wtorek, 26 listopada 2013

Kiedy myśl staje się dziwką pracującą w domu publicznym


Podobnie jak diabeł, materia, oczywiście taka, jak ją wówczas pojmowa­no, powstała tedy z grzechu, fałszu i niewiedzy. Podobnie jak diabeł, jest w swej istocie zła. Myśl, którą mnisi utożsamiali niekiedy z duszą, w kontaktach z materią, bo przecież w ich pojęciu mogła ona istnieć bez materii, staje się dziwką pracującą w domu publicznym. Bajzeltata tego domu, pornoboskos, to naturalnie diabeł. Myśl wtrącona do burdelu materii nic nie poznaje.  Grzeszy.  Łatwo zrozumieć,  dlaczego przenośnia ta była mnichom bardzo bliska. Restrykcje wobec ciała przywiązały ich myśl do seksu, a zwielokrotniona myśl o seksie przynosi wizje nierządu. W prze­nośni tej kryło się jednak nie wypowiedziane, skądinąd całkowicie prawo­wierne, przekonanie, że grzech nie tkwi w materii, lecz w umyśle. Zresztą przenośnia ta była owocem bezwiednego przekonania, że nie ma myśli bez materii.

  Mnisi byli więc przeświadczeni, że człowiek grzeszy, ponieważ myśli w ciele. Jak ślimak swoją skorupę, tak dusza nosi ze sobą swój burdel. Jest bezustannie bezczeszczona i bezustannie musi się prostytuować, ponieważ „ma" swoje ciało. Człowiek jest grzeszny, ponieważ jest człowiekiem, i dopóki nim jest, dopóki myśl nie ucieknie z tego domu publicznego, zmuszony jest żyć we wstydzie egzystencjalnym, który był dla mnichów bardziej bolesny aniżeli nasza osławiona XX-wieczna la nausee, pogańskie mdłości dzisiejszych agnostyków.

Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.