poniedziałek, 3 lutego 2014

Piraci


Przemoc piratów morskich poczęła się z Cylicji, najpierw ryzykowna i skryta, przerodziła się w planową i zuchwałą akcję w czasie wojny z Mitrydatesem w służbie tego króla. Z chwilą, kiedy Rzymianie w walkach wewnętrznych bili się wzajemnie u bram samego Rzymu, morze wolne od straży wciągało piratów coraz dalej i doszło do tego, że już nie tylko na okręty na morzu napadali, ale pustoszyli i wyspy, i miasta przybrzeżne.

Już nawet ludzie bogaci, znakomitego pochodzenia czy wybitnie utalentowani wchodzili w związki z piratami i wpółdziałali z nimi, jakby ta współpraca przynosiła jakąś sławę, dawała powód do dumy. Istniały już w wielu miejscach także przystanie korsarskie i stażnice ufortyfikowane. Floty napadały dostosowane specjalnie do tych zadań, nie tylko obsadą świetne, ale i techniką sterników, szybkością i lekkością naw.

Lecz ten postrach sam w sobie dokuczliwy, jeszcze dokuczliwszy był przez ich nienawistną zuchwałość: maszty zdobne złotem, purpurowe żagle, srebrem okute wiosła, jakby zbytkiem chcieli jeszcze upiększać swą zbrodniczość. Wzdłuż całego wybrzeża muzyka, śpiewy, uczty, porywanie przodujących osobistości, zajmowanie miast i zwalnianie ich za okupem — wszystko to było hańbą rzymskiego panowania. Liczba pirackich okrętów przekroczyła już tysiąc, zajęto czterysta miast.

Wśród świątyń nietykalnych ręką czy stopą ludzką ograbili i zburzyli świątynię w Klarosie, w Dydymie37, na Samotrace, bogini Podziemnej w Hermionie, Asklepiosa w Epidaurze, Posejdona na Istmie, w Tenarum i w Kalaurii, świątynię Apollina w Akcjum i Leukadzie, Hery na Samosie, i w Argosie, i na Lakinium. Sami składali obce ofiary, te z Olimpu38, wprowadzali jakieś tajemnicze misteria, z których te na cześć Mitry do dziś się zachowały; bo właśnie przez nich one tu zostały zakorzenione.

Bardzo też sobie kpili z Rzymian. Bo nawet wychodzili z okrętów na ich drogi uprawiając grabież i siejąc spustoszenie w pobliskich posiadłościach. Porwali wtedy nawet dwóch pretorów, Sekstyliusza39 i Bellienusa40, w ich purpurowym stroju urzędowym, i odpłynęli z nimi wraz z ich służbą i liktorami. Pojmali także córkę Antoniusza, człowieka po triumfie, kiedy szła na pole. Ta odzyskała wolność za cenę wysokiego okupu.

Ale oto najzuchwalsze ich postąpienie. Ktoś złapany przez nich krzyknął, że jest Rzymianinem, i wymienił swe imię. Ci, udając przerażenie i strach, bili się w uda i padając przed nim na kolana prosili o przebaczenie. Pojmany dał się nabrać widząc ich skruchę i prośby. Potem jedni założyli mu sandały, inni otoczyli go togą, żeby nie było znowu nieporozumienia, i tak przez dłuższy czas ironicznie sobie z niego kpili i żartowali. W końcu na środku morza kazali mu zejść w dół po podstawionej drabinie i pójść sobie do widzenia. A kiedy sam zejść nie chciał, strącili go i utopili.

Przemoc piratów rozszerzyła się niemal na całe nasze morze41. Tak stało się ono ogólnie niedostępne dla żeglugi handlowej. I to przede wszystkim skłoniło Rzymian — przy utrudnionym dowozie żywności i przewidywanym jej braku — by odkomenderować Pompejusza do odebrania morza piratom.

