niedziela, 16 lutego 2014

Przyjemnie jest rozmyślać o nieśmiertelności duszy, a nawet — na Herkulesa! — wierzyć w ową nieśmiertelność :)


Jak śpiącemu, który widzi przyjemny sen, wydaje się przykry człowiek, który go budzi, odbiera mu bo wiem uciechę, jeśli nawet nieprawdziwą, to jednak mającą pozór prawdziwej, tak też zrobił mi przykrość twój list. Albowiem odciągnął mnie od zbawiennych rozmyślań, w których byłem zatopiony, a w których — gdybyś mi nie przeszkodził — miałem trwać dalej. Przyjemnie mi było rozmyślać o nieśmiertelności duszy, a nawet — na Herkulesa! — wierzyć w ową nieśmiertelność. Chętnie bowiem przyjmowałem poglądy wybitnych mężów, raczej obiecujących tę nader miłą rzecz aniżeli jej dowodzących. Żywiłem w sobie tak piękną nadzieję! Już zacząłem odczuwać wstręt do siebie, już zacząłem pogardzać resztkami swego bezsilnego życia, mając zamiar przejść do owego nieskończonego trwania i objąć we władanie wszystkie wieki, aż oto otrzymałem twój list, który sprawił, że ocknąłem się z nagła i tak piękny sen utraciłem. Będę się jednak starał wrócić doń i znowu go odzyskać, jak tylko cię zaspokoję. (...)

Bo wielka to i wspaniała rzecz — dusza ludzka! Nie pozwala, by wyznaczano dla niej jakieś inne granice niźli wspólne z bóstwem. Przede wszystkim nie uznaje tak małej ojczyzny, jak Efez albo Aleksandria, albo jakie tam jeszcze jest gęściej zaludnione czy też piękniej zabudowane miejsce.

Ojczyznę jej stanowi wszystko, co w krążeniu swym opasuje najwyższe sfery wszechświata — całe to sklepienie, pod którym leżą morza oraz lądy, pod którym powietrze przedziela i łączy zarazem siedliska ludzkie i boskie, na którym znajduje się tyle baczących na swoje sprawy świateł niebieskich. Następnie dusza nie po- zwala ograniczać swojego wieku. «Należą do mnie — mówi — wszystkie lata. Żaden okres nie jest zamknięty dla wielkich twórczych duchów, żaden czas nie jest niedostępny dla myśli ludzkiej. Kiedy nadejdzie dzień, który rozdzieli złączone ze sobą pierwiastki boskie i ludzkie, pozostawię to ciało tam, gdzie je znalazłam, a sama powrócę do bogów. Także i teraz nie zostaję bez nich, lecz więzi mnie ta ciężka ziemska powłoka». Poprzez to przebywanie śmiertelnego żywota zaprawia się ona do owego lepszego i dłuższego życia. Tak jak łono matki zatrzymuje nas przez dziesięć miesięcy nie po to, byśmy zostawali tam nadal, lecz po to, by przygotować nas do zjawienia się na świat, na który mamy być wydani już mając zdolność do wdychania powietrza i życia na otwartej przestrzeni, podobnie i przez ten okres czasu, który rozciąga się od niemowlęctwa do starości, dojrzewamy do innych narodzin. Czeka nas bowiem nowe zrodzenie się oraz nowy stan rzeczy. Jeszcze nie możemy znieść widoku nieba inaczej, jak tylko z dala. A zatem bez trwogi czekaj owej rozstrzygającej godziny: nie dla duszy jest ona ostatnia, ale dla ciała. Na wszystko, co się znajduje wokół ciebie, patrz niby na jakieś tłumoki złożone w gościnnym domu: należy je tam pozostawić. Natura obrabowuje zarówno odchodzącego, jak i przychodzącego. Nie wolno ci wynieść więcej, niżeś wniósł; w dodatku musisz porzucić nawet dużą część tego, coś przyniósł na świat: ściągną z ciebie tę osłaniającą cię skórę, ostatnie twoje okrycie; odejmą ci mięśnie i rozlaną czy rozpływającą się po całym ciele krew; odbiorą ci kości i żyły rozprowadzające po ciele płyny i soki. Dzień ten, którego obawiasz się jako kresu, jest dniem narodzin do życia wiecznego. Zrzuć to brzemię! Po cóż zwlekasz, jakbyś raz już nie wyszedł zostawiając ciało, w którym się ukrywałeś? Nie chcesz odstąpić ciała i opierasz się; ale także i wtedy wyrzucony byłeś wielkim wysiłkiem swojej matki.

