Przed dziewięciuset laty pewna
zakonnica wykazała się prawdziwie proroczym zmysłem: „Gdy
grzeszy człowiek, cierpi kosmos" - powiedziała Hildegarda z
Bingen. Już od dłuższego czasu oczywiste jest, że nasze
społeczeństwo nie może dalej funkcjonować tak, jak dotychczas.
Niczym nieograniczony wzrost nie stanowi rozwiązania problemu, lecz
jego część. Na dłuższą metę nie jesteśmy w stanie wytrzymać
- zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym - zawrotnej
prędkości, którą sobie narzuciliśmy. Dziś nie pytamy już o to,
czy wielowiekowe reguły, których możemy nauczyć się w „szkole
mnichów", zalecenia dotyczące umiarkowania i złotego środka,
pokory i samokontroli, nie są przypadkiem nieco przestarzałe, lecz
o to, jak możliwie szybko my sami i nasza codzienna kultura możemy
je na nowo przyswoić niczym lekarstwo podane dla ratowania życia.
Może ono mieć nieco gorzki smak, ale na pewno jest skuteczne.
Krytycy kultury współczesnej, tacy
jak francuski filozof René Girard,
dostrzegają już wyraźne zwiastuny czekającej nas rewolucji.
Reakcja zagrożonej, pragnącej zbawienia i odkupienia ludzkości ma
polegać na przywróceniu tradycyjnej hierarchii wartości oraz
wzorców zachowań i stanowić jeszcze wyraźniejszą cezurę niż
ta, która w okresie nowożytności miała miejsce w renesansie.
Zobaczymy.
Za:
Peter Seewald, Szkoła
mnichów. Inspiracje dla naszego życia, przekład;
Kamil Markiewicz, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.