Jedynie kilka Polek zostaje w Rzymie, w klasztorze.
To lepiej dla nich. Będą przynajmniej miały co jeść. I będą
się modlić, za Polskę. Wszystkie są piękne. Niezwykłe kobiety,
wtedy gdy przychodzą i odchodzą. Dzwony w Rzymie będą dzwonić na
wieczorną modlitwę. Właśnie tak, po polsku, wieczorną.
Jedno słowo jakiegoś języka wystarcza, żeby stać się członkiem
narodu.
Pytam Polaków, jak się to wszystko stało.
Jak to możliwe, że się tak stało.
Milczą i nie odpowiadają. Pytam, czy wiedzą,
gdzie jest teraz Wierzyński? Kto to? – pytają. Poeta, mówię,
byliśmy w Hiszpanii, razem odwiedziliśmy Azañę. Podczas walki
byków Wierzyński opuścił widownię. Był nie po stronie
torreadora, lecz po stronie byka. Dziwny człowiek ten Wierzyński.
Miloš Crnjanski, I
morti! I morti! (Fragment dziennika
rzymskiego 1939-1941 Kod Hiperborejaca / U
Hiperborejczyków), przeł. Jan Wierzbicki,
„Literatura na Świecie” nr 9(113)/1980,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.