Podobnie jak inni synowie porządnych
rodziców, Tomek także zazdrościł Huckowi jego wspaniałego,
barwnego życia włóczęgi i miał surowy zakaz bawienia się z nim.
Bawił się więc z nim, ilekroć tylko nadarzyła się sposobność.
Huck ubierał się w stare ubrania ludzi dorosłych, które
zaplamione i postrzępione, wisiały na nim w artystycznym nieładzie.
Kapelusz Hucka był bezkształtną ruiną, a nade- rwany kawałek
ronda zwisał jak półksiężyc. Marynarka — jeżeli w ogóle miał
ją na sobie — sięgała mu do pięt, a wybrzuszone na siedzeniu
spodnie z wystrzępionymi ubłoconymi nogawkami, trzymały się na
jednej szelce. Była to więc bardzo malownicza postać. Huck
chodził, gdzie chciał i kiedy chciał. Sypiał na schodach, gdy
było ładnie, a w pustych beczkach, kiedy było brzydko. Nie musiał
chodzić do szkoły ani do kościoła, do nikogo nie musiał mówić
„proszę pana” i nikogo nie słuchał. Mógł chodzić na ryby i
kąpać się, kiedy tylko miał na to ochotę; siedział nad rzeką,
jak długo chciał. Nikt nie zabraniał mu się bić i nikt nie kazał
mu chodzić wcześnie spać. Na wiosnę zawsze pierwszy chodził
boso, a jesienią ostatni zakładał buty. Mógł się w ogóle nie
myć i nie nosić czystej bielizny. I umiał cudownie kląć. Jednym
słowem, chłopak ten miał wszystko, co może uczynić życie
pięknym. Tak przynajmniej uważali wszyscy udręczeni synowie
przyzwoitych rodziców w miasteczku St. Petersburg.
Mark Twain, Przygody Tomka Sawyera
tłumaczenie: Jan Biliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.