Gabiniusz42, jeden z zaufanych zwolenników Pompejusza, postawił wniosek nie o samo dowództwo morskie, ale wprost o jego samowładztwo na morzu z wszystkimi ludami z nieograniczoną władzą. Prawo dawało mu panowanie nad morzem począwszy od Słupów Herkulesa43 i nad całym jego wybrzeżem do czterystu stadiów od morza, tak że ziemie nie objęte tym wnioskiem stanowiły niewielką część rzymskiego świata, natomiast objęta nim była znacznie większa część krajów i najpotężniejszych królestw.

Do tego miał sobie Pompejusz dobrać piętnastu legatów z senatu dla zadań poddowódców, pieniędzy od kwestorów i celników pobierać, ile zechce, oraz wziąć dwieście okrętów. Do jego wyłącznego uznania pozostawia się liczbę i pobór wojska oraz skład wioślarzy.

Po odczytaniu tego wniosku lud przyjął go z entuzjazmem. Najznaczniejszym jednak i najmożniejszym panom senatu wydała się ta nieograniczona i nadmierna władza czymś zbyt wielkim, godnym ukrócenia, budzącym obawy. Dlatego występowali przeciw wnioskowi, z wyjątkiem Cezara. Ten przemawiał za tymi uprawnieniami. Bynajmniej jednak nie ze względu na Pompejusza, lecz żeby sobie pozyskać przychylność ludu. Inni silnie atakowali Pompejusza.

Któryś z konsulów powiedział, że chcąc grać rolę Romulusa, nie uniknie także jego losów. Tego jednak lud omal nie rozszarpał za to. Także Katulus wystąpił przeciw tak wielkim uprawnieniom. Ale lud z szacunku dla niego zachował pełny spokój. Katulus wygłosił więc dłuższe przemówienie o Pompejuszu, z godnością i bez napastliwości, radząc oszczędzać go i nie narażać takiego człowieka na kolejne niebezpieczeństwa wojenne: „Bo kogóż" — mówił — „będziecie mieli, gdybyście tego stracili?" Na co jednogłośnie krzyknęli: „Ciebie!" Katulus więc nie przekonawszy ludu ustąpił. Głos zabrał Roscjusz. Ale nikt go nie słuchał. Palcami tylko zdołał pokazać, żeby wyznaczać nie samego tylko Pompejusza, lecz kogoś innego z nim razem. Na to lud podobno oburzył się z taką wrzawą, że przelatujący właśnie nad forum kruk oszołomiony spadł na tłum ludzi.

Ale sądzę, że to nie przez rozdarcie powietrza i powstanie w nim wielkiej próżni powoduje taki upadek ptaków, lecz uderzenie głosu, kiedy w powietrze wzbije się potężny krzyk zbiorowy wywołując w nim ruch i falę.

Na tym zgromadzenie się zakończyło. W dniu mającego się odbyć głosowania Pompejusz udał się na wieś. A kiedy się dowiedział, że wniosek przeszedł, nocą wrócił do miasta; bo mogłyby nieżyczliwe mu powstać rozruchy i zbiegowiska.

Z nowym dniem złożył bogom ofiarę, a gdy dla niego zwołano zgromadzenie ludowe, przeprowadził wiele nowych postanowień omal nie podwajając wielkości przygotowań: liczbę okrętów dopełniono mu do pięciuset, ciężkozbrojnych do dwudziestu dziesiątek tysięcy, konnicy do pięciu tysięcy. Dowódców i poddowódców wybrał sobie z senatorów dwudziestu czterech, nadto dwóch kwestorów.

Od razu spadły ceny towarów. Ku radości ludzi, którym dało to powód do twierdzenia, że samo imię Pompejusza rozwiązało wojnę.

On zaś podzielił wody na całej rozciągłości Morza Śródziemnego na trzynaście rejonów, przydzielając każdemu odpowiednią flotę i dowódcę.

