środa, 20 listopada 2013

Gdy dusza dotrze do niezmąconego światła,


 wówczas zapada się w nicość i tak głęboko się w niej zanurza, tak się oddala od swego „coś stworzonego", że żadną miarą nie może do niego powrócić własnymi siłami. Bóg swoim niestworzonym bytem podtrzymuje wtedy nicość duszy i utrzymuje ją w swoim własnym „czymś". Dusza odważyła się stać nicością i nie może już sama do siebie powrócić — tak daleko wyszła ze siebie, zanim ją Bóg zaczął podtrzymywać. Inaczej być nie może. Jak bowiem powiedziałem, „Jezus wszedł do świątyni i powyrzucał z niej kupujących i sprzedających, innym zaś polecił: «Usuńcie to stąd!». Tak, jeszcze raz powtarzam te słowa: „Jezus wszedł do świątyni i rzekł: «Usuńcie to stąd!» I usunęli. Nie było tam nikogo, tylko sam Jezus. I zaczął przemawiać. Oto co naprawdę powinniście wiedzieć: jeżeli w świątyni, to znaczy w duszy, chce mówić ktoś inny oprócz Jezusa, On milczy, tak jakby nie był u siebie. Bo rzeczywiście nie jest u siebie w duszy pełnej obcych gości, z którymi ona rozmawia. A przecież, jeśli On ma w niej mówić, musi być sama. Jeśli chce słyszeć Jego głos, niech się pogrąży w milczeniu. Wówczas to On wchodzi i zaczyna mówić.
Mistrz Eckhart

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.