poniedziałek, 18 listopada 2013

Mistrz Eckhart: Kazanie 17

Qui odit animam suam in hoc mundo, etc. (Joh. 12,25)
Przytoczyłem po łacinie słowa Pana wyjęte z Ewangelii: „Kto nienawidzi swej duszy na tym świecie, zachowa ją na życie wieczne" (J 12,25).
Zastanówcie się, co Pan ma na myśli, gdy mówi, że należy nienawidzić swej duszy. Kto ją kocha w tym śmiertelnym ciele i taką, jaka jest na tym świecie, straci ją dla życia wiecznego. Kto natomiast nienawidzi jej jako śmiertelnej i istniejącej na tym świecie, zachowa ją na życie wieczne.

„Dusza" mówi On z dwóch powodów. Pewien mistrz mówi: to słowo nie oznacza głębi i nie wyraża natury duszy. Dlatego inny mistrz powiada: kto pisze o rzeczach zmiennych, nie do­tyka ani natury duszy, ani jej głębi. Kto chce ją wyrazić w jej prostocie, czystości i nagości - taką, jaka jest w samej so­bie -- nie potrafi znaleźć dla niej żadnej nazwy. Nazywa się ją „duszą". Podobnie gdy nazywamy kogoś „cieślą", nie mó­wimy o nim jako o człowieku lub Henryku, nie wyrażamy też prawdziwie jego istoty, lecz określamy go na podstawie jego działania. To samo chce tu powiedzieć Pan: kto kocha duszę w czystości, która stanowi jej prostą naturę, nienawidzi jej i jest jej wrogiem w obecnej ziemskiej szacie. Rodzi się w nim nienawiść, smutek i przygnębienie, gdy widzi jak duszy daleko do czystego światła, jakim jest sama w sobie.

Mistrzowie nasi mówią: ze względu na właściwą sobie siłę, żar i blask, dusza nazywana bywa „ogniem". Inni powiadają, że jest ona „iskierką niebiańskiej natury", „światłem", „du­chem", a jeszcze inni, że jest „liczbą". Liczbie nic nie dorów­nuje czystością i jasnością. Dlatego nazwę tę, wyrażającą czy­stość i jasność, dali duszy. Liczbę odnosimy do aniołów (mówi się o jednym aniele, o dwóch aniołach...), znajdujemy ją również w świetle. Dlatego też tę właśnie nazwę, najdoskona­lej wyrażającą czystość i jasność, dajemy duszy. A jednak i wtedy nie dotykamy samej jej głębi. Bóg, który jest bez­imienny - nie ma On żadnego imienia - jest niewyrażalny, a tak samo jak On, niewyrażalna jest w swej głębi dusza.

Istnieje drugi jeszcze powód nienawidzenia duszy, o którym On mówi. Nazwa „dusza" oznacza ją jako zamkniętą w wię­zieniu ciała. Dlatego uważa On, że dusza wraz z całym swym bytem, który może jeszcze uczynić przedmiotem myślenia, cią­gle pozostaje w więzieniu. Gdzie kieruję jeszcze wzrok na rze­czy niskie i z pomocą zmysłów wprowadza coś z nich do swego wnętrza, tam od razu staje się ciasna, słowa bowiem nie mogą dać nazwy żadnej naturze, która jest nad nimi.

Trzy są powody, dla których dusza powinna nienawidzić sie­bie samej. Po pierwsze, powinieniem jej nienawidzić, dlatego że jest moja, w jakim bowiem stopniu jest moja, w takim sa­mym nie należy do Boga. Po drugie, ponieważ moja dusza nie jest całkowicie w Bogu utwierdzona, nie mieszka w Nim w pe­łni i nie jest na Jego wzór ukształtowana. Augustyn mówi: kto chce, by Bóg był jego własnością, sam musi najpierw stać się Jego własnością; innej drogi nie ma. Trzeci powód: źle jest, gdy dusza rozkoszuje się sama sobą jako duszą oraz Bogiem wraz z sobą. Rozkoszą jej powinien być Bóg sam w sobie, gdyż przewyższa. On ją nieskończenie. Oto dlaczego Chrystus powiedział: „Kto kocha swą duszę, straci ją" (J 12,25).

Dusza powinna nienawidzić w sobie wszystkiego, co w niej należy do świata albo ku niemu spogląda, tego, czego w niej świat dotyka i co kieruje spojrzenie na zewnątrz. Pewien mistrz mówi, że dusza w tym, co w niej najczystsze i naj­jaśniejsze, jest ponad światem. Do niego nie przyciąga jej nic poza miłością. Czasem kocha miłością naturalną ciało, czasem zwraca się miłością dobrowolną ku stworzeniom. ,Pewien mistrz mówi: dusza równie mało ma w swej naturze wspólnego z wszystkim, co jest na tym świecie, co oko ze śpiewem czy ucho z barwą. Dlatego nasi znawcy przyrody powiadają, że bardziej ciało jest w duszy niż dusza w ciele. Podobnie jak bardziej beczka ma w sobie wino niż ono beczkę, tak i dusza ma w sobie ciało bardziej niż ciało duszę. Jo co dusza miłuje na tym świecie, nie należy do jej natury.

