieczność, gdyż konieczność jest zasadą sensowności świata. Jak wobec tego autor Poczwórnej zasady widział problem odpowiedzialności moralnej człowieka za czyny będące następstwem chcenia?
Zdeterminowanie chcenia nie oznaczało u Schopenhauera zupełnego przekreślenia tezy o wolności woli. Przeciwnie, tezę tę uważał za "pierwszy warunek dobrze przemyślanej etyki", który daje możność moralnej oceny działania. Dialektykę wolności i konieczności wyjaśnił mu Kant. "Dla celów metafizycznych - pisał autor Idei do historii powszechnej - możemy sobie stwarzać pojęcie wolności woli, jakie się nam podoba, ale zjawiska woli, ludzkie uczynki są określone ogólnymi prawami przyrody tak samo, jak wszelkie inne zdarzenia w przyrodzie."
Schopenhauer podpisał się pod tym poglądem. W jego pojęciu wielkie złudzenie o posiadaniu wolnej woli nakłada na ludzi poczucie odpowiedzialności za czyny, obarcza ich sumieniem, aczkolwiek przyczyna każdego z czynów tkwi ostatecznie poza wolą ludzką. Nawet to, co wydaje się kaprysem, jest zdeterminowane.
Wszystkie te wypowiedzi rzucają światło na teorię współczucia Schopenhauera. Człowiek Rousseau'a był skazany na dobro. Człowiek Schopenhauera jest skazany na współczucie. Może się nam wydawać, iż obdarzając bliźniego szacunkiem czynimy to z wolnej i nieprzymuszonej woli. W rzeczywistości jest to tylko absolutnie konieczny efekt intuicyjnego odczucia wspólnej tragedii ludzi wtrąconych przemocą w istnienie. Biedni, skazani na wspólny strach i rozpacz, ludzie muszą lgnąć do siebie. Wydaje się im, że dobro wyzwala z nich ich własna wolna wola. W rzeczywistości zaś współczucie, jako etyczne prazjawisko, jest ich przeznaczeniem.
Teoria współczucia wchłonęła w siebie najważniejsze osiągnięcia europejskiej kultury etycznej ery nowożytnej. Sumowała w pewnym sensie zaczęty przez Odrodzenie i Reformację etap bojów o zrozumienie natury ludzkiego "chcę". Dla ludzi wieku XIX była obroną przed rozpaczą, której gorzki smak znali dobrze tacy myśliciele, jak Kierkegaard czy sam Schopenhauer.
Kiedy więc czytając Notatki z podziemia dochodzimy do miejsca, w którym dwa żałosne stworzenia, opanowane współczuciem, lgną do siebie w domu publicznym - wówczas napełnia nas strach. Strach o ocalenie człowieka, o ostatni jasny promień, którego nie odważył się zaćmić nawet największy pesymista wieku XIX A. Schopenhauer.
I obawa ta jest w pełni uzasadniona. W "podziemiu" Dostojewskiego współczucie nie jest bowiem efektem wspólnej nędzy egzystencjalnej ludzi. Teoria czynu bezinteresownego raz jeszcze ukazała swe nihilistyczne dno. W mniemaniu Człowieka z podziemia wolna wola panuje nie tylko nad koniecznością natury, panuje nawet nad etycznym prazjawiskiem, nad wspólnotą sytuacji egzystencjalnej. Uświadomienie sobie konieczności - w myśl poglądów mieszkańca podziemia - nie może ani uspokoić człowieka, ani zdeterminować jego woli. Rozum, być może, musi się jej podporządkować, ale chcenie istnieje przecież niezależnie od niego i ponad nim. Rozum nie jest w stanie ani przewidzieć, ani niekiedy nawet zrozumieć poruszeń woli. Wola jest ponad warunkami, które stwarzają czyn, może wywołać działanie nieprzewidziane w danym układzie przyczyn.
Wolna wiola w mniemaniu Człowieka z podziemia jest ponadto wyrazem przekonań jednostki o jej niezależności od praw rządzących światem ducha i przyrody. Daje "przestraszonemu biedactwu" poczucie ogromnej siły. Kaprys może więc nie tylko zniszczyć odruch współczucia. Kaprys, czyniący człowieka bogiem, skazuje na śmierć współczucie, etyczne prazjawisko, którego istnienie zasadza się na strachu i nędzy osamotnionej indywidualności. Poglądy Człowieka z podziemia były tedy poniekąd antytezą filozofii współczucia Schopenhauera, antytezą metafizyki prazjawisk etycznych, wynikających z sytuacji egzystencjalnej człowieka, z condition humaine, z In-der-Welt-Sein.
Fragment książki: Dostojewski i przeklęte problemy
autor: Ryszard Przybylski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.