Jednocześnie więc wszędzie rozmieścił swe siły zbrojne i co wpadało w obręb tego, wszystko łącznie ogarniał, szybko płoszył i przepędzał. Ci korsarze, co się pospieszyli i wyrwali z rejonów, zewsząd zdążali ku Cylicji, gdzie się kryli jakby rój pszczół w ulu. Przeciw tym stał w pogotowiu sam Pompejusz z sześćdziesięciu najlepszymi okrętami. Ale nie pierwej przeciw nim wypłynął, aż wszędzie oczyszczono morze z tamtejszych korsarzy: Morze Tyrreńskie i Afrykańskie, Sardynię, Korsykę, Sycylię, w ciągu czterdziestu dni, dzięki jego własnej energii i gorliwości dowódców.

W Rzymie tymczasem konsula Pizona44 gryzła taka zawiść i złość, że psuł przygotowania do tej akcji, rozwiązywał obsady okrętowe. Wobec tego Pompejusz odesłał swą flotę do Brundyzjum, a sam podążył do Rzymu przez Etrurię. Dostrzegłszy to wszyscy falą wyszli na drogę, jakby go nie żegnali przed niewielu dniami. A radość tę wywołała niespodzianie szybka zmiana w przechodzącym nadzieje bogactwie rynku handlowego. Pizon znalazł się nawet w niebezpieczeństwie utraty konsulatu. Gabiniusz już miał przygotowany odpowiedni wniosek. Wstrzymał go sam Pompejusz. Podobnie inne sprawy załagodził i przeprowadził, jak należało.

Potem wrócił do Brundyzjum i odpłynął. Przynaglał go czas. Płynął więc koło miast szybko, ale nie pominął Aten. Wysiadł tam, złożył bogom ofiarę, przemówił do publiczności, po czym zaraz odchodził. A odchodząc czytał monostychy umieszczone nad bramą: po wewnętrznej stronie

Na ile wiesz, żeś człowiekiem, na tyle jesteś bogiem,
a po zewnętrznej
Oczekiwaliśmy ciebie, witali, ujrzeli, żegnamy!

Jeszcze pirackie zespoły błąkały się po dalekim morzu, ale gdy Pompejusza prosiły o łaskę, chętnie ją okazywał. Przejmował ich okręty, ale samym ludziom nie robił krzywdy. W ten sposób i pozostali nabierali dobrej nadziei i uciekali przed innymi dowódcami, a przenosili się do niego i jemu powierzali swe dzieci i żony. On wszystkich ochraniał. Przez nich też głównie wyśledził ukrywających się pozostałych, zdobywając ich i karząc jako dowodzących poczuwania się do winy.

Jednakże duża część najpotężniejszych piratów rodziny swoje, mienie i ludzi trzymała w ukryciu w silnych fortecach i miastach w górach Taurosu45; sami zapełnili okręty i koło Korakezjonu46 w Cylicji przyjęli nadpływającego Pompejusza. Doszło do bitwy. Pokonani zostali oblężeni. W końcu przysłali błagalników, poddali się, poddali miasta i wyspy, które zajęli i ufortyfikowali, trudne do zdobycia, bo trudno dostępne.

Tak więc zakończono tę wojnę. Zewsząd przepędzono ten rozbój morski w czasie nie przekraczającym trzech miesięcy. Zdobyto dużo różnych okrętów, a dziewięćdziesiąt okutych spiżem.

Żeby jednak samych piratów, a było ich ponad dwadzieścia tysięcy, karać śmiercią, to mu nawet przez myśl nie przeszło. Ale i puścić ich wolno i nie dbać o to, że się znów mogą zorganizować czy zbuntować, gdyż są bez środków do życia, a zaprawieni w wojaczce — tego też nie uważał za dobre. Zważywszy więc, że człowiek ani z natury, ani z istoty nie jest stworzeniem dzikim, ani nietowarzyskim, lecz takim staje się wbrew swej naturze, przez złe postępowanie, a przez nabytą obyczajność, przez zmianę miejsca i sposobu życia nabiera kultury — bo nawet dzikie zwierzęta karmione łagodniejszym pożywieniem pozbywają się dzikości i surowości — postanowił Pompejusz tych ludzi przenieść z morza na ląd, dać im skosztować życia spokojnego i przyzwyczaić ich do mieszkania w miastach czy na roli.

