sobota, 8 marca 2014

Amerykański rząd od samego początku nie zamierza dokonać spłaty długów


Ludzie ostatecznie zrozumieli, że dolar to jedynie zielony, pokryty znakami i wzorkami kawałek papieru. Jednocześnie główni światowi posiadacze rezerw dolarowych gwałtownie ruszyli w kierunku nieruchomości, ropy naftowej, złota, srebra, podstawowych artykułów konsumpcyjnych i innych rzeczy niepodlegających możliwości przekształcenia przez Rezerwę Federalną. Jeden z francuskich inwestorów twierdził: „Nowojorczycy są zdolni do emisji dolarowych banknotów, lecz wyłącznie Bóg może doprowadzić do emisji złota czy ropy naftowej”. Konsekwencją tych wydarzeń był wzrost ceny ropy naftowej 7 22 do 60 dolarów za baryłkę. Złoto, srebro, platyna, miedź, ołów, fasola, ziarna kawy, cukier, kakao itd. w porównaniu z poziomem z 2002 roku odnotowały wzrost ceny o 120-300 procent. Kiedy ekonomiści uroczyście przysięgali, że stopa inflacji waha się jedynie od jednego do dwóch procent, nietrudno było nie pomyśleć o słynnym stwierdzeniu Marka Twaina: na świecie są tylko trzy rodzaje kłamstwa - kłamstwa, obrzydliwe kłamstwa i dane statystyczne.

Niepokojem napawa fakt, że łączna suma amerykańskiego długu osiągnęła 44 biliony dolarów. Na ów dług składają się obligacje skarbowe rządu federalnego, rządów stanowych i lokalnych, długi międzynarodowe oraz długi osób prywatnych. Gdyby rozdzielić ten dług równo pośród Amerykanów, jego suma per capita wyniosłaby ponad 150 tysięcy dolarów, a poziom zadłużenia czteroosobowej rodziny wyniósłby jakieś 600 tysięcy dolarów*. Wśród długów osób prywatnych najbardziej rzucają się w oczy gigantyczne długi pochodzące z pożyczek hipotecznych na zakup domów oraz długi wynikające z zaległych płatności kartami kredytowymi. Gdyby dokonać szacunku odsetek na podstawie konserwatywnej stopy pięciu procent, 44 biliony dolarów długu pociągają za sobą konieczność corocznej spłaty 2,2 biliona dolarów z tytułu odsetek. Liczba ta odpowiada rocznemu przychodowi skarbowemu rządu federalnego. W ramach łącznej sumy długów blisko 70 procent z nich zostało „wytworzonych” po roku 1990. Obecnie USA nie posiadają zdolności do emisji wysoko oprocentowanych obligacji, jak na początku lat osiemdziesiątych, gdy ich celem było między innymi schwytanie w pułapkę państw Trzeciego Świata, albowiem sama Ameryka znajduje się w stanie potężnego obciążenia, w którym każda polityka wysokich odsetek oznacza po prostu gospodarcze samobójstwo.

„Monetaryzacja” długu, uzupełniona o potężny wzmacniacz, którym jest system częściowych rezerw, powoduje nałożenie wielkiego debetu na przyszły majątek Amerykanów. Do roku 2006 łączna suma osobistego podatku dochodowego, którą zobowiązani są zapłacić Amerykanie, jest zatrzymywana w Departamencie Skarbu tylko na chwilę, by zaraz potem zostać przelana do systemu bankowego w celu spłacenia odsetek dolara dłużnego. Ani jeden dolar z łącznej sumy wpłaconych przez podatników pieniędzy z tytułu podatku dochodowego nie jest wykorzystywany przez rząd federalny. Dla przykładu, koszty edukacji pokrywane są z wpływów uzyskiwanych z podatku od własności. W całej Ameryce budowa nowych odcinków autostrad oraz remonty i przeglądy istniejących dróg pokrywane są z wpływów uzyskiwanych z podatku od paliw. Koszty operacji wojennych poza granicami kraju dokładnie równają się podatkom wpłacanym przez amerykańskie korporacje. Innymi słowy, można powiedzieć, że 300 milionów Amerykanów jest zmuszonych rokrocznie do płacenia „pośredniego podatku” bankierom. Oszczędności Amerykanów, niczym „ukryta zbiórka podatków”, są zeskrobywane warstwa po warstwie przez bankierów stosujących długookresową inflację.

