Niektórzy historycy tej epoki nie chcą
dziś w to wierzyć, wkładając między budujące legendy wszelkie
wzmianki o pustelniczkach, znajdowane we wczesnej literaturze
monastycznej (a więc na przykład w Księdze Starców),
niezależnie od tego, czy są to wzmianki bezimienne czy imienne.
Bezimienną wzmiankę znajdujemy na przykład pośród apoftegmatów
Besariona, który trafił kiedyś na jaskinię nieznanego sobie
pustelnika; ponieważ tamten nie chciał z nim mówić, Besarion w
drodze powrotnej zaszedł znowu i tym razem zastał go martwego, a
gdy przystąpił do grzebania ciała, odkrył, że była to kobieta.
Imienne wzmianki mamy w tym samym źródle o trzech „matkach
pustyni": Teodorze, Sarze i Synkletyce. Proporcja tej liczby do
liczby Ojców, których ta sama księga wymienia ponad stu
pięćdziesięciu, świadczy o tym, że kobieta na pustyni musiała
być zjawiskiem wyjątkowym. Mimo to nie ma logicznych podstaw do
twierdzenia, że nie było tam żadnych kobiet. Inna rzecz, że nawet
te wspomniane po imieniu i do dziś czczone jako święte mistrzynie
życia wewnętrznego niekoniecznie musiały spędzić całe życie w
takim odosobnieniu jak w Sketis. Przecież także niejeden spośród
Ojców przebył młodość zakonną w jakiejś mniejszej lub większej
wspólnocie, choćby we wspólnocie uczniów zgromadzonych wokół
mistrza; a poza tym i niejeden na starość zgromadził wokół
siebie grupę uczniów mieszkających razem z nim. Życie pustelnicze
miało wciąż jeszcze płynne granice i na tym to pobrzeżu zapewne
należy umieszczać „matki pustyni". Wracając do
opowiedzianej tu przygody Besariona, warto zauważyć jego bardzo
znamienną reakcję na swe rewelacyjne odkrycie: Oto jak i kobiety
zwyciężają szatana, podczas gdy my w miastach schodzimy na złe
drogi. To „my" oznacza prawdopodobnie mężczyzn, a
przynajmniej mnichów- niepustelników; jakkolwiek Besarion nie
mieszkał w żadnym mieście (jak pamiętamy, nie mieszkał nigdzie,
tylko błąkał się po pustyni), to jednak w obliczu kobiety
odezwała się w mm męska solidarność. No i czyż nie wstyd, że
nawet ta słabsza i gorsza z natury istota potrafi przynajmniej
czasem osiągnąć to, co jest osiągalne dla niektórych tylko
mężczyzn? Taki jest w pierwotnej literaturze monastycznej stosunek
do świątobliwych kobiet: z jednej strony rozczulenie, że „nawet
i one" za łaską Bożą mogą prowadzić życie monastyczne; z
drugiej zaś zawsze przekonanie, że coś tu jednak jest nie tak, jak
w porządku świata być powinno. Jeżeli któraś z „matek"
(amma) zasłynęła tak bardzo, że jej nauk chcieli słuchać
także mężczyźni, przychodzili do niej nie bez świadomości
jakiegoś swego poniżenia. Dwaj starcy, którzy przyszli kiedyś po
„słowo" do amma Sary, umówili się po drodze, że „upokorzą
tę babę", zaczęli więc rozmowę od ostrzeżenia jej przed
pychą: - Uważaj, żebyś się nie wynosiła i nie mówiła
sobie: „Oto pustelnicy przychodzą do mnie, kobiety!"
Odpowiedziała im amma Sara: — Ciałem jestem kobietą, ale
nie duchem.
Za:
Małgorzata Borkowska OSB, Twarze Ojców Pustyni, Wydawnictwo ZNAK,
Kraków 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.