1984, Folwark zwierzęcy to książka-wydarzenie, która, podobnie jak Zniewolony umysł Miłosza, zaważyła na naszych czasach. Są one przeciwieństwem self-fulfilling prophecies – owym proroctw, które lejąc wodę na młyn historii, same przyczyniają się do swego spełnienia. Porównywałbym je raczej do ostrzegawczych znaków drogowych, pomagających uniknąć katastrofy. Ale jako pisarz Orwell jest najlepszy w esejach, najmniej chyba znanych poza angielskim obszarem językowym. Najwyżej cenię jego szkice poświęcone kulturze popularnej społeczeństwa przemysłowego (nieodzowne do zrozumienia roli, jaką przypisuje “proletom” w 1984) – kapitalne analizy “wulgarnych” kartek pocztowych, tygodników dla młodzieży. Inaczej niż Gombrowicz czy Schulz, ale jednocześnie z nimi, zrozumiał wagę i znaczenie kultury masowej. O ileż głębiej i ciekawiej pisał o niej od współczesnych socjologów!
Odczytując jeden z jego esejów, Politics and the English Language (1946), natrafiam na tę kapitalną lekcję stylu (i myśli), którą podaję tu w tłumaczeniu:
“W prozie nie można gorzej obejść się ze słowami, niż im ulec. Kiedy myślisz o konkretnym przedmiocie, myślisz bezsłownie, a chcąc opisać rzecz, którą sobie przedstawiasz, będziesz zapewne szukał dookoła, aż znajdziesz dokładnie pasujące słowa. Kiedy myślisz o czymś abstrakcyjnym, będziesz skłonny zacząć od słów, i jeśli nie zapobieżesz temu świadomie, istniejący już dialekt narzuci ci się i załatwi robotę za ciebie, kosztem zamglenia, a nawet zniekształcenia tego, co chcesz wyrazić. Dlatego lepiej odłożyć używanie słów, jak długo się da, natomiast jak najjaśniej sprecyzować zamierzone znaczenie za pomocą obrazów lub odczuć. Dopiero potem można wybierać – a nie wprost przyjmować – zdania, które najlepiej wyrażą znaczenie – wreszcie przestawić się i zastanowić, jakie wrażenie mogą wywrzeć te słowa na kimś innym. Ten ostatni wysiłek myśli pozwoli na skreślenie spleśniałych i niejasnych obrazów, wszelkiej frazeologii, zbędnych powtórek, a w ogóle blagi i mglistości. Ale nieraz nasuną się wątpliwości co do echa, jakie wywoła dane słowo lub zdanie, i zajdzie potrzeba reguł, na których można polegać, jeśli instynkt zawiedzie. Myślę, że następujące reguły przydadzą się zawsze:
1. Nie używaj nigdy metafory, porównania czy innej figury stylistycznej, jeśli znane ci są z druku.
2. Nie używaj nigdy długiego słowa, jeśli wystarczy krótkie.
3. Jeśli można wykreślić słowo, wykreśl je zawsze.
4. Nigdy nie używaj trybu biernego, jeśli można użyć czynnego.
5. Nigdy nie używaj zwrotu obcego, słowa naukowego czy żargonu specjalistów, jeśli możesz znaleźć odpowiednik w języku codziennym.
6. Lepiej złamać każdą z tych reguł, niż powiedzieć coś całkiem barbarzyńskiego”.
Oto rady bardziej niż kiedykolwiek aktualne, a bodaj szczególnie w polskim piśmiennictwie.
Źródło: Konstanty A. Jeleński, Chwile oderwane
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.