Obyczajem naszego wymiaru sprawiedliwości jest skazywać
niektórych dla przestrzeżenia innych. Skazywać dlatego, iż
zawinili, byłoby głupstwem, jak powiada Platon, co się bowiem
stało, nie może się odstać: jeno dlatego, aby nie popełnili
powtórnie tego samego, albo też aby inni unikali przykładu ich
błędów. Nie poprawia się tego, którego się wiesza; poprawia się
innych za jego pomocą. Ja czynię tak samo: moje błędy są mi
wrodzone i nie do poprawienia; ale podobną korzyść, jaką
przynieśli powszechności znamienici ludzie, podając się ku
naśladowaniu, ja może przyczynię, okazując się ku unikaniu;
Nonne
vides, Albi ut male vivat filius, utque
Barrus inops?
Magnum documentum, ne patriam rem
Ogłaszając i obwiniając
swoje niedoskonałości, nauczę może kogoś, aby się ich
wystrzegał. Właściwości, które najwięcej w sobie szanuję,
więcej znajdują chluby w tym, aby mnie oskarżać, niż aby mnie
zachwalać: oto dlaczego do tego wracam i zatrzymuję się przy tym
najczęściej. Ale, wszystko wziąwszy w rachubę, mówić o sobie
zawsze przynosi nam stratę: własna przygana zawżdy znachodzi
wiarę, własna pochwała trudniej. Może istnieją ludzie mego
usposobienia, którzy, jak ja, uczą się lepiej przez sprzeczność
niż przez podobieństwo; raczej unikaniem niż naśladownictwem. Ten
rodzaj nauki miał na myśli starszy Katon, kiedy powiadał, iż
„mędrcy więcej mogą się nauczyć od głupców, niż głupcy od
mędrców”; i ów starożytny lutnista, o którym opowiada
Pauzaniasz, iż zwykł niewolić uczniów, aby słuchali złego
grajka, mieszkającego naprzeciwko, ucząc się nienawidzić
fałszywych akordów i błędnej miary. Ohyda okrucieństwa bardziej
mnie zaprawia do łagodności, niżby to jakikolwiek rzecznik
łagodności zdołał osiągnąć. Dobry koniuszy nie tyle nauczy
mnie siedzieć na siodle, ile jakiś kauzyperda albo wenecjanin na
koniu; toż zły sposób mówienia lepiej poprawia mi język niż
dobry. Nie ma dnia, aby głupie zachowanie się czyjeś nie było dla
mnie przestrogą i pouczeniem. To, co dopieka, lepiej porusza i
rozbudza, niż to co głaszcze. Dzisiejsze czasy bardzo są sposobne
po temu, aby człowieka poprawiać na wspak; odstręczeniem bardziej
niż przykładem; różnicą bardziej niż zgodnością. Mało
zdoławszy się nauczyć z dobrych wzorów, szukam nauki w złych,
znajdując taką lekcję na każdym kroku pod ręką. Siliłem się,
aby się stać tak miłym, jak bardzo innych widziałem przykrymi;
równie hartownym, jak widziałem miętkich; równie dobrym, jak
widziałem złych: alem wnet poznał, iż zakładam sobie miary nie
do doścignięcia.
[296]
Nonne (…) velit — Horatius,
Satirae I, 4,
109.
Montaigne, Próby
tłumaczenie: Boy Żeleński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.