Romantycy
nie dowierzali światu i nie bardzo go lubili. Niekiedy odnosi się
wrażenie, że mieli do Stwórcy pretensje, nie tyle może o
historyczny kształt „postaci świata", ile o to, że byt w
ogóle zaistniał. Dlatego sprawiedliwie jest mówić o ich
gnostyckich sympatiach.
W
antologijnym wierszu The Bridge of Sighs Thomasa Hooda
pretensja ta została zapisana w sposób następujący:
Anywhere,
anywhere
Out
of the world!
Edgar Allan Poe docenił natychmiast zwięzłość i celność tego
oświadczenia i zacytował je w swoim programowym eseju Poetic
Principle. Charles Baudelaire, który był zafascynowany Poem i —
nawiasem mówiąc — przetłumaczył ten szkic, wykorzystał tę
cytatę jako tytuł jednego ze swych poematów prozą z cyklu Paryski
spleen. Ale w samym zakończeniu tego utworu pojawiła się już
jej parafraza: ,,N'importe ou! pourvu que ce soit hors de ce
monde", co w polskim przekładzie Joanny Guze brzmi:
„Gdziekolwiek, byle z dala od tego świata".
Rzecz zrozumiała, że w III wieku frazę taką mógłby wypowiedzieć
każdy Kopt, każdy Syryjczyk, każdy Grek, każdy Rzymianin, który
wybierał się do monasterów i pustelni. Gdyby istniał sztandar
anachoretów, można by ją na nim umieścić jako zawołanie. To
pokrewieństwo duchowe jest zresztą w pełni zrozumiałe.
XIX-wieczny eskapizm był świecką formą anachorezy, a pustelnik -
ulubionym bohaterem romantyków.
Ryszard
Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.