sobota, 1 marca 2014

O wdzięczności


Uskarżasz się, żeś napotkał człowieka niewdzięcznego. Jeżeli ci się to zdarzyło teraz po raz pierwszy, podziękuj swojemu szczęśliwemu losowi lub swojej oględności. Zresztą oględność niczego tutaj dokazać nie może, chyba tylko uczyni ciebie nieżyczliwym. Bo jeśli zechcesz uniknąć powyższego niebezpieczeństwa, nie będziesz wcale wyświadczał dobrodziejstw. W ten sposób, aby darmo nie przepadały u innych, sprawisz, że przepadną u ciebie. Niechaj będą raczej nie odwdzięczone niż nie wyświadczone. Wszak trzeba siać i po marnym zbiorze. Wszystko, co przepadało na skutek ustawicznej niepłodności jałowego gruntu, wynagradzał często obfity plon jednego roku. Ceną tego, że znajdujesz kogoś wdzięcznego, jest doświadczenie niewdzięczności. Nikt nie ma w rozdzielaniu dobrodziejstw tak pewnej ręki, iżby się często nie mylił. Niechaj chybiają, byleby czasami trafiali. Po rozbiciu okrętu żeglarze znów próbują morza. Marnotrawca nie zmusi lichwiarza do porzucenia interesów. Życie szybko stanie się odrętwiałe z gnuśnej bezczynności, jeśli trzeba będzie porzucić wszystko, co zniechęca. Ciebie zaś ta właśnie okoliczność niech uczyni jeszcze życzliwszym. Bo jeśli wynik jakiegoś postępku nie jest pewny, należy podejmować próby często, by kiedyś wreszcie któraś się powiodła. Lecz o tym powiedzieliśmy dość dużo w dziele, które nosi tytuł O dobrodziejstwach.

(…)

W wyrażeniu zaś «okazać wdzięczność» czyli gratiam referre, słowo referre oznacza «dobrowolnie odnosić to, coś winien». Nie mówimy, że ktoś gratiam reddidit co znaczy «zwrócił wdzięczność», bo zwracają coś i ci, od których żąda się zwrotu, i ci, którzy czynią to niechętnie, gdziekolwiek i za pośrednictwem kogoś innego. Nie mówimy też, że ktoś reposuit beneficium aut solvit, czyli «oddał lub spłacił dobrodziejstwo», bo nie zadowala nas żaden wyraz, który oznacza wyrównanie długu. Odnosić, referre, jest to zanosić jakąś rzecz, rem ferre, do tego, od kogo ją otrzymałeś. Wyraz ten oznacza odniesienie czegoś z własnej chęci i woli.

Kto coś odniósł, sam siebie wezwał do tego. Mędrzec wszystko będzie rozważał sam ze sobą: ile dostał, od kogo, kiedy, gdzie, w jaki sposób. Zaprzeczamy więc, by ktokolwiek prócz mędrca umiał okazać wdzięczność należycie. Tak samo nikt nie potrafi należycie wyświadczyć dobrodziejstwa, jak tylko mędrzec, czyli ten, kto z dania czegoś cieszy się więcej niż drugi z otrzymania. Ktoś zaliczy to może do wypowiedzi, które wydają się wszystkim zaskakujące, a które Grecy zwą παράδοξα, czyli paradoksami, i powie: «Nikt więc krom mędrca nie potrafi okazać wdzięczności? Nikt inny zatem nie potrafi oddać swemu wierzycielowi długu ani też, kupując jakąś rzecz, uiścić należności swojemu sprzedawcy?» By nie wzbudziło to niechęci ku nam, wiedz, że podobnie mówi też Epikur. W każdym razie Metrodor utrzymuje, że tylko mędrzec umie się odwdzięczać. Następnie tenże sam pisarz dziwi się, gdy powiadamy: «Tylko mędrzec umie miłować. Tylko mędrzec potrafi być przyjacielem». Wszak odwdzięczanie się stanowi część składową i miłości, i przyjaźni, a co więcej, jest czymś pospolitszym i przytrafia się większej liczbie osób niż prawdziwa przyjaźń. Potem dziwi się on z kolei naszemu twierdzeniu, że można pokładać ufność jedynie w mędrcu; jak gdyby sam nie mówił podobnie. Czy wydaje ci się, że można zaufać takiemu, który nie umie się odwdzięczyć? Niechże tedy przestaną nas zniesławiać jako ustawicznie wysuwających nieprawdopodobne twierdzenia i niech wiedzą, że u mędrca znajdują się same cnoty, a u pospólstwa tylko pozory cnót oraz ich cienie. Nikt nie umie odwdzięczyć się, jeno mędrzec. Także i głupiec niechaj okazuje swą wdzięczność, jak potrafi i jak może, gdyż brakuje mu raczej umiejętności niż chęci: tej uczyć się nie potrzeba.

