poniedziałek, 25 listopada 2013

Ryk całkowitego ogłupienia


W analogii między światem a cyrkiem kryły się co najmniej dwie ważne myśli. Cyrk był dla chrześcijan instytucją, którą stworzyły demony i w której oddaje się im cześć. Po prostu był to chram diabelstwa, z którym — jak pisał Tertulian (ok. 155-220) - utożsamiano wówczas bogów pogańskich. Samo uczestniczenie w widowisku cyrkowym było więc równoznaczne z wejściem w sferę pozoru, nieautentyczności i fałszu. „Ale właściwie mówiąc - czytamy u Tertuliana - czy ci ludzie [widzowie] wyniosą stąd jakąś korzyść dla siebie, jeśli tak postępują, jakby nie należeli do siebie samych? Może tylko to, przez co nie należą do siebie — smutek z cudzego niepowodzenia, radość z cudzego sukcesu. Cokolwiek sobie życzą, czymkolwiek się brzydzą, wszystko to ich samych nie dotyczy. A więc i miłość ich jest tylko pozorna, nienawiść nieuzasadniona". Świat, jak cyrk, wydrążał więc człowieka z jego tożsamości, z jego własnego wewnętrznego bogactwa. W ten właśnie sposób indywidualny głos człowie­ka ginął w  jednym  wielkim  cyrkowym  „ryku  całkowitego  ogłupienia".

  Toteż aby zachować samego siebie dla Chrystusa, należało uciekać gdziekol­wiek, byle z dala od tego świata. Dziś giniemy wszyscy w telewizyjnym „ryku całkowitego ogłupienia", ale, niestety, wystarczają nam już tylko skargi na to ześcierwione pudło.

Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.