Pragnę wam opowiedzieć o wielkim
cudzie, jaki zdarzył się między Baldakiem a Mosulem. Należy
wiedzieć że w r. 1255 od narodzenia Chrystusa był w Baldaku kalif,
bardzo na chrześcijan zajadły, który dzień i noc przemyśliwał,
jakby wszystkich chrześcijan na saraceńską wiarę nawrócić, a
jeśliby tego uczynić nie mógł, wytracić ich. I naradzał się
nad tym co dzień ze swoimi mnichami i mędrcami. Wszyscy bowiem byli
chrześcijanom bardzo nieprzyjaźni. A to jest zaiste prawda, że
wszyscy Saraceni świata są bardzo na chrześcijan wszystkich
zawzięci. Zdarzyło się więc, że kalif, |który był bardzo
uczony i biegły w Piśmie|, oraz mędrcy, którzy go otaczali,
wpadli na pomysł, o jakim wam opowiem. Znaleźli mianowicie miejsce
w jednej Ewangelii, które mówi, że gdyby chrześcijanin miał
wiarę taką jak ziarenko gorczyczne, modlitwą swą do Boga mógłby
sprawić, że połączyłyby się dwie góry razem. Kiedy to miejsce
znaleźli, radość była wielka, powiedzieli sobie bowiem, że
będzie to sposób, aby wszystkich chrześcijan nawrócić na wiarę
saraceńską albo ich wytracić. Zwołał więc kalif wszystkich
chrześcijan, nestorianów i jakobitów, zamieszkujących w wielkiej
liczbie jego ziemie. Gdy zjawili się, pokazał im Ewangelię, |a
była to Ewangelia św. Mateusza|, i kazał im czytać. Kiedy
przeczytali, zapytał, czy to jest prawda? Chrześcijanie
odpowiedzieli: „Zaiste, prawda jest." „Więc powiadacie —
rzekł kalif — że chrześcijanin, mający tyle wiary co ziarnko
gorczyczne, może sprawić przez swą modlitwę, że złączą się
dwie góry?" „Tak mówimy, zaiste" — rzekli
chrześcijanie. „Więc stawiam zakład — rzekł kalif. —
Ponieważ was jest tu tylu chrześcijan, muszą być między wami
ludzie wierzący choć trochę. Powiadam wam więc: albo poruszycie
tę górę, którą widzicie — i ukazał im górę pobliską —
albo zginiecie na mękach. Jeżeli bowiem nie zdołacie jej poruszyć,
pokażecie, że wiary żadnej nie macie. Albo wszystkich was każę
zgładzić, albo nawrócicie się na naszą dobrą religię, którą
Mahomet nam dla naszego dobra dał, i mieć będziecie dobrą wiarę,
i zostaniecie zbawieni. Daję wam na to dziesięć dni czasu. Jeśli
do tego czasu nie uczynicie tego, wszystkich was wydam na śmierć."
Potem kalif już nie rzekł słowa, lecz odprawił chrześcijan.
XXVII
Jak na chrześcijan padła trwoga z
powodu słów kalifa
Gdy chrześcijanie usłyszeli, co
powiedział kalif, padło na nich przerażenie wielkie i wielka
trwoga przed śmiercią. Mimo to ufali mocno, że Stworzyciel
wspomoże ich w tym wielkim niebezpieczeństwie. Naradzali się
wszyscy ich mędrcy, to znaczy wszyscy chrześcijańscy kapłani,
gdyż było tam dość biskupów i arcybiskupów, i księży. I jedną
tylko znachodzili radę: modlić się do Pana Boga, aby przez litość
swą i miłosierdzie był orędownikiem ich czynów i wyrwał ich z
tak okrutnej śmierci, jakiej kalif nie omieszka im zgotować, gdy
nie spełnią tego, co rozkazał. I cóż wam powiem? Wiedzcie, że
zaiste dzień i noc spędzali chrześcijanie na modlitwie, błagając
pobożnie Zbawiciela, Boga nieba i ziemi, aby w miłosierdziu swoim
raczył ich uratować z tego wielkiego niebezpieczeństwa, w jakie
popadli. Na tych gorących modłach i błaganiach trwali
chrześcijanie osiem dni i osiem nocy, mężczyźni i kobiety, wielcy
i mali. |Po ośmiu dniach|, gdy tak na tych modłach trwali, zdarzyło
się, że jednemu biskupowi, mężowi bardzo świętego życia,
ukazał się anioł jako posłaniec boży. I rzekł: „O biskupie,
pójdź do takiego szewca, który ma tylko jedno oko, jest on miły
Bogu i swoją wiarą może wypełnić słowa Ewangelii i uratować
was|, i powiedz mu, niech się modli, aby góra poruszyła się, a
góra się ruszy natychmiast." O tym szewcu wam powiem, co zacz
był człowiek i jakie było jego życie. Musicie wiedzieć, że był
to człek bardzo uczciwy i czystego życia, niezwykłej wiary; wiele
pościł i nie grzeszył wcale. Co dzień uczęszczał do kościoła
i na mszę świętą. I co dzień dawał, dla miłości bożej,
jałmużnę ze swego chleba. Był człowiekiem tak dobrych obyczajów
i tak świętego życia, że lepszego nie znalazłbyś ni blisko, ni
daleko. I opowiem wam jego postępek, który mówi, że był to
człowiek silnej wiary i świątobliwego życia. Oto słyszał on
niejednokrotnie, jak czytano w świętej Ewangelii, że jeśliby oko
cię gorszyło do grzechu, powinieneś je wyłupić z głowy albo
oślepić, aby cię nie przywodziło do złego, jako że lepiej jest
wnijść z jednym okiem do raju niż z dwoma do piekła|. Zdarzyło
się, że dnia pewnego przyszła do tego szewca piękna niewiasta,
aby kupić trzewiki. Majster chciał zobaczyć nogę i stopę, ażeby
wiedzieć, jakie trzewiki dobrać.
