czwartek, 28 listopada 2013

Ten poryw ku szlachetności


Czy trudno nam tedy zrozumieć ten poryw ku szlachetności, skoro żyjemy w czasie równie nędznym i gnębią nas podobne lęki; skoro państwo, w którym zamiast komunistów rządzi teraz bank, na dodatek bardzo podejrzany, jest jak zawsze nienasycone i żarłoczne; skoro życie codzienne jest jak zawsze ogłupiające, a Kościół, jak zawsze uplatany w groźne sprawy doczesności, nie potrafi wybrnąć z kryzysu, w jaki zepchnęły go nasze nieszczęsne dzieje.

Historia tego świętego szaleństwa, niezwykle ciekawa i poruszająca, została opisana w wielu uczonych rozprawach i dobrze by było, aby mój łaskawy Czytelnik, jeśli do tej pory nie wziął ich do ręki, spojrzał do małej bibliografii zamieszczonej na końcu tego eseju i wybrał chociażby jedno z tych opracowań. Mnie bowiem pociągnęły tylko pozostałości po tym niezwykłym ruchu: apoftegmaty, czyli spisane później wypowiedzi mni­chów, ich dzieła ascetyczne i biograficzne, ich korespondencja. A więc — używając przenośni św. Hieronima — wielki koncert nocnych świerszczy. Brałem też do ręki każdy tekst Ojców, który rozświetlał mi tajemnicę tego fenomenu.

Większa część tych dzieł została już przetłumaczona na nasz język ojczysty, możemy więc teraz wspólnie wertować te księgi, co napawa mnie radością, ponieważ jeszcze trzydzieści lat temu Orygenesa, na przykład, zmuszony byłem czytać w przekładach francuskich czy rosyjskich. Od­rodzenie duchowe, jeśli tylko okażemy się zdolni do oczyszczenia swych umysłów, zawdzięczać tedy będziemy w dużej mierze wspaniałej plejadzie naszych uczonych patrologów i tłumaczy, którzy podarowali nam kil­kadziesiąt tomów wielkich dzieł literatury wczesnochrześcijańskiej.

Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony

wydawnictwo Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.