1.
Wiem wprawdzie, że głupcom i osobom przywiązanym do
doczesności, przygwożdżonym do ziemi, uwięzionym w rozkoszach
zmysłowych, a pozbawionym troski o radości duchowe, nauka ta wyda
się czymś nowym i niewiarygodnym. Będzie ich śmieszyć i oskarżą
mnie, że już na początku przedstawiam rzeczy niegodne zaufania.
Nie zrezygnuję jednak z tego powodu z głoszenia, ale tym
bardziej dołożę starań, aby dowieść tego, co zapowiedziałem.
Gdyby zaś ci tak źle nastawieni mogli nie hałasować i nie
wywoływać zamieszania, ale poczekać do końca mowy, to jestem
pewien, że staną po mojej stronie. Sami przyznają się do
wcześniejszego błędu i odwołają go. Będą się bronić i
zabiegać o przebaczenie, ponieważ uznają swój osąd za
fałszywy. Podziękują mi bardzo, jak chorzy lekarzom, którzy ich
uwolnili od chorób gnębiących ich ciała. Nie przedstawiaj mi więc
od razu swojego zdania, ale zaczekaj na główną część mojej
mowy, a wtedy będziesz mógł wydać bezstronny wyrok. Teraz bowiem
niewiedza przeszkadza ci w poznaniu prawdy.
Przecież i ci, którzy sądzą w sprawach świeckich, choć widzą,
że pierwszy mówca przemawia gwałtownie i wszystko zalewa potokiem
słów, nie wydają wyroku, zanim wcześniej cierpliwie nie
wysłuchają przeciwnika. Choćby nawet byli bardzo przekonani, iż
pierwszy mówi słusznie, zachowują otwarte ucho także dla
drugiego. To bowiem jest zaletą sędziów, że wszystkiego
skrupulatnie dowiadują się od każdej ze stron osobno, aby dopiero
potem wydać wyrok. Tutaj zaś zamiast mówcy występuje powszechnie
istniejące uprzedzenie i od dawna zakorzeniony sposób myślenia,
który po całej ziemi głosi, iż: „wszystko przewróciło się do
góry nogami, a ludzie trwają w wielkim zamieszaniu. Codziennie
wielu doświadcza niesprawiedliwości i szykan, a liczni znoszą
urągania, wegnania i oszustwa. Mocniejsi doprowadzają do
upadku słabszych, I bogatsi ubogich. I jak nie sposób policzyć
morskich fal, tak i mnóstwa ludzi doznających krzywdy i cierpiących
z powodu zła. I ani poprawianie prawa, ani strach przed sędziami,
ani nic innego nie powstrzymuje tej zarazy i nieszczęścia, lecz z
każdym dniem wszędzie narasta zło oraz narzekania, lamenty i łzy
krzywdzonych. Nawet sędziowie, którym powierzono karanie
nieprawości, sami pogłębiają niedolę i zaostrzają chorobę".
Z tego powodu wielu z tych, którzy mniej rozumieją i dotknięci są
tym niezwykłym szaleństwem, oskarża Bożą Opatrzność. Widzą
bowiem, że człowieka sprawiedliwego ciągle rani się i
dręczy, a pyszałek bez wartości, który haniebnie zdobył swe
bogactwo i władzę, u wielu wzbudza lęk i strasznie nęka
sprawiedliwszych [od siebie], [A czyni to] w miastach i wsiach, na
pustyniach, na ziemi i na morzu. Koniecznie więc musimy zabrać
głos, aby sprzeciwić się temu, co właśnie zostało powiedziane,
stając i wypowiadając walkę niespodziewaną i zaskakującą, jak
już na początku powiedziałem, za to przydatną dla tych,
którzy chcą z niej korzystać oraz pożyteczną dla posłusznych.
Dowiodę bowiem (tylko nie hałasujcie), że nikt nie cierpi z
powodu krzywdy wyrządzanej przez kogoś innego, lecz tylko przez
siebie samego.
Na
czym polega krzywda?
2.
Aby zaś nauka stała się bardziej zrozumiała, rozważmy najpierw,
czym jest krzywda i czego dotyczy.
Zobaczmy, co jest cnotą człowieka i co ją osłabia? I co wydaje
się mu szkodzić, a w rzeczywistości nie szkodzi. Należy najpierw
zilustrować naukę przykładami: każda rzecz ma to, co ją niszczy:
żelazo — rdzę, wełna — mola, stada owiec — wilki. Winu
szkodzi skwaśnienie, miodowi utrata słodyczy i przemiana w gorzką
ciecz. Łanom zaś grozi rdza zbożowa i posucha, a winorośli —
owocom, liściom i pędom — złośliwe oddziały szarańczy,
natomiast innym roślinom gąsienica; zwierzętom zaś zagrażają
rozmaite choroby. Abym jednak opisując wszystko, nie przedłużał
zbytnio mowy, [dodam, że i ciałom naszym szkodzi gorączka, niemoc
i mnóstwo innych chorób. Skoro więc każda rzecz ma swego
niszczyciela, rozważmy, co umniejsza cnotę ludzkiego gatunku i
niweczy cnotę człowieka. Większość bowiem [ludzi] różne rzeczy
uważa za szkodliwe. Trzeba bowiem przedstawić fałszywe
poglądy, iż ktoś może zaszkodzić naszej cnocie, aby po obaleniu
ich wyraźnie wykazać, że nikt nie mógłby wyrządzić nam szkody
ani zhańbić nas złym traktowaniem, gdybyśmy samych siebie
nie zdradzili.
Większość więc, mając błędne wyobrażenia, różne rzeczy
uważa za szkodliwe dla naszej cnoty: jedni biedę, inni zaś chorobę
ciała, stratę majątku, szykany, jeszcze inni śmierć. I wiodą
życie płacząc i skarżąc się z tego powodu oraz litują się nad
tymi, którzy doświadczają [czegoś takiego]. Lamentując więc nad
doświadczanym i zdumiewając się, mówią jedni do drugich:
„Jak ten a ten cierpi, ponieważ w jednej chwili pozbawiony został
całego mienia". A drugi później o innym [mówi]: „ Ten
a ten popadł w ciężką chorobę, a lekarze, którzy go odwiedzają,
opuścili go". Inni opłakują i współczują wtrąconym do
więzienia, zaś inni wygnanym z ojczyzny i przebywającym na
obczyźnie, inni pozbawionym wolności, inni porwanym przez
nieprzyjaciół i wziętym do niewoli, inni temu, który utonął lub
zginął w ogniu, a inni przysypanemu pod domem. Nikt jednak nie
płacze nad tymi, którzy żyją w nieprawości, a to jest
gorsze od wszystkiego. Przeciwnie, często uważa się ich za
szczęśliwych.1 to jest źródłem wszelkiego zła.
Za:
Bóg i zło. Pisma Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nyssy i Jana
Chryzostoma, Teksty greckie tłumaczyli: Karolina
Kochańczyk, ks. Józef Naumowicz, Marta Przyszychowska. Wydanie
polskie opracował: ks. Józef Naumowicz, Biblioteka
Ojców Kościoła nr 23, Warszawskie Towarzystwo Teologiczne,
Wydawnictwo „M”, Kraków 2004
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.