poniedziałek, 17 lutego 2014

Hałas niepotrzebnych słów


  Opowiadano o abba Janie [Karle], że kiedyś przyszedł do kościoła w Sketis i tam usłyszał sprzeczających się braci. Wtedy zawrócił do siebie, ale zanim wszedł do celi, obszedł ją. trzy razy dookoła. Widziało to kilku braci i bardzo się dziwili, dlaczego tak zrobił. Przyszli więc i zapytali go, a on im odpowiedział: „Miałem uszy pełne tej kłótni, więc krążyłem, żeby je oczyścić i móc wejść do celi w uciszeniu ducha". Jan Karzeł 25,275

  Jak bardzo nas interesuje świat sensacji i zła. Wystarczy przeczytać tytuły artykułów w gazetach: morderstwa, zdrady, procesy, uwodzenie, afery. Jadąc tramwajem czy autobusem obserwuję, co czytają ludzie - przeważnie właśnie takie artykuły lub tego rodzaju książki. Gdy w autobusie wybucha kłótnia, wszyscy milkną, by móc się jej dobrze przysłuchać; gdy na ulicy wybucha bójka — od razu zbiera się tłum ciekawych gapiów, którzy bynajmniej nie myślą o rozdzieleniu bijących się.

  Jednym ze skutków grzechu pierworodnego jest otwarcie człowieka na zło; dobro dużo mniej nas interesuje. Znam wielu ludzi, którzy przeczytali „Piekło" z „Boskiej Komedii" Dantego, ale tylko niewielu, którzy przeczytali „Raj". Populistycznie nastawione telewizja czy prasa zajmują się niemalże wyłącznie złem. Dobitnie widać to w przedstawianiu Kościoła — pasjonującym tematem jest grzech i skandal w nim obecny, natomiast dziejące się w nim dobro, z którego nawet oni sami korzystają, po prostu ich nie interesuje.

  Ten hałas zła, z którym spotykamy się nieustannie, wchodzi w nas, pozostaje w nas i niszczy. Jakże ważną jest więc higiena przyjmowania słów czy obrazów zawierających zło i gwałt. Najlepiej jest je omijać: nie czytać, nie oglądać, po prostu uciekać od zła. Jest to jednak często po prostu niemożliwe, bo żyjemy w takim, a nie innym społeczeństwie. Jeśli więc tak jest, to przynajmniej starajmy się, byśmy sami nie stali się kolporterami zła. Starajmy się je eliminować z naszego wnętrza, bo gdy się raz w nas zagnieździ, nie będzie chciało nas opuścić. I jak Jan Karzeł nie chciał zasłyszanego hałasu kłótni wprowadzić do swojej celi, tak i my starajmy się nie wprowadzać zła do naszych domów. Jeśli jednak już tam wejdzie, starajmy się przynajmniej, by się w nich nie zadomowiło, nie rozrosło, sami zaś nie powracajmy do spotkanego zła i nie pozwólmy, by się w nas rozpanoszyło; starajmy się, by ogarnęło je zapomnienie.

  Zło spotykane przez nas to kłamstwo, słowa niegodziwe, obmowa, oszczerstwa, gwałt i wiele innych. Ono stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla życia duchowego i moralnego każdego człowieka. Musimy z tego sobie najpierw zdać sprawę, a następnie, tak jak mądry Jan Karzeł, rozprawić się z nim radykalnie: wyrzucić je, wyeliminować, nie dopuścić do siebie. Wtedy dopiero powróci do nas wewnętrzny pokój.

Za: Marek Starowieyski, Czego mogą nas nauczyć Ojcowie Pustyni, Wydawca Stowarzyszenie LIST, Listowa biblioteka tom 18, Kraków 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.