Podejmując
temat współczucia, Dostojewski pragnął ukazać granice nihilizmu
swego stirnerowskiego bohatera. Granice te staną się szczególnie
widoczne, gdy się porówna, co na ten temat miał do powiedzenia
Człowiek z podziemia i jeden z najbardziej pesymistycznych filozofów
wieku XIX, natchnienie "cynicznych dekadentów" z końca
stulecia - A. Schopenhauer.
Istnieje,
zdaniem Schopenhauera, kilka głównych pobudek ludzkiego działania.
Jedną z nich jest współczucie (Mitleid). Współczucie jest
etycznym prazjawiskiem (etisches Ur-Phanomen), które prowadzi
człowieka instynktownie, niezależnie od jego woli, ku dobrym
uczynkom. Uczy szacunku dla bliźniego i jednocześnie ogranicza
egoizm jednostki. Jest tedy podstawą prawdziwej etyki "opisowej",
liczącej się z rzeczywistą sytuacją człowieka we wszechświecie
i w społeczeństwie. Kiedy więc człowieka ogarnia współczucie,
może on chcieć tylko dobra. Wola jego jest w pewnym sensie
zdeterminowana.
Schopenhauer był
zdania, że nie wolno nam pytać: dlaczego chcę? Pytanie takie
uważał za absurdalne. Ale nie twierdził, że działanie człowieka
wynikające z jego chcenia ma za przyczynę tylko wolną i
nieprzymuszoną wolę. Był bowiem przekonany, że przyczyny
działania świadczą o istnieniu przymusu i konieczności. Quidquid
fit, necessario fit.
Schopenhauer
pytał ponadto, skąd w ogóle wzięło się pojęcie wolnej woli. W
przygotowaniu odpowiedzi pomógł mu Spinoza. "Wolną wolą
nazywa się rzecz - czytamy u Spinozy - która istnieje jedynie z
konieczności własnej natury i sama siebie tylko determinuje do
działania; konieczną zaś lub raczej przymuszoną - taka, którą
inna determinuje do istnienia i oddziaływania w sposób ściśle
określony." Jeżeli tedy - kontynuował rozmyślania
Schopenhauer - uczynek wypływa z natury człowieka, czyli z
wrodzonego mu ustroju, to wina za złe uczynki ludzkie powinna spaść
na sprawcę tej natury. Dlatego wynaleziono wolną wolę. Aby -
dodajmy - nie obarczać Boga złymi czynami dokonywanymi przez
człowieka, aby uchronić Go przed zarzutem sprawcy wszelkiego zła.
I rzeczywiście św. Augustyn był głęboko przekonany, że tylko
"wolna wola jest pierwszą i jedyną przyczyną grzechu".
Wolność dla chrześcijanina równa się z wszelkim brakiem
przymusu, nawet ze strony prawa bożego. Stary termin liberum
arbitrium oznaczał zawsze, iż człowiek jest panem samego
siebie. Panem tak doskonałym, że może sam siebie skazać na
wieczne potępienie.
Schopenhauer nie
mógł przyjąć poglądu, który nie uznawał zależności między
sytuacją człowieka a jego chceniem. Był przekonany, że gdyby
istotnie wola ludzka była wolna, to rozum nasz nie miałby nic do
powiedzenia. U podstaw ludzkiego chcenia musi więc tkwić
konieczność, gdyż konieczność jest zasadą sensowności świata.
Jak wobec tego autor Poczwórnej zasady
widział problem odpowiedzialności moralnej
człowieka za czyny będące następstwem chcenia?
Zdeterminowanie
chcenia nie oznaczało u Schopenhauera zupełnego przekreślenia tezy
o wolności woli. Przeciwnie, tezę tę uważał za "pierwszy
warunek dobrze przemyślanej etyki", który daje możność
moralnej oceny działania. Dialektykę wolności i konieczności
wyjaśnił mu Kant. "Dla celów metafizycznych - pisał autor
Idei do historii powszechnej - możemy sobie stwarzać pojęcie
wolności woli, jakie się nam podoba, ale zjawiska woli, ludzkie
uczynki są określone ogólnymi prawami przyrody tak samo, jak
wszelkie inne zdarzenia w przyrodzie."
