Pokochanie innej osoby dowodzi zmęczenia samotnością: jest więc tchórzostwem i zdradą wobec samego siebie (jest rzeczą najwyższej wagi, abyśmy nikogo nie kochali). Fernando Pessoa
sobota, 22 marca 2014
Czym jest „polityczna poprawność”?
Większość Amerykanów lata 1950 wspomina jako dobre. Czuliśmy się tak bezpiecznie w naszych domach, że tylko nieliczni zamykali drzwi na klucz. Szkoły były wspaniałe, borykały się z problemami takimi, jak rozmowy uczniów podczas lekcji i bieganie po korytarzach. Większość mężczyzn traktowała kobiety jak damy, a większość kobiet poświęcała czas domowi, wychowywaniu dzieci i pracy wolontariackiej dla dobra społeczności. Dzieci dorastały w rodzinach z obu rodzicami, matka była zawsze w domu kiedy dzieci wracały ze szkoły. Rozrywka była wspólna dla całej rodziny.
Co się stało?
Gdyby Amerykanin z lat 1950 zobaczył Amerykę lat 2000, nie poznałby, że to ten sam kraj. Poczułby się zagrożony; mógłby zostać napadnięty, porwany, albo nawet gorzej, nie nauczyłby się żyć w stałym strachu. Nie wiedziałby o tym, że nie powinien chodzić do pewnych części miasta, że nie tylko powinien zamykać auto wyposażone w system alarmowy, ale i nie odważyłby się położyć spać bez zamknięcia okien i zakneblowania drzwi – i włączenia elektronicznego alarmu.
Gdyby przyprowadził ze sobą rodzinę, on i jego żona prawdopodobnie beztrosko wysłali by dzieci do najbliższej szkoły. Kiedy dzieci po południu wróciłyby do domu, i powiedziały, że musiały poddać się badaniu wykrywaczem metalu przed wejściem do budynku szkoły, że jakieś dziecko dało im jakiś śmieszny biały proszek – i dowiedziały się, że homoseksualizm jest czymś normalnym i dobrym, dla rodziców byłoby to niezrozumiałe.
W biurze on mógłby zapalić papierosa, nazwać koleżankę „małą damą”, powiedzieć, że dobrze się czuje widząc na ważnych stanowiskach Czarnych. Teraz za każdą z tych uwag dostałby reprymendę, a za wszystkie trzy mógłby zostać zwolniony z pracy.
Kiedy ona udała by się na zakupy i weszła do sklepu, miała by na sobie ładny kostium, kapelusz i być może rękawiczki. Nie mogła by zrozumieć, dlaczego ludzie jej się przyglądali i z niej drwili.
A kiedy po rodzinnej kolacji włączyli TV, nie mogli pojąć w jaki sposób pornografia dostała się do TV z jakiegoś obskurnego, zasłoniętego napisem „tylko dla dorosłych” kiosku.
Nasza rodzina z lat 1950, gdyby mogła, powróciłaby szybko do tamtych czasów, mając horrory do opowiadania. Ich opowieść byłaby o narodzie, który zepsuł się i zdegenerował w zawrotnym tempie, zmieniając się w czasie krótszym, niż połowa wieku, z najwspanialszego kraju na świecie na kraj Trzeciego Świata, opanowany przez przestępczość, hałas, narkotyki i brud. W porównaniu z tym upadek Rzymu miał więcej wdzięku.
Dlaczego tak się stało?
W ciągu ostatnich 40 lat, Ameryka została podbita przez tę sama siłę, która wcześniej przejęła Rosję, Chiny, Niemcy i Italię. Ta siła to ideologia. Tutaj, podobnie jak w innych miejscach, ideologia wyrządziła ogromne szkody w dziedzinie tradycyjnej kultury, którą zdominowała, rozbijając ją, a nawet usuwając z niej większość elementów. W jej miejsce przyszły strach i ruina. Rosja będzie potrzebować jednego pokolenia lub więcej, żeby wyleczyć się z komunizmu, jeśli w ogóle zdoła to zrobić.
Ideologia, która przejęła Amerykę, powszechnie znana jest pod nazwą „poprawności politycznej”. Niektórzy patrzą na nią, jak na żart. Ale tak nie jest. To jest śmiertelnie poważne. Chce praktycznie zmienić wszystkie zasady, formalne i nieformalne, rządzące relacjami między ludźmi i instytucjami. Chce zmienić zachowanie, sposób myślenia, a nawet używane przez nas słownictwo. W dużym stopniu już to osiągnęła. Ktokolwiek czy cokolwiek kontroluje język, kontroluje również sposób myślenia. Kto odważy się teraz mówić o „damach”?
