piątek, 14 marca 2014

Korepetycje z nauki o cnocie


Ojciec John udzielał korepetycji z nauki o cnocie z wyraźnym zażenowaniem. Wyznałem mu jednak bez ogródek, że znaczenia tego pojęcia zapomniałem, tak jak pani z telewizji zapomniała, czym jest Dziesięć Przykazań.

- Cnota - rozpoczął mnich z wahaniem, jak gdyby musiał uczyć dorosłego człowieka posługiwania się nożem i widelcem - to pewnego rodzaju skłonność do czynienia nie tylko dobra, lecz także do robienia wszystkiego najlepiej, jak się tylko potrafi. Oczywiście czymś nieuniknionym jest, że człowiek nieustannie schodzi ze ścieżki cnoty, ale w ostatecznym rozrachunku to właśnie ona stanowi niezawodną siłę, umożliwiającą nam porządkowanie naszych uczynków i prowadzenie dobrego życia.

Mój rozmówca nie był do końca zadowolony ze swego wyjaśnienia. Niełatwo jest wygłaszać wykłady o rzeczach, do których dążyło się przez całe swoje życie, przeżywając wiele trudnych doświadczeń i porażek, ale których nie ujmowało się nigdy w teoretyczne formuły.

Cnota - kontynuował ojciec - nie jest zasadniczo związana z żadną religią. Na przykład Konfucjusz uważał za najważniejsze cnoty takie, jak wierność, pietyzm, szacunek dla przeszłości, rycerskość i obyczajność. W chrześcijaństwie najwyższe miejsce w hierarchii przyznano tak zwanym cnotom kardynalnym, takim jak roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie. Mają one swe korzenie w Biblii. „Jeśli kto miłuje sprawiedliwość - naucza Księga Mądrości - jej to dziełem są cnoty: uczy bowiem umiarkowania i roztropności, sprawiedliwości i męstwa".


Peter Seewald, Szkoła mnichów. Inspiracje dla naszego życia, przekład; Kamil Markiewicz, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.