Więc prosi o pokazanie nogi i stopy,
zaś niewiasta ta pokazała je natychmiast, i bez wątpienia piękna
była i ta noga, i ta stopa, że piękniejszej nie znaleźć. Gdy zaś
majster, który był tak zacny, jak wam mówiłem, ujrzał nogę i
stopę tej niewiasty, przyszła nań pokusa przez oczy, które z
pożądaniem patrzyły. Więc odprawił niewiastę i nie chciał jej
sprzedać trzewików. Gdy zaś niewiasta odeszła, majster tak rzekł
do siebie: „O niewierny zdrajco, o czym zamyślasz? Zaprawdę
pomszczę się strasznie na oczach, które mię zgorszyły." I
natychmiast porwał szydło, naostrzył je i wbił sobie w oko, tak
że do głębi je przekłuł i już nigdy nań nie widział. W ten
sposób, jak usłyszeliście, szewc popsuł sobie jedno oko. Zaprawdę
był to bardzo święty i dobry człowiek. Powróćmy więc do
naszego przedmiotu.
XXVIII
Jak biskup miał widzenie, że modlitwa
szewca poruszy górę
Wiedzieć musicie, kiedy to widzenie
biskupa powtarzało się wielokrotnie, że ma posłać do owego
szewca, a ten modlitwą swą poruszy górę, biskup opowiedział
innym chrześcijanom widzenie, które go tylekroć nawiedziło. A
wszyscy chrześcijanie zakrzyknęli, aby sprowadził szewca. Więc
kazali mu przyjść. A gdy przyszedł, rzekli mu, że chcą, aby
modlił się do Pana Boga, iżby ten raczył poruszyć górę. Gdy
szewc usłyszał, co biskup i inni chrześcijanie mu powiadali,
odrzekł, że nie jest on tak dobrym człowiekiem, aby Pan Bóg dla
jego modlitw takie wielkie rzeczy zdziałał. Chrześcijanie błagali
go bardzo serdecznie, aby modlił się o to do Pana. I cóż wam
powiem? Tak go prosili, aż przyrzekł, że spełni ich wolę i
modlić się będzie do Stwórcy.
XXIX
Jak modlitwa chrześcijanina poruszyła
górę
Gdy dzień wyznaczony nadszedł,
chrześcijanie wstali wczas rano, i mężowie, i niewiasty, i wielcy,
i mali. Poszli do kościoła i śpiewali mszę świętą. Gdy
odprawili nabożeństwo do Boga, Pana naszego, |pokornie prosząc
Pana, aby ratował lud chrześcijański z rąk okrutnego kalifa|,
wszyscy razem udali się w drogę i |w wielkiej procesji| szli do
stóp owej góry, niosąc krzyż Zbawiciela na przedzie. I kiedy
wszyscy chrześcijanie, a było ich dobrych sto tysięcy, na ową
równinę przybyli, stanęli pod krzyżem Pana naszego. Kalif tam był
obecny i taki tłum Saracenów, że dziw brał. Przybyli oni
|uzbrojeni|, aby pozabijać chrześcijan, gdyż nikt nie wierzył,
aby |tak wielka i wysoka| góra się poruszyła. Zaś chrześcijanie,
i wielcy, i mali, byli w wielkiej trwodze i niepewności, ale mimo
wszystko ufali Stworzycielowi. I gdy ci wszyscy ludzie, i
chrześcijanie, i Saraceni, zebrali się na tej równinie, szewc
|odebrawszy błogosławieństwo biskupa| padł na kolana przed
krzyżem i podniósłszy ręce ku niebu, modlił się gorąco
Zbawicielowi, aby góra mogła się poruszyć i aby tylu chrześcijan,
ilu ich tam było, nie zginęło na mękach. Kiedy skończył
modlitwę, |wielkim głosem zawołał: „W Imię Ojca i Syna, i
Ducha Świętego rozkazuję tobie, góro, mocą Ducha Świętego rusz
się z miejsca!" I| nie minęła i chwila, a góra zaczęła się
sypać i ruszać |z zadziwiającym i strasznym trzęsieniem ziemi,
które przeraziło kalifa i wszystkich Saracenów. I wszyscy Saraceni
krzyczeć zaczęli: „Na Boga, zaprzestań modlitw!", gdyż jak
długo trwała modlitwa szewca, góra poruszała się, a gdy
zaprzestał, góra stanęła.| Gdy kalif i Saraceni to ujrzeli, padło
na nich wielkie zdumienie i wielu nawróciło się |wołając:
„Wielki jest Bóg chrześcijan."| Nawet sam kalif przyjął
chrześcijaństwo, ale w największej skrytości, |z obawy przed
Saracenami|, lecz gdy pomarł, znaleziono na szyi jego krzyż;
dlatego Saraceni nie chcieli go pochować w grobach innych kalifów,
lecz pogrzebali go na innym miejscu. Tak się stał ów cud*, jak
słyszeliście.
|I dla uczczenia tego szewczyka i łaski
wówczas otrzymanej, corocznie chrześcijanie, nestorianie i jakobici
obchodzą uroczyście rocznicę tego cudu, poszcząc ściśle w
wigilię tego dnia. I zaprawdę, choć Ormianie i nestorianie, i
jakobici różnią się bardzo pod wieloma względami w swej wierze,
pod tym jednym względem są zgodni.|
Marco Polo Opisanie świata
tłumaczenie: Anna-Ludwika Czerny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.