Mędrzec wszystko odpowiednio zestawi z sobą, bo przecież jedna i ta sama rzecz przez wybór czasu, miejsca i innych okoliczności może stać się większa lub mniejsza. Częstokroć napływające do domu bogactwo nie zdołało dokazać tego, co zdziałał dany w stosownej chwili tysiąc denarów. Wielka to bowiem różnica, czy obdarujesz kogoś, czy też pospieszysz mu z pomocą; czy twa szczodrość ocali go, czy też wzbogaci. Nieraz datek jest mały, ale skutek jego okazuje się wielki. A jaka, twym zdaniem, zachodzi różnica, czy ktoś to, co dał, wziął od siebie, bo mógł sobie na to pozwolić, czy też skorzystał z czyjejś łaskawości, aby móc dać? Lecz byśmy nie powracali już do rzeczy dostatecznie zbadanych, powiem krótko: przy takim porównaniu dobrodziejstwa i krzywdy człowiek szlachetny wyda wprawdzie wyrok jak najsłuszniejszy, lecz będzie więcej sprzyjał dobrodziejstwu i skłoni się bardziej na jego stronę. Największy jednak wpływ w tego rodzaju sprawach wywierają zazwyczaj względy na osobę: «Oddałeś mi przysługę na osobie niewolnika, a wyrządziłeś krzywdę na osobie ojca. Ocaliłeś mi syna, ale odebrałeś ojca». Z kolei prześledzi także i inne okoliczności, gdzie przeprowadzi wszelkie porównania, i jeśli różnice okażą się niewielkie, nie zwróci na nie uwagi. A choćby nawet były wielkie, to mimo wszystko je odpuści, jeżeli tylko będzie mógł tak postąpić bez sprzeniewierzenia się obowiązkowości i rzetelności, to jest jeśli cała krzywda przypadnie w udziale wyłącznie jemu. Rzecz główna polega tu na tym, że łatwo przyjmie zamianę i zgodzi się, aby go obciążono więcej. Niechętnie odpłaci się za dobrodziejstwo równoważąc je z wyrządzoną sobie krzywdą. Będzie się skłaniał i przechylał ku takiej stronie, by poczuwać się do długu wdzięczności, by pragnąć ją okazać. W błędzie bowiem jest ten, kto przyjmuje dobrodziejstwo z większą ochotą, niż wyświadcza. O ile bardziej cieszy się ten, kto spłaca pożyczkę, niż ten, kto ją zaciąga, o tyle bardziej zadowolony powinien być ten, kto uwalnia się od największego długu, jakim jest doznane dobrodziejstwo, niż ten, kto takim długiem się obciąża. Bo niewdzięcznicy mylą się również co do tego, że wierzycielowi prócz kapitału spłacają wprawdzie jeszcze coś osobno, korzystanie jednak z dobrodziejstw uważają za nieodpłatne. A przecież i one z upływem czasu wzrastają; trzeba tedy płacić tym więcej, im później się to czyni.

Niewdzięczny jest, kto odwzajemnia się za doznaną przysługę nie uiszczając odsetek. Gdy więc porównywa się przychody i rozchody, należy mieć na względzie także i tę okoliczność. Powinno się uczynić wszystko, by wdzięczność nasza była jak największa. Boć jest to nasze własne dobro, tak jak sprawiedliwość, która wedle rozpowszechnionych zapatrywań nie należy do nikogo innego: w znacznej części powraca do swojego sprawcy. Każdy, kto pomaga innemu, udziela tym samym pomocy sobie. Nie mówię przez to, że będzie chciał wesprzeć lub osłonić kogoś w tym celu, aby i jego wsparto lub broniono nawzajem; jako że dobry uczynek sam powraca niby obiegiem do tego, kto go dopełnił, podobnie jak skrupiają się na swych sprawcach także i złe uczynki, przy czym ludzie cierpiący krzywdy nie spotykają się z żadnym zgoła współczuciem, jeżeli postępowaniem swym okazali, iż wyrządzanie ich uznają za możliwe. Pragnę natomiast powiedzieć, że nagroda za wszelkie cnoty znajduje się w nich samych. Albowiem nie uprawia się ich dla zysku: zapłatą za prawy postępek jest to, że się go dopełniło. Jestem wdzięczny nie po to, by wcześniejszy mój przykład pobudził kogoś do tym chętniejszego oddawania mi przysług, lecz po to, by dokonać wielce przyjemnego i nader pięknego czynu. Jestem wdzięczny nie dlatego, że to przynosi korzyść, lecz dlatego, że daje mi zadowolenie. Abyś wiedział, iż tak jest istotnie, oświadczam ci: jeśli nie można będzie okazać wdzięczności inaczej niż przez wywołanie wrażenia niewdzięczności, jeśli nie będę w stanie odwzajemnić się za dobrodziejstwo innym sposobem, jak przez pozorne wyrządzenie krzywdy, najspokojniej pójdę za taką radą cnoty, choćby droga wiodła poprzez niesławę. Nikt, zdaniem moim, nie ceni cnoty wyżej, nikt nie poświęca się dla niej więcej niż ten, kto stracił opinię prawego męża, by nie stracić czystego sumienia.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.