Żyjąc z dala, został też przez
Sketis zaakceptowany, jakby na powrót dokooptowany; jego znane z
Księgi Starców apoftegmaty dotyczą właśnie czasu pobytu
na Synaju. Może z jednym wyjątkiem: abba Mojżesz miał się
zwrócić do Sylwana z pytaniem, czy człowiek może co dzień
zaczynać od nowa. Sceną tej rozmowy musi być Sketis, jeżeli
oczywiście chodzi o „tego" abba Mojżesza, Murzyna i
eks-rozbójnika. Odpowiedź zaś brzmiała: Nawet i co godzina,
jeśli jest dzielnym pracownikiem. To streszcza dobrze postawę
Sylwana, nacechowaną gorliwością i konsekwencją nawet w
najmniejszych drobiazgach życia codziennego. Kilka innych epizodów
z jego życia w Sketis poznajemy dzięki zapiskom dotyczącym jego
ucznia Marka. Okazuje się, że Sylwan, mimo stosowania się do
miejscowych norm ascezy zewnętrznej, kładł szczególny nacisk na
ascezę wewnętrzną, a konkretnie: na wyrzeczenie się własnej
woli. Spowodowało to nawet zamieszanie wśród jego uczniów, z
których tylko Marek rozumiał wartość takiego wyrzeczenia, reszta
zaś poszła poskarżyć się innym starcom na faworyzowanie Marka
przez Sylwana. Sylwan urządził pokazową próbę i udowodnił
starcom posłuszeństwo Marka, a nieposłuszeństwo pozostałych.
Odwieczny problem: czy lepszy powinien być traktowany lepiej? —
bywał, jak widać, aktualny także i na pustyni.
W późniejszej pamięci w Sketis nie
wahano się przypisywać Sylwanowi tego samego cudownego daru, z
którego słynął abba Pambo: światłości na twarzy, jakoś więc
różnica narodowości została przezwyciężona. Nie wiadomo tylko,
czy nie przypisano mu tego daru trochę za wcześnie; jeden z dwóch
jego najcelniejszych apoftegmatów brzmi krótko: Biada
człowiekowi, który większe ma imię niż czyny.
Drugi apoftegmat jest przyczynkiem do
sporu o Marię i Martę. Jakiś wędrowny mnich zastał uczniów abba
Sylwana przy pracy i zaczął ich pouczać składanką z cytatów
biblijnych: — Nie pracujcie na ten pokarm, który ginie, bo
Maria wybrała lepszą cząstkę.
Abba Sylwan kazał go zaprowadzić do
wolnej celi i zostawić z książką, ale na posiłek go nie
zaprosił. Wieczorem uduchowiony gość doszedł do wniosku, że
chyba jego obecność wypadła gospodarzom z pamięci, postanowił
więc o sobie przypomnieć. Najpierw delikatnie: — Abba, czy
dzisiaj bracia mieli post i nie jedli?
— Owszem, jedli — Sylwan nie
wyjaśnił nic więcej, więc gość zaprzestał omówień i spytał
prosto z mostu: — To dlaczego mnie nie zaprosili?
— Bo ty jesteś człowiek duchowy:
wybrałeś lepsza cząstkę i nie potrzebujesz pokarmu dla ciała. To
tylko my jesteśmy cieleśni i musimy na cielesny posiłek
pracować...
Konkluzja: Maria potrzebuje Marty.
Sylwan, jak niemal wszyscy mistrzowie pustynni, uważał za ideał
połączenie w sobie postawy obu ewangelicznych sióstr: od Marii
brał prymat kontemplacji, a jednocześnie od Marty — pełną
odpowiedzialność za swe doczesne sprawy i potrzeby, uwzględniając
jednak w możliwie dużym stopniu potrzeby drugich.
Za:
Małgorzata Borkowska OSB, Twarze Ojców Pustyni, Wydawnictwo
ZNAK, Kraków 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.