Co to jest „poprawność polityczna”? Poprawność polityczna faktycznie jest kulturowym marksizmem – marksizmem przełożonym z ekonomii na terminy kulturowe. Próba przełożenia marksizmu z ekonomii na kulturę nie rozpoczęła się buntami studentów w latach 1960. Pochodzi co najmniej z lat 1920 i prac włoskiego komunisty Antonio Gramsciego. W 1923 roku, w Niemczech, grupa marksistów założyła instytut poświęcony przeprowadzeniu transformacji, Instytut Badań Społecznych (później znany pn. Szkoła Frankfurcka). Jeden z jego założycieli, George Lukacs, ujawnił jego cel odpowiadając na pytanie: „Co nas ochroni przed zachodnią cywilizacją?” Szkoła Frankfurcka zdobyła ogromny wpływ na amerykańskich uczelniach, kiedy liczni z jej świateł przewodnich uciekli do Ameryki w latach 1930 przed niemieckim Narodowym Socjalizmem.
Szkoła Frankfurcka wymieszała Marksa z Freudem, a późniejsze wpływy (faszystowskie jak również marksistowskie) wzbogaciły lingwistykę, tworząc „teorię krytyczną” i „dekonstrukcję”. Te z kolei wpłynęły na teorię edukacji i poprzez instytucje szkolnictwa dały początek temu, co teraz nazywamy „poprawnością polityczną”. Pochodzenie jej jest jasne: jej rodowód prowadzi prosto do Karola Marksa.
Widoczne są podobieństwa między starym, gospodarczym i kulturowym marksizmem. Marksizm kulturowy, czy PP, z klasycznym marksizmem ma wspólną wizję „społeczeństwa bezklasowego”, czyli społeczeństwa nie tylko równych, jednakowych szans, ale i jednakowych warunków. Ponieważ ta wizja pozostaje w sprzeczności z ludzką naturą – gdyż ludzie różnią się między sobą, nie mają jednakowych osiągnięć, bez względu na punkt wyjściowy – społeczeństwo nie zgodzi się na to, chyba że zostanie do tego zmuszone. Tak więc oba warianty marksizmu są wymuszane. Jest to pierwsze, główne podobieństwo między marksizmem klasycznym i kulturowym: oba są ideologiami totalitarnymi. Totalitarny charakter PP można zauważyć na kampusach uniwersyteckich, gdzie PP eliminuje swobodę wypowiedzi, prasy, a nawet sposobu myślenia.
Drugie podobieństwo polega na tym, że zarówno klasyczny, jak i kulturowy marksizm, mają jedną interpretację historii. Klasyczny marksizm twierdzi, że całą historię określała własność środków produkcji. Kulturowy marksizm mówi, że historię całkowicie wyjaśnia która grupa, określona przez płeć, rasę oraz seksualną normalność czy nienormalność, ma władzę nad innymi grupami.
Trzecie podobieństwo – oba warianty marksizmu uznają pewne grupy za porządne, a inne za złe a priori, czyli bez względu na faktyczne zachowanie jednostek. Klasyczny marksizm nazywa robotników i chłopów porządnymi, a burżuazję (klasę średnią) i innych właścicieli kapitału – złymi. Kulturowy marksizm uważa czarnych, Latynosów, feministki, homoseksualistów i pewne inne grupy mniejszościowe za porządnych, a białych za złych. (Marksizm kulturowy nie uznaje istnienia nie-feministek, a czarnych, którzy odrzucają PP, uważa za białych).
Czwarte podobieństwo polega na posiadaniu, chodzi tu o wywłaszczenie. Marksiści ekonomiczni, kiedy tylko zdobywali władzę, wywłaszczali burżuazję z majątków i przekazywali je państwu, jako „reprezentanta” robotników i chłopów. Kiedy władze zdobywają marksiści kulturowi (łącznie z naszym rządem), nakładają kary na białych i innych, którzy nie zgadzają się z nimi, a dają przywileje faworyzowanym grupom. Przykładem są tu działania pozytywne / potwierdzające.
Wreszcie, obie wersje marksistów stosują metodę analizy, mającą wykazać poprawność ich ideologii w każdej sytuacji. Dla klasycznych marksistów są to analizy ekonomiczne. Dla kulturowych jest to analiza językowa, czyli dekonstrukcja. Dekonstrukcja „dowodzi”, że każdy „tekst”, przeszły lub obecny, przedstawia ucisk Murzynów, kobiet, homoseksualistów itp., przez doszukiwanie się ukrytego znaczenia wyrazów w tekście (niezależnie od ich rzeczywistego znaczenia). Obie metody są, oczywiście, fałszywymi analizami, które tak przekręcają dowody, by odpowiadały z góry przesądzonym wnioskom ale nadają ideologii aurę „naukowości”.