Bez względu na to, czy amerykańscy dłużnicy znajdą sposób na spłacenie tych obciążanych narastającym procentem składowym wierzytelności, problemem jest fakt, iż amerykański rząd od samego początku nie zamierza dokonać spłaty długów. Rząd USA jedynie dokonuje nieustannej, wiecznej emisji nowych papierów wartościowych, tak by zastąpić nimi dotychczasowe oraz spłacić wynikłe z nich nagromadzone odsetki. Ten cykl stale się powtarza. Bank Rezerwy Federalnej z Filadelfii wprost zauważa, że „z dnia na dzień coraz więcej ekspertów przyznaje, że dług krajowy jest niesłychanie użyteczny, jest nawet korzystny dla gospodarki. Sądzą oni, że wcale nie ma potrzeby jego zmniejszania”.

Wygląda to tak, jak gdyby jakiś człowiek był w stanie dzięki nieustannym, coraz większym pożyczkom prowadzić luksusowe życie, nigdy nie będąc zmuszanym do zwrotu wszystkich pożyczonych pieniędzy.

Idealna sytuacja, która jednak nie może zostać nigdzie urzeczywistniona. Takie „gospodarcze perpetum mobile” jest obecnie praktykowany w USA. Idee ekspertów ekonomicznych, mówiące o tym, żeby cieszyć się z możliwości oferowanych przez „piękne życie” dzięki nieustannemu zwiększaniu zadłużenia, niczym nie różnią się od twierdzeń, że dany kraj może wzbogacić się przez dodruk banknotów. Wspomniani eksperci jednocześnie krytykują nadmiar rezerw w Azji i innych krajach, który ich zdaniem jest podstawową przyczyną utraty równowagi przez globalną strukturę gospodarczą. Te tanie, a sprzedawane jako mądrości teorie, wystarczająco pokazują, że moralność badaczy stoczyła się do zatrważająco niskiego poziomu. Kraje azjatyckie za bardzo oszczędzają? Gdzie są te nadmierne oszczędności? Te ciężko wypracowane przez dziesiątki lat oszczędności są obecnie nieustannie, poprzez zakup amerykańskich obligacji skarbowych, wsysane przez USA do bezprecedensowego w historii ludzkości „gospodarcze perpetum mobile”, biorąc udział w „wielkim eksperymencie”.

Nastawienie krajów azjatyckich na eksport i popyt ich gospodarek na amerykańskie obligacje skarbowe przypomina uzależnienie od narkotyków, które dostając się do ludzkiej krwi natychmiast rozprzestrzeniają się w obrębie całego organizmu. Stany Zjednoczone z radością biorą do ręki te, w rzeczywistości nigdy niespłacałne, obligacje skarbowe, by wystawić narodom Azji białe weksle I Own You (Posiadam cię). Jednakże kraje Azji będą w końcu musiały sobie uświadomić, że narażanie się na groźbę nagłej i nieodwracalnej dewaluacji aktywów dolarowych po to tylko, aby uzyskać pięcioprocentowe zwroty z amerykańskich obligacji skarbowych, jest bez wątpienia mało rozsądną
inwestycją.

Były amerykański sekretarz skarbu Lawrence Summers twierdził, że jeśli Chiny wstrzymają przeciętny, tygodniowy zakup wartych kilkaset milionów dolarów amerykańskich obligacji skarbowych, to amerykańska gospodarka znajdzie się w trudnej sytuacji. Jednak z uwagi na to, że w takim wypadku również chińska gospodarka uzależniona od eksportu do USA znalazłaby się w tarapatach, obie strony zdają się trwać w stanie „równowagi finansowego strachu”.

* W 2010 roku całkowity dług USA przekroczył 54 biliony dolarów, per capita wyniósł ponad 174 tysiące dolarów, a na
czteroosobową rodzinę - ponad 666 tysięcy dolarów (za www.usdebtclock.org) (przyp. tłum.)

Song Hongbing
Wojna o pieniądz
Prawdziwe źródła kryzysów finansowych
Przekład: Tytus Sierakowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.