Lekkomyślny
mnich postanie zduszony przez myśli, jak pszenica przez osty.
Hyperechios, Zachęta do mnichów
W
jednym z dzieł napisanych już po Genesis ducha, między
wrześniem 1844 a czerwcem roku 1845, nazwanym później przez
filologów Dialogiem troistym, Słowacki wypowiedział się o
znaczeniu, jakie w „podnoszeniu ducha do prawdziwych kształtów"
miał rzymski odcinek historii ludzkości. Prawdę mówiąc, Mistrz,
który wprowadza tam swego ucznia Heliona w tajemnice Prowidencji,
nie był tym rzymskim etapem zachwycony. Człowiek, co prawda, miał
wówczas ciało doskonałe, mgliście coś śnił o zharmonizowaniu
ciała z duchem, co znalazło wyraz w filozofii stoickiej, ale w
gruncie rzeczy dreptał w miejscu, zajęty moralizowaniem i
„retorycznym szermierstwem". Twórczość zamarła. Nawet
Wergiliusz był tylko „zewłokiem ducha". Jednym słowem, w
doskonałym i ubóstwionym ciele duch zaczął wówczas wegetować.
Został unieruchomiony i zatrzymany w rozwoju. Poruszył go dopiero
Chrystus.
Następne
„podniesienie ducha do prawdziwego kształtu" zawdzięczała I
ludzkość chrześcijańskim eremitom, których Mistrz, wypowiadający
się jaki wszechwiedząca Opatrzność, szczerze wychwalał. Toteż
Helion, personifikacja Ducha hartującego się w historii, usłyszał
od niego następujące słowa: „Nie dziwię się, że zmęczony i
do krwi ranny, uciekłeś aż na grobowcowe pustynie Thebaidy z
księgą Chrystusa i z bladą śmierci gromnicą, żeś tam
dyscyplinami bił ciało twoje aż do jęku i szczęknięcia z
boleści..." Mistrz cenił bowiem zwycięstwo ducha nad ciałem.
Największym
wrogiem ducha okazały się dwie konieczności ciała: odżywianie i
seks: „Praca więc klasztornych męczenników, łamiących ciało
swoje krwiste i pełne żądz, była pierwszą pracą twoją w
pochrystusowej epoce. A nie myśl, że to były łatwe zwycięstwa,
owe nad głodem, który wtenczas jak pies z roziskrzonymi oczyma,
łańcuchem do ściany przykuty, rwał się do jadła i posoki, [czy
owe] nad miłością cielesną, która w zwierciadle myśli malowała
ogniste niewolnic obrazy". Złamanie ciała, które uchodziło
za podstępnego wroga ducha, ów proceder stanowiący istotę
chrześcijańskiej ascezy, uznał więc Słowacki za niezbędny
warunek dalszego rozwoju ludzkości. Nie był zbyt odległy od
przekonań wielu pustelników egipskich, którzy zapewniali, iż nie
da się osiągnąć zbawienia bez umartwień, a nawet bez skatowania
ciała.
Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo
Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.