wtorek, 4 lutego 2014

Czytanie nie jest kolektywne


Magdalena Pawłowska: Pomiędzy ludźmi może zrodzić się przyjaźń lub miłość, kiedy będą posługiwać się w rozmowach konkretnymi cytatami, dyskutować o ulubionych książkach, pożyczać sobie ważne dla siebie powieści – czyli będą odnosić się do emocji, które wywołują w nich słowa i sprawdzać, czy wzbudzają one w nich te same odczucia. Dlaczego tak się dzieje, czym ten proces w istocie jest?

Ryszard Koziołek: Czytanie nie jest kolektywne. Gdy przyglądamy się procesom odbioru literatury, to widzimy na pierwszy rzut oka, że zaczynając czytać, odwracamy się od świata. Literatura daje nam uprzywilejowaną pozycję w odbiorze sztuki. Przede wszystkim czytamy sami. Oczywiście można sobie wyobrazić głośną lekturę, publiczną lekturę, ale to, co jest dominującym modelem czytania, to jest czytanie prywatne. A nawet jeśli czytamy na oczach innych, to właściwie jesteśmy nieprzeniknieni, nasz akt odbioru jest całkowicie uwewnętrzniony. Jakieś dyskretne oznaki mogą pokazać, co się z nami dzieje, ale w gruncie rzeczy jesteśmy niewidzialni. To jest fascynujące, czytamy na oczach innych, podlegamy bardzo skomplikowanym procesom, a zarazem jesteśmy nieprzeniknieni. Z jednej strony – intymność lektury prywatnej, a z drugiej strony rodzące się z tego przekonanie, że jeśli ktoś czyta w podobny sposób jak my (czyta tę samą rzecz, lubi tę samą rzecz), to powstaje wspólnota intymności. Czyli mamy pewną wysoce sprywatyzowaną przyjemność – przeżycie lektury, które zostaje rozpoznane u innego, a przynajmniej zadeklarowane. Nie wiemy do końca, czy on doświadcza podobnych rzeczy co my, czytając tekst, ale zarazem to, że przyznaje się, czy też przeciwnie – reaguje negatywnie na lekturę, wikła go w jakąś ciekawą relację z nami, tworzy wspólnotę czytających. I teraz, trzymając się chwilę tej mediatyzacji, o której Pani mówi, o przyjaźni, która rodzi się dzięki literaturze – no oczywiście tak jest, mamy na to cały szereg dowodów osobistych w postaci świadectw swoistego braterstwa, kręgów przyjaciół, które powstają wokół jednej książki. Natomiast mnie literatura interesuje w tym aspekcie jako medium refleksji, to znaczy – jako taki język, dyskurs, przestrzeń chyba najbardziej gościnna spośród wszystkich form uczestnictwa w kulturze, jakie potrafię sobie przywołać i wyobrazić. Dzięki literaturze ja mogę powiedzieć i pomyśleć wszystko, mam czas na to, żeby pomyśleć i środek, aby rozmawiać z innym o wszystkim. Takie jest moje pojmowanie i przyjmowanie literatury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.