Schopenhauer
podpisał się pod tym poglądem. W jego pojęciu wielkie złudzenie
o posiadaniu wolnej woli nakłada na ludzi poczucie odpowiedzialności
za czyny, obarcza ich sumieniem, aczkolwiek przyczyna każdego z
czynów tkwi ostatecznie poza wolą ludzką. Nawet to, co wydaje się
kaprysem, jest zdeterminowane.
Wszystkie te
wypowiedzi rzucają światło na teorię współczucia Schopenhauera.
Człowiek Rousseau'a był skazany na dobro. Człowiek Schopenhauera
jest skazany na współczucie. Może się nam wydawać, iż
obdarzając bliźniego szacunkiem czynimy to z wolnej i
nieprzymuszonej woli. W rzeczywistości jest to tylko absolutnie
konieczny efekt intuicyjnego odczucia wspólnej tragedii ludzi
wtrąconych przemocą w istnienie. Biedni, skazani na wspólny strach
i rozpacz, ludzie muszą lgnąć do siebie. Wydaje się im, że dobro
wyzwala z nich ich własna wolna wola. W rzeczywistości zaś
współczucie, jako etyczne prazjawisko, jest ich przeznaczeniem.
Teoria
współczucia wchłonęła w siebie najważniejsze osiągnięcia
europejskiej kultury etycznej ery nowożytnej. Sumowała w pewnym
sensie zaczęty przez Odrodzenie i Reformację etap bojów o
zrozumienie natury ludzkiego "chcę". Dla ludzi wieku XIX
była obroną przed rozpaczą, której gorzki smak znali dobrze tacy
myśliciele, jak Kierkegaard czy sam Schopenhauer.
Kiedy więc
czytając Notatki z podziemia dochodzimy do miejsca, w którym
dwa żałosne stworzenia, opanowane współczuciem, lgną do siebie w
domu publicznym - wówczas napełnia nas strach. Strach o ocalenie
człowieka, o ostatni jasny promień, którego nie odważył się
zaćmić nawet największy pesymista wieku XIX A. Schopenhauer.
I obawa ta jest
w pełni uzasadniona. W "podziemiu" Dostojewskiego
współczucie nie jest bowiem efektem wspólnej nędzy
egzystencjalnej ludzi. Teoria czynu bezinteresownego raz jeszcze
ukazała swe nihilistyczne dno. W mniemaniu Człowieka z podziemia
wolna wola panuje nie tylko nad koniecznością natury, panuje nawet
nad etycznym prazjawiskiem, nad wspólnotą sytuacji egzystencjalnej.
Uświadomienie sobie konieczności - w myśl poglądów mieszkańca
podziemia - nie może ani uspokoić człowieka, ani zdeterminować
jego woli. Rozum, być może, musi się jej podporządkować, ale
chcenie istnieje przecież niezależnie od niego i ponad nim. Rozum
nie jest w stanie ani przewidzieć, ani niekiedy nawet zrozumieć
poruszeń woli. Wola jest ponad warunkami, które stwarzają czyn,
może wywołać działanie nieprzewidziane w danym układzie
przyczyn.
Wolna wiola w
mniemaniu Człowieka z podziemia jest ponadto wyrazem przekonań
jednostki o jej niezależności od praw rządzących światem ducha i
przyrody. Daje "przestraszonemu biedactwu" poczucie
ogromnej siły. Kaprys może więc nie tylko zniszczyć odruch
współczucia. Kaprys, czyniący człowieka bogiem, skazuje na śmierć
współczucie, etyczne prazjawisko, którego istnienie zasadza się
na strachu i nędzy osamotnionej indywidualności. Poglądy Człowieka
z podziemia były tedy poniekąd antytezą filozofii współczucia
Schopenhauera, antytezą metafizyki prazjawisk etycznych,
wynikających z sytuacji egzystencjalnej człowieka, z condition
humaine, z In-der-Welt-Sein.
Fragment
książki: Dostojewski i przeklęte problemy
autor:
Ryszard Przybylski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.