czwartek, 13 lutego 2014

Ludzie dowiedzieli się, gdzie jest jego pustelnia


Niestety, samotność mnicha w ostatnim roku jego życia zaczęła się rozpadać. Ludzie dowiedzieli się, gdzie jest pustelnia, i coraz częściej tę samotność naruszali. Zmienił zupełnie swój rozkład dnia. Nie chciał być turystyczną atrakcją. Oczywiście, byli lu­dzie, którzy mieli rzeczywisty powód zobaczenia się z nim. Lecz gdy nie było w planie żadnych odwiedzin, Merton rano pracował, a popołudnia spędzał w lesie. Wracał późnym wieczorem, drogą niewidoczną z pu­stelni. Rozglądał się, czy w pobliżu nie stoi samochód. Często dostrzegał intruza i czekał, aż rozczarowany odjedzie. To kłopotliwe położenie sprawiło, że zaczął myśleć o znalezieniu jakiegoś miejsca, gdzie mógłby żyć w niezakłóconej ciszy i odosobnieniu.

  To właśnie wtedy Merton dowiedział się od swego dawnego przyjaciela, ojca Jeana Leclercąa, uczone­go benedyktyna z Luksemburga, że jest zaproszony do uczestnictwa w spotkaniu azjatyckich opatów w Bangkoku, w Tajlandii. Był to oficjalny cel podró­ży. Lecz tak naprawdę chodziło o to, żeby Merton odwiedził duchowych przywódców w Indiach i na Wschodzie, biorąc także pod uwagę możliwość zna­lezienia miejsca, w którym opactwo Gethsemani mogłoby miałoby szansę założyć pustelnię, dokąd mnisi mogliby wyjeżdżać na część roku.

Za: John Howard Griffin, Za głosem ekstazy. Pustelnicze lata Tomasza Mertona, redakcja: Robert Bonazzi, tytuł oryginału: Follow the Ecstasy. The Hermitage of Thomas Merton, przekład: Maciej Bielawski, Wydawnictwo Homini S.C., Kraków 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.