Niektórych więc przyjęły małe i zbyt puste miasta Cylicji i włączyły do siebie poszerzając swój obszar ziemski. A odbudowując kraj Solijczyków47, niedawno spustoszony przez króla Armenii Tygranesa, umieścił w nim dużo ludzi. Wielu innym dał mieszkanie w Dymie48 achajskiej, która wtedy opustoszała z ludzi, a posiadała dużo dobrej ziemi.

Tego nawet oszczercy jego nie krytykowali. Ale to, co zrobiono z Metellusem49 na Krecie, nie ucieszyło nawet wielkich jego przyjaciół. Ten Metellus był krewnym owego Metellusa, współdowódcy z Pompejuszem w Hiszpanii. Został on wysłany na Kretę jako pretor przed wyborem Pompejusza. A Kreta była drugim po Cylicji źródłem korsarstwa, Metellus wielu piratów pojmał, stracił i zniszczył. Wtedy ci, co jeszcze pozostali, oblężeni, wysłali prośbę do Pompejusza wzywając go na wyspę, jako że część jej, zewsząd wchodząca w obręb odnośnej odległości od morza, pod jego zarząd należy. Odebrawszy tę prośbę w piśmie do Metellusa zabronił mu wojny z piratami. Napisał też do miast na Krecie, by nie słuchały Metellusa, i wysłał tam jako zarządcę jednego ze swych dowódców, Lucjusza Oktawiusza. Ten zaś wraz z tamtymi wkroczył w mury oblężonych i walczył po ich stronie, co nie tylko przyczyniło Pompejuszowi ciężkich zarzutów, ale i bardzo go ośmieszyło, że imię swe oddał na usługi zbrodniczych bezbożników i udzielił im swojej sławy jakby jakiegoś środka przeciw truciźnie — z zawiści i ambicji wobec Metellusa, jak ten Achilles, postępujący nie jak dojrzały mężczyzna, lecz jak młodzik zupełnie opętany i żądny sławy, dając znak innym zabraniający zabijania Hektora (Il. 22, 207), by ktoś pociskiem nie podebrał mu sławy, a on miał być drugim. Ale Pompejusz walczył tu nawet w obronie wrogów publicznych, żeby tylko odebrać triumf wodzowi, który dużo dokonał.

Metellus jednak nie ustąpił. Zdobył tych piratów i ukarał ich, a Oktawiusza w obozie wyszydził i wyśmiał, i tak odprawił.

37 Klaros, Dydyma itd. — miejscowości przeważnie nadmorskie, na brzegach Morza
Egejskiego, Jońskiego, Adriatyckiego.
38 Olimp — tu Olympos, miejscowość w Licji w Małej Azji, punkt oparcia piratów
cylicyjskich.
39 Sekstyliusz — były pretor, przed r. 67 p.n.e.
40 Bellienus — także pretor, w r. 68 p.n.e.
41 nasze morze — M. Śródziemne z przyległymi morzami.
42 Gabiniusz — trybun ludowy w r. 67, zwolennik Pompejusza, potem pretor, nawet konsul w r. 58 p.n.e.
43 Słupy Herkulesa — Cieśnina Gibraltarska.
44 Pizon — Gajusz Kalpurniusz Pizon, konsul r. 67, potem zarządca Galii Narbońskiej.
45 Tauros — pasmo górskie w Cylicji.
46 Korakezjon — miasto nadmorskie na granicy Cylicji i Pamfilii.
47 Sole — późn. Pompejopolis, w M. Azji.
48 Dyma — w zachodniej Achai, na pomocnym Peloponezie.
49 Metellus — Kwintus Cecyliusz Metellus Kretykus, legat Pompejusza w r. 67 p.n.e.

Plutarch, Żywoty sławnych mężów
tłumaczenie: Mieczysław Brożek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.