poniedziałek, 23 grudnia 2013

Zmierzch zimowy


W górze czarna niebios stal.
Oszalałe z głodu wrony
lecą w łunie burz czerwonej,
wykrakując gniewny żal.

Lód obłoków promień skuł;
i przeklęta przez szatana
krąży zgraja obłąkana
i siedmiokroć spada w dół.

W słodkim ścierwie raz po raz
dziób zanurza się bezgłośnie,
nieme domy patrzą groźnie,
z sal teatru bije blask.

Most, kościoły i szpitale
jak upiory stoją w mgle.
Pokrwawione wzdyma się
płótno żagla na kanale.

Georg Trakl
tłumaczenie: Janusz Szpotański

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.