Na obrazie Boscha Antoni, który znajduje się w ekstazie, widzi demony powietrza. Mimo że opanował pożądliwość cielesną, nadal narażony jest na kuszenie. Co prawda świnia, symbol nieokiełznanego seksu i grzesznej namiętności, została już zakolczykowana dyndającym w jej uchu dzwoneczkiem św. Antoniego, ale Wielki Eremita nadal atakowany jest przez demony, które wystąpiły tym razem w postaciach nad wyraz fantastycznych. Dwunożna wieża z dziobatym łbem czapli i z ludzkimi rękoma atakuje tedy ową świnię, czyli zdawałoby się opanowany już seks. Z drugiej strony skrada się ku Antoniemu dziwaczny fantom, ni to chomik, ni to gad, ni to mieniący się kolorami kameleon, który ma łeb salamandry, przybrany w modny czepek podwiązany woalem. Bezwstydny uśmiech, zachęcające spojrzenie i zaogniony tyłeczek dopełniają wizerunku tej demonicznej kobiecości. Demony nie zamierzają bowiem zostawić w spokoju namiętności erotycznych starca. Opodal dwa potworki przechylają ogromny dzban, aby pustelnik przypomniał sobie o rozkoszach wina. Z wód świata wyłania się szturmak z nożem, a raczej z tasakiem w dłoni. Na zwalone ponad granicznym strumieniem drzewo przekształcone w kładkę wkracza w pośpiechu cały oddział uzbrojonych w lance demonów.
I w końcu -
czytamy u Fraengera - okiem wewnętrznym
św. Antoni widzi wyłaniające się z wód świata swoje drugie
,,ja", swego wewnętrznego
„ciemnego
brata", swą
ukrytą i nie
rozpoznaną przez świadomość naturę. Spod mnisiego kaptura
wytrzeszczone oczy wlepiają
się w siedzącego na brzegu świętego anachoretę, sparaliżowanego przez
ekstatyczne otępienie.
Kiedy więc w
ekstazie Antoni „wyszedł z siebie", w
wodach świata
zobaczył nagle
zagnieżdżonego na samym dnie nieświadomości demona, który okazał się jego sobowtórem.
Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.