sobota, 7 grudnia 2013

Powszechna nieprawość



1. Wiem wprawdzie, że głupcom i osobom przywiązanym do doczesności, przygwożdżonym do ziemi, uwięzionym w rozko­szach zmysłowych, a pozbawionym troski o radości duchowe, nauka ta wyda się czymś nowym i niewiarygodnym. Będzie ich śmieszyć i oskarżą mnie, że już na początku przedstawiam rzeczy niegodne zaufania. Nie zrezygnuję jednak z tego powodu z głosze­nia, ale tym bardziej dołożę starań, aby dowieść tego, co zapowie­działem.
  Gdyby zaś ci tak źle nastawieni mogli nie hałasować i nie wywoływać zamieszania, ale poczekać do końca mowy, to jestem pewien, że staną po mojej stronie. Sami przyznają się do wcześ­niejszego błędu i odwołają go. Będą się bronić i zabiegać o przeba­czenie, ponieważ uznają swój osąd za fałszywy. Podziękują mi bardzo, jak chorzy lekarzom, którzy ich uwolnili od chorób gnębiących ich ciała. Nie przedstawiaj mi więc od razu swojego zdania, ale zaczekaj na główną część mojej mowy, a wtedy będziesz mógł wydać bezstronny wyrok. Teraz bowiem niewiedza przeszkadza ci w poznaniu prawdy.
  Przecież i ci, którzy sądzą w sprawach świeckich, choć widzą, że pierwszy mówca przemawia gwałtownie i wszystko zalewa potokiem słów, nie wydają wyroku, zanim wcześniej cierpliwie nie wysłuchają przeciwnika. Choćby nawet byli bardzo przekonani, iż pierwszy mówi słusznie, zachowują otwarte ucho także dla drugie­go. To bowiem jest zaletą sędziów, że wszystkiego skrupulatnie dowiadują się od każdej ze stron osobno, aby dopiero potem wydać wyrok. Tutaj zaś zamiast mówcy występuje powszechnie istniejące uprzedzenie i od dawna zakorzeniony sposób myślenia, który po całej ziemi głosi, iż: „wszystko przewróciło się do góry nogami, a ludzie trwają w wielkim zamieszaniu. Codziennie wielu doświad­cza niesprawiedliwości i szykan, a liczni znoszą urągania, we­gnania i oszustwa. Mocniejsi doprowadzają do upadku słabszych, I bogatsi ubogich. I jak nie sposób policzyć morskich fal, tak i mnóstwa ludzi doznających krzywdy i cierpiących z powodu zła. I ani poprawianie prawa, ani strach przed sędziami, ani nic innego nie powstrzymuje tej zarazy i nieszczęścia, lecz z każdym dniem wszędzie narasta zło oraz narzekania, lamenty i łzy krzywdzonych. Nawet sędziowie, którym powierzono karanie nieprawości, sami pogłębiają niedolę i zaostrzają chorobę". Z tego powodu wielu z tych, którzy mniej rozumieją i dotknięci są tym niezwykłym szaleństwem, oskarża Bożą Opatrzność. Widzą bowiem, że czło­wieka sprawiedliwego ciągle rani się i dręczy, a pyszałek bez wartości, który haniebnie zdobył swe bogactwo i władzę, u wie­lu wzbudza lęk i strasznie nęka sprawiedliwszych [od siebie], [A czyni to] w miastach i wsiach, na pustyniach, na ziemi i na morzu. Koniecznie więc musimy zabrać głos, aby sprzeciwić się temu, co właśnie zostało powiedziane, stając i wypowiadając walkę niespodziewaną i zaskakującą, jak już na początku powie­działem, za to przydatną dla tych, którzy chcą z niej korzystać oraz pożyteczną dla posłusznych. Dowiodę bowiem (tylko nie hałasuj­cie), że nikt nie cierpi z powodu krzywdy wyrządzanej przez kogoś innego, lecz tylko przez siebie samego.

Na czym polega krzywda?

2. Aby zaś nauka stała się bardziej zrozumiała, rozważmy najpierw, czym jest krzywda i czego dotyczy.
  Zobaczmy, co jest cnotą człowieka i co ją osłabia? I co wydaje się mu szkodzić, a w rzeczywistości nie szkodzi. Należy najpierw zilustrować naukę przykładami: każda rzecz ma to, co ją niszczy: żelazo — rdzę, wełna — mola, stada owiec — wilki. Winu szkodzi skwaśnienie, miodowi utrata słodyczy i przemiana w gorzką ciecz. Łanom zaś grozi rdza zbożowa i posucha, a winorośli — owocom, liściom i pędom — złośliwe oddziały szarańczy, natomiast innym roślinom gąsienica; zwierzętom zaś zagrażają rozmaite choroby. Abym jednak opisując wszystko, nie przedłużał zbytnio mowy, [dodam, że i ciałom naszym szkodzi gorączka, niemoc i mnóstwo innych chorób. Skoro więc każda rzecz ma swego niszczyciela, rozważmy, co umniejsza cnotę ludzkiego gatunku i niweczy cnotę człowieka. Większość bowiem [ludzi] różne rzeczy uważa za szkodliwe. Trzeba bowiem przed­stawić fałszywe poglądy, iż ktoś może zaszkodzić naszej cnocie, aby po obaleniu ich wyraźnie wykazać, że nikt nie mógłby wyrządzić nam szkody ani zhańbić nas złym traktowaniem, gdyby­śmy samych siebie nie zdradzili.

  Większość więc, mając błędne wyobrażenia, różne rzeczy uważa za szkodliwe dla naszej cnoty: jedni biedę, inni zaś chorobę ciała, stratę majątku, szykany, jeszcze inni śmierć. I wiodą życie płacząc i skarżąc się z tego powodu oraz litują się nad tymi, którzy doświadczają [czegoś takiego]. Lamentując więc nad doświad­czanym i zdumiewając się, mówią jedni do drugich: „Jak ten a ten cierpi, ponieważ w jednej chwili pozbawiony został całego mie­nia". A drugi później o innym [mówi]: „ Ten a ten popadł w ciężką chorobę, a lekarze, którzy go odwiedzają, opuścili go". Inni opłakują i współczują wtrąconym do więzienia, zaś inni wygnanym z ojczyzny i przebywającym na obczyźnie, inni pozbawionym wolności, inni porwanym przez nieprzyjaciół i wziętym do niewoli, inni temu, który utonął lub zginął w ogniu, a inni przysypanemu pod domem. Nikt jednak nie płacze nad tymi, którzy żyją w nie­prawości, a to jest gorsze od wszystkiego. Przeciwnie, często uważa się ich za szczęśliwych.1 to jest źródłem wszelkiego zła.

Za: Bóg i zło. Pisma Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nyssy i Jana Chryzostoma, Teksty greckie tłumaczyli: Karolina Kochańczyk, ks. Józef Naumowicz, Marta Przyszychowska. Wydanie polskie opracował: ks. Józef Naumowicz, Biblioteka Ojców Kościoła nr 23, Warszawskie Towarzystwo Teologiczne, Wydawnictwo „M”, Kraków 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.