piątek, 7 lutego 2014

O wielkim cudzie, jaki zdarzył się z górą w Baldaku


Pragnę wam opowiedzieć o wielkim cudzie, jaki zdarzył się między Baldakiem a Mosulem. Należy wiedzieć że w r. 1255 od narodzenia Chrystusa był w Baldaku kalif, bardzo na chrześcijan zajadły, który dzień i noc przemyśliwał, jakby wszystkich chrześcijan na saraceńską wiarę nawrócić, a jeśliby tego uczynić nie mógł, wytracić ich. I naradzał się nad tym co dzień ze swoimi mnichami i mędrcami. Wszyscy bowiem byli chrześcijanom bardzo nieprzyjaźni. A to jest zaiste prawda, że wszyscy Saraceni świata są bardzo na chrześcijan wszystkich zawzięci. Zdarzyło się więc, że kalif, |który był bardzo uczony i biegły w Piśmie|, oraz mędrcy, którzy go otaczali, wpadli na pomysł, o jakim wam opowiem. Znaleźli mianowicie miejsce w jednej Ewangelii, które mówi, że gdyby chrześcijanin miał wiarę taką jak ziarenko gorczyczne, modlitwą swą do Boga mógłby sprawić, że połączyłyby się dwie góry razem. Kiedy to miejsce znaleźli, radość była wielka, powiedzieli sobie bowiem, że będzie to sposób, aby wszystkich chrześcijan nawrócić na wiarę saraceńską albo ich wytracić. Zwołał więc kalif wszystkich chrześcijan, nestorianów i jakobitów, zamieszkujących w wielkiej liczbie jego ziemie. Gdy zjawili się, pokazał im Ewangelię, |a była to Ewangelia św. Mateusza|, i kazał im czytać. Kiedy przeczytali, zapytał, czy to jest prawda? Chrześcijanie odpowiedzieli: „Zaiste, prawda jest." „Więc powiadacie — rzekł kalif — że chrześcijanin, mający tyle wiary co ziarnko gorczyczne, może sprawić przez swą modlitwę, że złączą się dwie góry?" „Tak mówimy, zaiste" — rzekli chrześcijanie. „Więc stawiam zakład — rzekł kalif. — Ponieważ was jest tu tylu chrześcijan, muszą być między wami ludzie wierzący choć trochę. Powiadam wam więc: albo poruszycie tę górę, którą widzicie — i ukazał im górę pobliską — albo zginiecie na mękach. Jeżeli bowiem nie zdołacie jej poruszyć, pokażecie, że wiary żadnej nie macie. Albo wszystkich was każę zgładzić, albo nawrócicie się na naszą dobrą religię, którą Mahomet nam dla naszego dobra dał, i mieć będziecie dobrą wiarę, i zostaniecie zbawieni. Daję wam na to dziesięć dni czasu. Jeśli do tego czasu nie uczynicie tego, wszystkich was wydam na śmierć." Potem kalif już nie rzekł słowa, lecz odprawił chrześcijan.

XXVII
Jak na chrześcijan padła trwoga z powodu słów kalifa

Gdy chrześcijanie usłyszeli, co powiedział kalif, padło na nich przerażenie wielkie i wielka trwoga przed śmiercią. Mimo to ufali mocno, że Stworzyciel wspomoże ich w tym wielkim niebezpieczeństwie. Naradzali się wszyscy ich mędrcy, to znaczy wszyscy chrześcijańscy kapłani, gdyż było tam dość biskupów i arcybiskupów, i księży. I jedną tylko znachodzili radę: modlić się do Pana Boga, aby przez litość swą i miłosierdzie był orędownikiem ich czynów i wyrwał ich z tak okrutnej śmierci, jakiej kalif nie omieszka im zgotować, gdy nie spełnią tego, co rozkazał. I cóż wam powiem? Wiedzcie, że zaiste dzień i noc spędzali chrześcijanie na modlitwie, błagając pobożnie Zbawiciela, Boga nieba i ziemi, aby w miłosierdziu swoim raczył ich uratować z tego wielkiego niebezpieczeństwa, w jakie popadli. Na tych gorących modłach i błaganiach trwali chrześcijanie osiem dni i osiem nocy, mężczyźni i kobiety, wielcy i mali. |Po ośmiu dniach|, gdy tak na tych modłach trwali, zdarzyło się, że jednemu biskupowi, mężowi bardzo świętego życia, ukazał się anioł jako posłaniec boży. I rzekł: „O biskupie, pójdź do takiego szewca, który ma tylko jedno oko, jest on miły Bogu i swoją wiarą może wypełnić słowa Ewangelii i uratować was|, i powiedz mu, niech się modli, aby góra poruszyła się, a góra się ruszy natychmiast." O tym szewcu wam powiem, co zacz był człowiek i jakie było jego życie. Musicie wiedzieć, że był to człek bardzo uczciwy i czystego życia, niezwykłej wiary; wiele pościł i nie grzeszył wcale. Co dzień uczęszczał do kościoła i na mszę świętą. I co dzień dawał, dla miłości bożej, jałmużnę ze swego chleba. Był człowiekiem tak dobrych obyczajów i tak świętego życia, że lepszego nie znalazłbyś ni blisko, ni daleko. I opowiem wam jego postępek, który mówi, że był to człowiek silnej wiary i świątobliwego życia. Oto słyszał on niejednokrotnie, jak czytano w świętej Ewangelii, że jeśliby oko cię gorszyło do grzechu, powinieneś je wyłupić z głowy albo oślepić, aby cię nie przywodziło do złego, jako że lepiej jest wnijść z jednym okiem do raju niż z dwoma do piekła|. Zdarzyło się, że dnia pewnego przyszła do tego szewca piękna niewiasta, aby kupić trzewiki. Majster chciał zobaczyć nogę i stopę, ażeby wiedzieć, jakie trzewiki dobrać.

