Philip
K. Dick (1928-1982) jest jednym z najwybitniejszych, może
najwybitniejszym pisarzem, jakiego wydała amerykańska i światowa
fantastyka naukowa. Mieszkał i tworzył w Kalifornii, najbogatszym
stanie USA, siedzibie słynnych instytucji naukowych i setek
najdziwaczniejszych kultów religijnych, gdzie o kilka ulic od
supernowoczesnego centrum San Francisco można się znaleźć
pośrodku jakby żywcem przeniesionego z Azji Chinatown. Być może
to atmosfera Kalifornii podsunęła Dickowi pomysł
wielopłaszczyznowej budowy jego powieści, których bohaterowie
kursują między różnymi światami. Dick był autorem bardzo
płodnym, nawet jak na warunki amerykańskie, i nie wszystkie z jego
kilkudziesięciu powieści reprezentują równie wysoki poziom, we
wszystkich jednak można odnaleźć centralną myśl jego twórczości:
obsesyjną potrzebę poznania świata, zajrzenia za kulisy
rzeczywistości, ustalenia granic między tym, co obiektywne i
subiektywne.
Człowiek
z Wysokiego Zamku, druga
po Ubiku powieść
Dicka, która ukazała się w Polsce, powstała w roku 1962 i
uzyskała nagrodę Hugo. Autor wykorzystał znaną na terenie
fantastyki ideę światów równoległych, mającą również swoje
opracowanie naukowe w postaci tzw. „metateorii Everetta”, od
nazwiska fizyka z Princeton, Hugha Everetta, który w 1957 napisał
na ten temat pracę doktorską.
W
powieści przecinają się trzy płaszczyzny rzeczywistości: świat
realny dla bohaterów książki, świat książki Abendsena i nasz
świat, istniejący w świadomości czytelnika, a w powieści
pojawiający się na krótko w gorączkowej wizji pana Tagomi.
Szczególny talent Dicka sprawia, że przyjmujemy punkt widzenia pana
Tagomi i wraz z nim odczuwamy nierealność i fantastyczność tego
świata. Bo Dick nie tylko tworzy rzeczywistość, ale i nadaje jej
rzadką plastyczność i sugestywność. Odkładając jego książkę,
musimy – jak po przebudzeniu z niektórych snów – przypomnieć
sobie, gdzie jesteśmy.
Taką plastyczność
ma obraz Kalifornii pod okupacją japońską, będący poniekąd
odwróceniem amerykańskiej okupacji Japonii. Widzimy więc wpływ
japońskiego języka, kultury, obyczaju, a także głębsze wpływy
psychologiczne, jak w przypadku oportunisty i kolaboranta Roberta
Childana. Dążenie do naśladowania zwycięskich Japończyków
walczy w nim z resztkami urażonej dumy narodowej, a na wszystko
nakłada się jeszcze silny wpływ propagandy hitlerowskiej: Childan,
czerpiący wiedzę o świecie z nazistowskich pism ilustrowanych,
wdzięczny jest kulturalnym nordykom za powstrzymanie nawały
brudnych Słowian i komunistów. Jego prymitywizm kompromituje go w
oczach o wiele kulturalniejszych Japończyków, liberalnych państwa
Kasoura.
Dick
wykazał dużo intuicji, pokazując stosunek Japończyków do Żydów,
bo pewne materiały na ten temat ukazały się znacznie później. W
książce M. Tokayera i M. Swartz The
Fugu Plan (1979)
opowiedziana jest historia kilkutysięcznej grupy Żydów, którzy
dzięki pomocy konsula japońskiego w Kownie wyjechali w roku 1940 do
Japonii, skąd zostali przesiedleni do Szanghaju. Hitlerowcy domagali
się ich ekstradycji nawet stamtąd i wówczas jeden z rabinów
został wezwany przed komisję wyższych oficerów japońskich,
którzy zadali mu pytanie, dlaczego Niemcy tak nienawidzą Żydów.
Rabin bez wahania znalazł właściwą odpowiedź: Niemcy nas
nienawidzą za to, że jesteśmy Azjatami. Wysłannik gestapo wrócił
z Szanghaju z kwitkiem.