Te podobieństwa nie są ani niezwykłe, ani przypadkowe. One istnieją, ponieważ PP wywodzi się bezpośrednio z klasycznego marksizmu i jest w rzeczywistości odmianą marksizmu. Przez większość historii marksizmu, kulturowi marksiści byli „wskazywani” w ruchu przez klasycznych, ekonomicznych marksistów. Obecnie, kiedy ekonomiczny marksizm umarł, zastąpił go marksizm kulturowy. Zmieniło się medium, ale wiadomość jest taka sama: społeczeństwo radykalnego egalitaryzmu wymuszane przez potęgę państwa.
PP teraz unosi się nad amerykańskim społeczeństwem jak chmura. Przejęła obie partie polityczne – ostatnie konwencje Republikanów były wyreżyserowane zgodnie z jej nakazami, podczas gdy konserwatystom kulturowym pokazano drzwi – i jest wymuszana licznymi ustawami i regulacjami rządowymi. Kontroluje ona najpotężniejszy element w naszej kulturze, przemysł rozrywkowy. Dominuje szkolnictwo publiczne jak i wyższe: wiele kampusów to jak mała, pokryta bluszczem Korea Północna. Zdobyła nawet wyższe duchowieństwo w wielu kościołach chrześcijańskich. Każdy należący do establiszmentu, kto odbiega od jej dyktatu, szybko przestaje być jego członkiem.
Musimy postawić jeszcze jedno pytanie, najważniejsze: jak Amerykanie mogą walczyć z PP i ponownie wydrzeć swoje społeczeństwo kulturowym marksistom?
Nie wystarcza tyko krytyka PP. Ona toleruje pewną ilość krytyki, nawet delikatnego szyderstwa. Nie robi tego dla prawdziwej tolerancji innych poglądów, lecz po to, by rozbroić swoich przeciwników, pozwolić na to, żeby wydawała się mniej groźna niż jest. Kulturowi marksiści nie mają całkowitej władzy, i są zbyt mądrzy na to, by wydawać się totalitarnymi, do czasu, kiedy będą mieć zagwarantowane zwycięstwo.
Ci którzy chcą pokonać marksizm kulturowy, muszą go ignorować. Muszą używać słów jakich zabrania i odmawiać używania tych, które nakazuje; pamiętajmy, płeć brzmi lepiej niż rodzaj. Muszą wykrzykiwać z dachów rzeczywistość, którą PP stara się tłumić – taką, jak fakt, że brutalnych przestępstw w nieproporcjonalnej liczbie dokonują czarni, oraz, że większość przypadków AIDS jest dobrowolna, tj. nabyta poprzez niemoralne zachowania seksualne. Muszą odmawiać wysyłania swoich dzieci do szkół publicznych.
Przede wszystkim, ci którzy chcą przeciwstawić się PP, muszą zachowywać się zgodnie ze starymi zasadami naszej kultury, a nie nowymi zasadami określanymi przez kulturowych marksistów. Panie powinny być żonami i organizatorami domów, a nie policjantami czy żołnierzami, a mężczyźni powinni otwierać drzwi kobietom. Dzieci nie powinny rodzić się poza małżeństwem. Powinno się wystrzegać otwartego homoseksualizmu. Jurorzy nie powinni uznawać rasy jako pretekstu do morderstwa.
Opór się rozprzestrzenia. Kiedy inni Amerykanie zobaczą jedną osobę sprzeciwiającą się PP, która przeżyje, to i wy jeszcze możecie, na razie – to ich zachęci. Skuszą się na sprzeciw i również to będą robić. Rozgłos jednego aktu nieposłuszeństwa, jednego przypadku podejścia do glinianego idola i oderwania mu nosa, może nabrać szerokiego zasięgu. Nie ma nic, czego PP boi się bardziej, niż otwartego buntu – i nie bez powodu: to jest ich najczulszy punkt. To powinno doprowadzić kulturowych konserwatystów do oporu wobec kulturowego marksizmu na każdym kroku.
Chociaż robi się późno, wynik bitwy nie jest przesądzony. Bardzo niewielu Amerykanów zdaje sobie sprawę z tego, że polityczna poprawność jest w istocie marksizmem w przebraniu. Wraz ze wzrastającym zrozumieniem, wzrasta opór. Obecnie PP funkcjonuje dlatego, że jest w przebraniu. Poprzez nieposłuszeństwo i poprzez edukację z naszej strony (co powinno być częścią każdego aktu oporu), możemy zedrzeć z niej kamuflaż i ujawnić marksizm pod przykrywką „wrażliwości”, „tolerancji” i „multi-kulti”.
What is „Political Correctness”?
William S. Lind, tłumaczenie Ola Gordon
http://www.gnosticliberationfront.com/what_is_political_correctness.htm
Za: Gajowy Marucha →
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.