wtorek, 4 lutego 2014

Nieszczerość i ambicja Pompejusza


Kiedy jednak nadszedł czas decyzji, bali się tacy mas ludowych i trzymali się na boku w milczeniu. Tylko Katulus mówił dużo przeciw wnioskowi i trybunowi, ale nikogo nie przekonywał; po czym podniesionym głosem wzywał senat z mównicy, by sobie szukał góry i skały, jak niegdyś dawni Rzymianie*, gdzie by się schronił i ratował swą wolność.

Wniosek przeszedł, i to głosami wszystkich, jak podają, dzielnic trybusowych. Tak więc Pompejusz pod swą nieobecność został wyznaczony panem prawie wszystkiego, co kiedyś Sulla jako pan Rzymu osiągnął w wojnach zewnętrznych i w wojnie domowej.

Kiedy otrzymał odpowiednie pismo i poznał powzięte postanowienia, w obecności przyjaciół wyrażających mu swą radość zmarszczył, jak podają, czoło, uderzył się w udo i mówił, jakby już czuł ciężar i przesyt władzy: „Ach, te nieustanne boje! O ileż lepiej by było być jednym z nieznanych, skoro mam nigdy nie przestać wojować i nigdy nie przestać być przedmiotem zawiści, i na wsi żyć sobie przy żonie!"

Jednakże w takich słowach nawet najlepsi przyjaciele przykro odczuwali nieszczerość. Bo dobrze wiedzieli, że to u niego zazdrość różniąca go z Lukullusem stanowi podnietę jego wrodzonej żądzy władzy i tylko większą sprawia mu radość.

Niebawem i rzeczywistość odsłoniła prawdę. Wszędzie bowiem do wojsk rozesłał swoje odezwy i do siebie kierował podbitych władców i królów. A gdy wyruszył w teren, niczego z postanowień Lukullusa nie pozostawiał w spokoju. Wielu ludziom darował kary, przyznane przywileje unieważniał. I w ogóle, wszystko robił wiedziony ambicją, by pokazać wielbicielom Lukullusa, że ten człowiek nie ma już żadnego znaczenia.

* jak niegdyś Rzymianie — lud rzymski, który w r. 424 p.n.e. uszedł na Górę Świętą w opozycji do senatu.

Plutarch, Żywoty sławnych mężów
tłumaczenie: Mieczysław Brożek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.