W
Człowieku z
Wysokiego Zamku, jak
w niewielu utworach science fiction, występuje cała galeria żywych,
trójwymiarowych postaci. Wszyscy oni są jak gracze, usiłujący
poznać tajne reguły gry, w którą zostali wplątani, i wszyscy
przegrywają, rezygnują. Frink nigdy się nie dowie, jaki był
mechanizm jego nagłego aresztowania i równie nagłego uwolnienia.
Tagomi i Wegener kapitulują przed zagadką działania historii.
Tagomi widział nawet przez chwilę inny świat, ale nie ma odwagi
weń uwierzyć, podobnie jak Abendsen, który, będąc głosem
prawdy, sam w nią nie wierzy. Jedynie Juliana, najsilniejsza
psychicznie ze wszystkich postaci książki, ma odwagę wyciągnąć
wszelkie konsekwencje z tego, co podpowiada wyrocznia, i tylko ona
wie, że świat, w którym żyje, jest nierzeczywisty (a w każdym
razie mniej prawdopodobny od świata z powieści Abendsena). Jeszcze
jeden seans z I-cing
i Juliana
potrafiłaby odkryć, że sama jest bohaterką powieści.
Głównym
tematem prozy Dicka jest podejrzliwość w stosunku do fasady świata,
usiłowanie dotarcia do jego ukrytej struktury, zrozumienie jego
praw. We wszystkich utworach spotykamy fałszywą rzeczywistość,
sztucznych ludzi i podrabiane przedmioty. Człowiek
z Wysokiego Zamku
oparty jest na
założeniu, że ludzkość posiada klucz do zagadki rzeczywistości
i że jest nim stara chińska księga I-cing.
Dzieło to,
podsumowujące specyficzne chińskie podejście do świata i do
człowieka, cieszy się wielką popularnością w Stanach
Zjednoczonych, a zwłaszcza w Kalifornii. I-cing
nie tylko zawiera
światopogląd zaskakująco zgodny z osiągnięciami najnowszej
fizyki, ale ma także zadziwiającą zdolność wdawania się w
dialog z pytającym, zmuszając go do ujawnienia nie uświadomionych
często motywacji. Pisze o tym Carl Jung w przedmowie do niemieckiego
wydania księgi. (Bohaterowie Dicka posługują się, nawiasem
mówiąc, dwutomowym przekładem z niemieckiego – obecnie mogliby
korzystać z nowego tłumaczenie Bloefelda z oryginału).
Według
I-cing świat
znajduje się w nieustannym ruchu, jest żywym splotem działających
na siebie, krzyżujących się potężnych i słabszych linii. Za
pomocą heksagramu możemy uzyskać wgląd w układ sił właściwy
danej chwili, a to, przy umiejętnej interpretacji, pozwala wybrać
właściwe postępowanie.
Wyrażone
w Człowieku z
Wysokiego Zamku i w
innych powieściach Dicka poczucie nietrwałości otaczających nas
struktur i życia w jednej z wielu możliwych rzeczywistości jest
zapewne odbiciem sytuacji współczesnego człowieka, dla którego
przesunięcie w czasie (postarzenie się o dziesięć lat) lub
przestrzeni (godzina lotu odrzutowcem) oznacza przeskok do innego
świata.
Można też czytać
Dicka jako dyskurs o Kantowskich kategoriach umysłu lub jako studium
choroby umysłowej: obraz rozterki człowieka uświadamiającego
sobie, że zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością.
Zarówno ze względu
na tematykę, jak i na oryginalną, wielopiętrową strukturę swoich
utworów Dick jest pisarzem ważnym we współczesnej literaturze.
Ponieważ publikował pod szyldem science fiction, pozostawał poza
polem widzenia uniwersyteckiej krytyki, a ponieważ jest nietypowym
autorem science fiction, funkcjonował dość długo na marginesie
tego ruchu literackiego. Dopiero w ostatnich latach fantastyka
naukowa dojrzała do tego, żeby zaakceptować Dicka w pełni, a
krytyka literacka zaczyna sobie uświadamiać, że coś należałoby
z tym Dickiem zrobić.
Lech Jęczmyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.