Święty Franciszek Salezy nazywa je
„lilią cnót". I pod tym względem zaszły w naszym
społeczeństwie radykalne zmiany. Podczas gdy erotyka obnaża się
całkowicie, czystość jest obecnie tematem tabu w większym stopniu
niż były nim kiedykolwiek pojęcia z dziedziny seksualności.
Publiczna obscena nie stanowi jeszcze normy, gdy jednak ktoś słucha
dziś po południu radia, musi spodziewać się tego, że zostanie
potraktowany niewybrednymi wulgaryzmami. Odkąd strażnicy moralności
opuścili - na co wszystko wskazuje - po cichu tonący okręt, żyjemy
w społeczeństwie, które się pod tym względem „nie
zabezpiecza". Mniszy ślub czystości - podobnie jak inne
przewidywane przez Regułę zobowiązania - ma zasadniczo za zadanie
ostrzegać przed siłami, które mogą poważnie zagrozić naszemu
człowieczeństwu. Jego uzasadnienie trudno tak po prostu odrzucić.
Nie każda „nieczystość" zawiera w sobie co prawda ładunek
wybuchowy, ale każda może go zawierać, wyrządzić nam krzywdę i
pozostawić w naszym wnętrzu olbrzymi chaos. A zazwyczaj także
złamane serce, które trudno później z powrotem skleić.
Za:
Peter Seewald, Szkoła
mnichów. Inspiracje dla naszego życia, przekład;
Kamil Markiewicz, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.