Czy
trudno nam tedy zrozumieć ten poryw ku szlachetności, skoro żyjemy
w czasie równie nędznym i gnębią nas podobne lęki; skoro
państwo, w którym zamiast komunistów rządzi teraz bank, na
dodatek bardzo podejrzany, jest jak zawsze nienasycone i żarłoczne;
skoro życie codzienne jest jak zawsze ogłupiające, a Kościół,
jak zawsze uplatany w groźne sprawy doczesności, nie potrafi
wybrnąć z kryzysu, w jaki zepchnęły go nasze nieszczęsne dzieje.
Historia
tego świętego szaleństwa, niezwykle ciekawa i poruszająca,
została opisana w wielu uczonych rozprawach i dobrze by było, aby
mój łaskawy Czytelnik, jeśli do tej pory nie wziął ich do ręki,
spojrzał do małej bibliografii zamieszczonej na końcu tego eseju i
wybrał chociażby jedno z tych opracowań. Mnie bowiem pociągnęły
tylko pozostałości po tym niezwykłym ruchu: apoftegmaty, czyli
spisane później wypowiedzi mnichów, ich dzieła ascetyczne i
biograficzne, ich korespondencja. A więc — używając przenośni
św. Hieronima — wielki koncert nocnych świerszczy. Brałem też
do ręki każdy tekst Ojców, który rozświetlał mi tajemnicę tego
fenomenu.
Większa
część tych dzieł została już przetłumaczona na nasz język
ojczysty, możemy więc teraz wspólnie wertować te księgi, co
napawa mnie radością, ponieważ jeszcze trzydzieści lat temu
Orygenesa, na przykład, zmuszony byłem czytać w przekładach
francuskich czy rosyjskich. Odrodzenie duchowe, jeśli tylko
okażemy się zdolni do oczyszczenia swych umysłów, zawdzięczać
tedy będziemy w dużej mierze wspaniałej plejadzie naszych uczonych
patrologów i tłumaczy, którzy podarowali nam kilkadziesiąt
tomów wielkich dzieł literatury wczesnochrześcijańskiej.
Ryszard
Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.