Jęczysz i płaczesz; lecz takiż sam płacz charakterystyczny jest dla rodzącego się. Wtedy jednak trzeba było pobłażać: przychodziłeś niedoświadczony oraz niczego nie świadomy. Pozbawiony ciepłego i miękkiego spowicia macierzyńskich wnętrzności, owiany zostałeś przez swobodniejszy powiew, a potem uraziło cię zetknięcie się z twardą ręką. Wydelikacony dotychczas i z niczym nie obeznany, byłeś zdumiony obcym dla siebie otoczeniem. Teraz wszelako oddzielenie się od tego, czego byłeś częścią składową, nie jest dla ciebie niczym nowym. Spokojnie porzuć niepotrzebne ci już członki i zostaw tak długo zamieszkiwane przez cię ciało. Zacznie się ono rozkładać, zostanie pochowane i ulegnie zniszczeniu. Czegóż się smucisz? Tak bywa zawsze: spowicie nowo rodzących się.... zwykle bywa unicestwiane. Dlaczegoż więc miłujesz je tak, jakby należało do ciebie? Jesteś tylko okryty nim. Nadejdzie jednak dzień, który ciebie odsłoni i wywiedzie z kryjówki znajdującej się pośród wstrętnych i cuchnących wnętrzności. Także i teraz, o ile to jest możliwe, wychodź stamtąd, a trzymając się z dala od wszelkiej rozkoszy z wyjątkiem tej, która wiązać się będzie z rzeczami nieuniknionymi i poważnymi, już od zaraz pocznij myśleć o czymś wyższym tudzież wznioślejszym. Kiedyś przecie otworzą się przed tobą tajemnice natury, rozproszy się owa ciemność i zewsząd ogarnie cię jasna światłość. Wyobraź sobie tylko, jak silny jest tam blask łączącego się ze sobą światła tak wielu ciał niebieskich.

Żaden cień nie zamąci pięknej pogody. Niebo jaśnieć będzie jednako ze wszystkich stron; bo dzień i noc — to zmiany, zachodzące tylko w najniższych warstwach powietrza. Gdy całą swą istotą dostrzegać będziesz całą światłość, którą obecnie podziwiasz z daleka, choć przez małe otwory swych oczu widzisz niewyraźnie — wtedy powiesz, żeś dawniej żył w ciemnościach. A czym dopiero wyda ci się boska światłość, gdy zobaczysz ją w odpowiednim miejscu? Tego rodzaju rozmyślanie nie pozwala zagnieździć się w duszy żadnej nikczemności, żadnej podłości i żadnej srogości. Ono mówi nam, że świadkami wszystkiego są bogowie. Ono każe nam starać się o ich błogosławieństwo, przygotowywać się do obcowania z nimi w przyszłości oraz przedstawiać sobie wieczność. A kto ogarnie ją myślą, nie przestraszy się już żadnych wojsk, nie przerazi się dźwięku trąby, nie przelęknie się żadnych pogróżek. Bo czegóż ma się bać ten, kto spodziewa się śmierci? Nawet i ten, kto uważa, że dusza trwa tylko tak długo, jak długo pozostaje w więzach ciała, i że wyzwolona z nich natychmiast się rozprasza, nawet i ten kłopocze się, iżby mógł być pożyteczny także po śmierci. Bo choćby sam porwany był sprzed oczu ludzkich, to jednak Męża cnota wybitna i rodu sława ogromna Często w pamięci potomnych odżywa. Pomyśl, jak bardzo pomagają nam dobre przykłady, a zrozumiesz, że wspomnienia o wielkich ludziach są nie mniej pożyteczne jak i ich obecność.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.