Pewien mistrz mówi: natura duszy i jej naturalna doskona­łość polegają na tym, że dusza staje się w sobie światem umy­słowym, tam gdzie Bóg ukształtował w niej pierwowzory wszystkich rzeczy. Kto zatem mówi, że dotarł do swojej natu­ry, musi w sobie znaleźć wszystkie rzeczy ukształtowane w nim w takiej samej czystości, w jakiej są one w Bogu; nie tak jak istnieją w swojej naturze, lecz jak są w Nim. Głębi duszy oraz jej natury nie dotyka duch ani żaden anioł. Tam dociera ona do Pierwszego, do tego Początku, gdzie Boża Dobroć prze­lewa się na wszystkie stworzenia. Tam ujmuje wszystkie rzeczy w Bogu - nie w ich czystości naturalnej, lecz w tej czystej prostocie, w jakiej znajdują się w Nim.
Cały ten świat Bóg uczynił jakby z węgla. Obraz wykonany w złocie jest trwalszy niż z węgla. Tak samo też wszystkie rze­czy są czystsze i szlachetniejsze w duszy, niż gdy są na tym świecie. Otóż materiał, z którego Bóg uczynił wszystkie rzeczy, pośledniejszy jest niż węgiel w porównaniu ze złotem. Kto zamierza ulepić garnek, bierze nieco gliny — to materiał, który obrabia. Następnie nadaje mu formę, która się znajduje w nim samym; w nim jest ona doskonalsza niż ten materiał. Chcę przez to powiedzieć, że rzeczy są nieporównanie szla­chetniejsze w świecie umysłu, jaki stanowi dusza, niż na tym świecie. Obrazy wszystkich rzeczy są w duszy tak proste jak obraz wykuty i odlany w złocie. Pewien mistrz mówi: dusza może pomieścić w sobie obrazy wszystkich rzeczy, inny powia­da: dusza nigdy nie osiągnie swej czystej, natury, dopóki wszy­stkie rzeczy nie ukształtują się w niej w niepojętym świecie umysłu, do którego nie dociera myśl. Grzegorz powiada: to co mówimy o rzeczach Bożych, musimy sylabizować, trzeba je bowiem wyrazić w słowach.

Jedno jeszcze słowo na temat duszy i "na tym zakończę. „Córki Jerozolimskie, nie zważajcie na to, że jestem śniada. Opaliło mnie słońce, a dzieci mojej matki walczyły przeciwko mnie" (Pnp 1,4-5). Chodzi tu o dzieci tego świata; dusza mówi do nich: śniada i smagła jestem, dlatego że oświeca mnie i dotyka słońce, to jest rozkosze tego świata. Smagły nie jest ,pełnym kolorem, ma w sobie coś jasnego, ale również i ciemnego. To co dusza pomyśli lub czego dokona swoimi własnymi władzami, żeby było nie wiem jak jasne, zawsze bę­dzie miało w sobie jakąś domieszkę. Dlatego mówi ona: „Dzieci mojej matki walczyły przeciwko mnie". Dziećmi nazy­wamy niższe władze duszy. Wszystkie one walczą z nią i ją atakują. Ojciec niebieski jest naszym Ojcem, chrześcijaństwo zaś matką. Choćby ono było nie wiem jak piękne i przyozdo­bione oraz mnożyło pożyteczne dzieła, wszystko to będzie jeszcze niedoskonałe. Dlatego mówi on: „Wyjdź, najpiękniej­sza z kobiet, i pójdź!" (Pnp 1,7; 2,10). Świat, ponieważ słaby, podobny jest do kobiety. Ale dlaczego mówi: „najpiękniejsza z kobiet"? Aniołowie są przecież piękniejsi, wznoszą się wysoko ponad duszę. Dlatego mówi on: „najpiękniejsza" w swym naturalnym świetle. „Wyjdź i pójdź!" Wyjdź z tego świata i oddal się od wszystkiego, do czego twoja dusza jest przywiązana. Jeśli coś w niej czegoś jeszcze dotyka, powinna tego nienawidzić.

Proście naszego umiłowanego Pana, abyśmy nienawidzili na­szej duszy w tej jej szacie, w której jest ona naszą duszą, i mogli ją przez to zachować na życie wieczne.

Niech nam w tym Bóg dopomoże. Amen.

Źródło: Adoratio.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.