Więc prosi o pokazanie nogi i stopy, zaś niewiasta ta pokazała je natychmiast, i bez wątpienia piękna była i ta noga, i ta stopa, że piękniejszej nie znaleźć. Gdy zaś majster, który był tak zacny, jak wam mówiłem, ujrzał nogę i stopę tej niewiasty, przyszła nań pokusa przez oczy, które z pożądaniem patrzyły. Więc odprawił niewiastę i nie chciał jej sprzedać trzewików. Gdy zaś niewiasta odeszła, majster tak rzekł do siebie: „O niewierny zdrajco, o czym zamyślasz? Zaprawdę pomszczę się strasznie na oczach, które mię zgorszyły." I natychmiast porwał szydło, naostrzył je i wbił sobie w oko, tak że do głębi je przekłuł i już nigdy nań nie widział. W ten sposób, jak usłyszeliście, szewc popsuł sobie jedno oko. Zaprawdę był to bardzo święty i dobry człowiek. Powróćmy więc do naszego przedmiotu.

XXVIII
Jak biskup miał widzenie, że modlitwa szewca poruszy górę

Wiedzieć musicie, kiedy to widzenie biskupa powtarzało się wielokrotnie, że ma posłać do owego szewca, a ten modlitwą swą poruszy górę, biskup opowiedział innym chrześcijanom widzenie, które go tylekroć nawiedziło. A wszyscy chrześcijanie zakrzyknęli, aby sprowadził szewca. Więc kazali mu przyjść. A gdy przyszedł, rzekli mu, że chcą, aby modlił się do Pana Boga, iżby ten raczył poruszyć górę. Gdy szewc usłyszał, co biskup i inni chrześcijanie mu powiadali, odrzekł, że nie jest on tak dobrym człowiekiem, aby Pan Bóg dla jego modlitw takie wielkie rzeczy zdziałał. Chrześcijanie błagali go bardzo serdecznie, aby modlił się o to do Pana. I cóż wam powiem? Tak go prosili, aż przyrzekł, że spełni ich wolę i modlić się będzie do Stwórcy.

XXIX
Jak modlitwa chrześcijanina poruszyła górę

Gdy dzień wyznaczony nadszedł, chrześcijanie wstali wczas rano, i mężowie, i niewiasty, i wielcy, i mali. Poszli do kościoła i śpiewali mszę świętą. Gdy odprawili nabożeństwo do Boga, Pana naszego, |pokornie prosząc Pana, aby ratował lud chrześcijański z rąk okrutnego kalifa|, wszyscy razem udali się w drogę i |w wielkiej procesji| szli do stóp owej góry, niosąc krzyż Zbawiciela na przedzie. I kiedy wszyscy chrześcijanie, a było ich dobrych sto tysięcy, na ową równinę przybyli, stanęli pod krzyżem Pana naszego. Kalif tam był obecny i taki tłum Saracenów, że dziw brał. Przybyli oni |uzbrojeni|, aby pozabijać chrześcijan, gdyż nikt nie wierzył, aby |tak wielka i wysoka| góra się poruszyła. Zaś chrześcijanie, i wielcy, i mali, byli w wielkiej trwodze i niepewności, ale mimo wszystko ufali Stworzycielowi. I gdy ci wszyscy ludzie, i chrześcijanie, i Saraceni, zebrali się na tej równinie, szewc |odebrawszy błogosławieństwo biskupa| padł na kolana przed krzyżem i podniósłszy ręce ku niebu, modlił się gorąco Zbawicielowi, aby góra mogła się poruszyć i aby tylu chrześcijan, ilu ich tam było, nie zginęło na mękach. Kiedy skończył modlitwę, |wielkim głosem zawołał: „W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego rozkazuję tobie, góro, mocą Ducha Świętego rusz się z miejsca!" I| nie minęła i chwila, a góra zaczęła się sypać i ruszać |z zadziwiającym i strasznym trzęsieniem ziemi, które przeraziło kalifa i wszystkich Saracenów. I wszyscy Saraceni krzyczeć zaczęli: „Na Boga, zaprzestań modlitw!", gdyż jak długo trwała modlitwa szewca, góra poruszała się, a gdy zaprzestał, góra stanęła.| Gdy kalif i Saraceni to ujrzeli, padło na nich wielkie zdumienie i wielu nawróciło się |wołając: „Wielki jest Bóg chrześcijan."| Nawet sam kalif przyjął chrześcijaństwo, ale w największej skrytości, |z obawy przed Saracenami|, lecz gdy pomarł, znaleziono na szyi jego krzyż; dlatego Saraceni nie chcieli go pochować w grobach innych kalifów, lecz pogrzebali go na innym miejscu. Tak się stał ów cud*, jak słyszeliście.

|I dla uczczenia tego szewczyka i łaski wówczas otrzymanej, corocznie chrześcijanie, nestorianie i jakobici obchodzą uroczyście rocznicę tego cudu, poszcząc ściśle w wigilię tego dnia. I zaprawdę, choć Ormianie i nestorianie, i jakobici różnią się bardzo pod wieloma względami w swej wierze, pod tym jednym względem są zgodni.|

Marco Polo Opisanie świata
tłumaczenie: Anna-Ludwika Czerny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.